Rozdział 42

3.2K 160 2
                                    

-Świetnie dziewczyny, świetnie! Byłyście dziś genialne- pochwalił nas nasz szef, gdy tylko razem z Jessie weszłyśmy na zaplecze klubu. Uśmiechnęłyśmy się tylko do niego miło i poszłyśmy w stronę szatni.

-Nie dziewczyny! Macie dziś jeszcze jeden występ!- zawołał do nas.

-Ale jak to?- mruknęła niezadowolona Jessie.

-Zapomniałem wam powiedzieć, przepraszam. Jeśli zostaniecie, dostaniecie za to małą premię- wyjaśnił. W sumie nie miałam jakiś ważnych planów i mogłam zostać chwilę dłużej, a no i dodatkowe kilka groszy by wpadło.

-Ja mogę zostać Ian- powiedziałam do niego po imieniu, bo tak kazał się do siebie zwracać.

-To ja też się już poświęcę- dodała Jessica.

-Świetnie! Wychodzicie za 30 minut- wyjaśnił i szybko wyszedł, jak zwykle.

-Chyba muszę trochę poprawić makijaż- powiedziała brunetka i pociągnęła mnie za sobą do garderoby.

Ja również poprawiłam trochę włosy i makijaż, po czym przebrałam się we wcześniej przygotowany dla mnie strój. Był to zwykły, czarny biustonosz z ćwiekami i króciutka spódniczka. Do tego obowiązkowo wysokie szpilki na platformach. Pracuję już kilka miesięcy, więc zdążyłam się już przyzwyczaić do tych wszystkich wyzywających strojów i makijażu. Na początku trochę mi to przeszkadzało, ale z czasem po prostu przestałam zwracać na to uwagę. W końcu jestem niezależna. Zarabiam własne pieniądze i nie muszę się prosić rodziców o każdy grosz. Nadszedł czas w którym nasza "przerwa" dobiegła końca i znów musiałyśmy wracać na salę. Zajęłam swoje miejsce na podniesieniu przy rurze i zaczęłam tańczyć. Wiłam się w rytm muzyki i czułam na sobie wzrok setek mężczyzn. Był to dość duży i znany klub, więc codziennie przychodziło tu wiele osób, zwłaszcza płci męskiej. Mogłam usłyszeć jak wykrzykują w moją stronę różne teksty, jednak nie zwracałam na nie szczególnej uwagi. Wykonywałam po prostu swoją robotę. Po jakiejś godzinie wyczerpującego tańca znów pojawiłam się z Jessie na zapleczu. Nigdzie jednak nie było widać Ian'a. Postanowiłyśmy iść przebrać się w normalne ubrania i wrócić już do domu. Poszłyśmy razem z Jessicą do garderoby i zaczęłyśmy szykować się do wyjścia.

-Nie poszłabyś jutro po południu ze mną i z Arthur'em na wyścigi na obrzeżach miasta?- zapytała po chwilowej ciszy Jessie.

-Nielegalne?- zapytałam, ale wiedziałam jaka będzie odpowiedź.

-Tak ale...

-Raczej nie, wiesz przecież, że to jest niebezpieczne tak?- przerwałam jej.

-Wiem, ale jest świetna zabawa i genialni faceci- puściła do mnie oczko.

-Sama nie wiem...

-Proooooosze- zrobiła minę małego szczeniaczka.

-No dobrze pójdę, ale masz mnie nigdzie samej nie zostawiać.

-Okej, okej. Nie martw się, przy mnie nie zginiesz- zaśmiała się i mnie przytuliła.

-Dobra chodźmy już stąd. Muszę odpocząć od tej roboty- powiedziałam i razem wyszłyśmy z klubu kierując się do swoich mieszkań.

*Następnego dnia*

Umówiłam się z Jessie o 16:00. Jest już 16:30, a jej nadal nie ma. Czy ona zawsze musi się spóźnić?! Siedziałam na przystanku autobusowym, czekając aż w końcu tutaj dotrze. Minęło jakieś pięć minut i w końcu zobaczyłam przed sobą srebrną hondę accord, która należała do Arthur'a. Wsiadłam na tylne siedzenie, a samochód ruszył z miejsca.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz