No bo u nas jest jezioro. I teraz jest -10 stopni, więc ono zamarzło. No i poszliśmy na lód. Wiem, że to trochę niebezpieczne, ale NIE WAŻNE.
Zaczęliśmy się tam ślizgać. Wzięliśmy miotły (nie pytać). No ogólnie była zabawa. Nawet tańczyliśmy nasz sylwestrowy układ!
Ale nie obyło się bez gleb. Tomek (PAN_HISTORYJKA) najpierw zaliczył jedną, a później próbując wstać znowu upadł xd.
Ja w ogóle wymyśliłam, że będę pingwinem z Madagaskaru i zaczęłam z rozbiegu kłaść się na tym lodzie i ślizgać się na brzuchu xdd.
Już widzę te komentarze, że lód mógłby się pod nami załamać itp.
Ale to w sumie nie miało jak się wydarzyć, bo tego lodu, to było co najmniej 15 cm grubości.
Nawet próbowaliśmy rozwalić go różnymi kijami. Największe zrobione przez nas wgłębienie miało może że 2 cm, także no.
I to koniec tej historii.
CZYTASZ
Moje dziwne życie
ContoJestem Karolina. W tej opowieści dowiecie się jakie mam zwariowane życie. Codziennie będę wstawiać nowe, dziwne opisy sytuacji, które mi się danego dnia przytrafiły. Chyba, że nic się nie stanie, to dodam informacje. Czasami mogą być dwa rozdziały d...