Tak btw to wczoraj był Dzień Nauczyciela, więc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NAUCZYCIELE!
No więc historia zaczęła się tak:
Poszłam do mojej koleżanki na nocowanie. No i wczoraj, razem z jej bratem poszłyśmy na naszego kasztanowca. Jakby ogólnie to drzewo nie jest nasze, ale my się na nie wspinamy, więc stwierdziliśmy że jest nasze.
No i poszliśmy na to drzewo. Moja koleżanka nie mogła wejść, ponieważ ma złamane śródręcze. No to ogólnie jest taka kość w dłoni. Nieważne.
Brat tej koleżanki był za niski, żeby dosięgnąć do gałęzi, o którą trzeba się zaczepić, więc musiałam go podsadzić. Wyszło mu chyba dopiero za trzecim razem. Gdy on tam wszedł, to ja zrobiłam to samo.
Ogólnie to wchodzimy na tego kasztanowca tylko dlatego, żeby zbierać kasztany.
No i moja koleżanka podała nam patyki, którymi zaczęliśmy rzucać w gałęzie, żeby strącić kasztany. Ogólnie to ona znalazła chyba z trzy kasztany na ziemi, więc no.
Ja w ogóle weszłam na taką chyboczącą się gałąź, ale się pode mną nie złamała.
Potem poszliśmy na obiad i znowu wróciliśmy na tego kasztanowca.
Ty razem wspięłam się tylko ja. Musiałam wejść na taką wysoką gałąź. Jakby to było tak, że ja na niej usiadłam i przesuwałam się na siedząco. Ale mniejsza z tym.
To było bardzo trudne, ale udało mi się stracić dwa kasztany trzasnąć tą gałęzią, na której siedziałam.
Potem wróciliśmy do domu.
I tak zakończyła się ta historia.
CZYTASZ
Moje dziwne życie
Krótkie OpowiadaniaJestem Karolina. W tej opowieści dowiecie się jakie mam zwariowane życie. Codziennie będę wstawiać nowe, dziwne opisy sytuacji, które mi się danego dnia przytrafiły. Chyba, że nic się nie stanie, to dodam informacje. Czasami mogą być dwa rozdziały d...