Vienna pochłonięta przez narastający szok szarpnęła się gwałtownie, a cienie wraz z Deamonem rzuciły się ciągnięte w jej stronę jak na postronku. W panice machnęła ręką i ze strachem uświadomiła sobie, że wraz z tym ruchem obręcz z szyi Deamona zniknęła. Obserwowała cienie zrywające się do ataku, gdy nagle wyparowały złote nici, którymi były spętane. Wszystko wydarzyło się tak szybko, że nie zdążyła nawet krzyknąć.Deamon pchnął Viennę, która straciwszy równowagę upadła na plecy. W ostatnim momencie wyszarpnął zza pasa błyszczący sztylet i ekspresowymi, krótkimi ruchami wbił ostrze w trzy czarne serca.
Vienna oddychała spazmatycznie, czując jak panika przelewa się w jej żyłach, niczym żrący kwas. Gdyby nie Deamon, rozwścieczone cienie jak nic zabiłyby ją w mgnieniu oka. Podparła się na łokciach i w oszołomieniu potrząsnęła głową. Deamon przysiadł obok niej i chłodnymi palcami złapał ją za ramiona.
- Mamy sobie sporo do wyjaśnienia – szepnął złowieszczo, chwytając ją za rękę i podnosząc jej dłoń wysoko pod samą twarz. Z uwagą obserwował zwyczajnie wyglądającą ozdobę.
Koniuszki jego potarganych loków łaskotały ją w nos i brodę, kiedy tak nachylał się do bransolety. Przesuwał palcami po jej obwodzie, najpierw delikatnie i niepewnie, a potem z coraz większą siłą i natarczywością, powodowany ledwo powstrzymywaną irytacją.
- Jeśli wyrwiesz mi rękę ze stawu, to nie zmieni postaci rzeczy. – Wyszarpnęła dłoń i spojrzała na niego ze złością.
Oczy lśniły mu w blasku księżyca, a różowe wargi rozchyliły w niewypowiedzianych słowach. Wiedziała, że wiele kosztuje go zachowanie milczenia, ale ostatecznie uśmiechnął się nieco krzywo i podniósł się zwinnie, demonstrując przed nią swoją giętkość, której mogli pozazdrościć mu najlepsi akrobaci.
Vienna w jednym momencie siedziała na ziemi, a już w drugim była przyciskana do jego sprężystego ciała. Obejmował ją ciasno, skrywając twarz w jej włosach. Westchnęła i bezwiednie zarzuciła mu ramiona na szyję. Nie rozumiała, skąd wzięła się w nim nagła konieczność okazania takich niepohamowanych uczuć, ale z miejsca zrozumiała, gdy usłyszała chichoty. No tak, Deamon symulował schadzkę kochanków.
Kiedy tylko intruzi ominęli ich alejkę, Deamon odsunął się od Vienny, jakby jej dotyk był mu wstrętny, co wywołało w niej wściekłość, którą z trudem stłamsiła. To ona miała prawo być wściekła, a nie ten fałszywy podlec!
- Wyprowadź mnie z tego przeklętego ogrodu – poleciła mu szorstko, wciąż czując pod palcami pieszczotę jego skóry.
- Taka okrutna – odparł z kpiącym uśmieszkiem na ustach. – Nie mam już okowów na rękach i szyi, a wciąż mi rozkazujesz
- Wiń za to kobiecy kaprys, że tak szybko się do tego przyzwyczaiłam. Władza jest upajająca i uzależnia jak opium – odcięła się wyniosłym tonem.
Chciała sprawiać wrażenie niewzruszonej dopiero co minionymi wydarzeniami, ale w rzeczywistości cała drżała ze strachu, zniecierpliwienia i wątpliwości. Powinna pochylić się choć na chwilę nad tym, co odkryła, a raczej, co oboje odkryli, bo Deamon również był zaintrygowany i zdziwiony, ale szczerze mówiąc, kompletnie nie miała teraz siły na rozważanie tych kwestii.
- Zaczynam już rozumieć, skąd wziął się tytuł, którym cię okrzyknięto, lodowa księżniczko.
Vienna skrzywiła się i tylko ostatkiem sił powstrzymała przed rozwścieczonym warknięciem.
- To przez moje włosy – wycedziła, bezwiednie dotykając dłonią czubka głowy.
- Cóż, mogłem się spodziewać, że znajdziesz rozkosz w trzymaniu mężczyzn w łańcuchach – kontynuował niezrażony. – Tak, to by ci pasowało – dodał w fałszywym zamyśleniu. – Pięknie byś wyglądała taka władcza i wyrachowana z jęczącymi głupcami uciskanymi twoją stopą w delikatnym pantofelku. Potrafię to sobie wyobrazić. Aż sam mam ochotę rzucić się na ziemie i bić ukłony. Pasuje ci ta rola.
CZYTASZ
Gdy zgaśnie słońce [18+]
FantasyAnglia, czasy regencji. Lady Vienna Ousborn już w kołysce została zaręczona z czteroletnim Victorem przyszłym hrabią Ashford. I choć zaplanowany od dawna mariaż miał olśnić całą londyńską socjetę, a połączenie obu potężnych rodów zapewnić nieprzebra...