Deamon wrócił jakąś godzinę później. Głowę trzymał odwróconą i robił wszystko, żeby ich spojrzenia się nie skrzyżowały. Vienna przez cały ten czas spokojnie na niego czekała, oparta o ciepły bok konia i zatopiona we własnych myślach. Całkowicie ją ignorując, ominął ją bez słowa i wsiadł na Belba.Jechali dwa kwadranse i wreszcie ich oczom ukazała się kolejna gospoda. Deamon pochylił głowę i zaprowadził konie do stajni, ignorując chłopców stajennych, którzy z miejsca ruszyli, żeby się nimi zająć. Wiedziała, że Deamon ukrywa przed nimi twarz i na szczęście w panującej w ciemności nie było to takie trudne.
Nie mógł jednak rozmawiać z gospodarzem. Vienna sama musiała wynająć pokój. Każdym kawałeczkiem ciała, czuła za sobą elektryzującą obecność Deamona, który stanął w progu wejściowych drzwi, krzyżując nogi w kostkach i nonszalancko opierając się ramieniem o ścianę. Jeśli właściciel zajazdu był zdziwiony zachowaniem Deamona, nie dał niczego po sobie poznać.
Dopiero, kiedy czekała aż gospodarz poda jej klucz do pokoju, uzmysłowiła sobie, że po tym wszystkim będzie musiała w jednym pokoju spędzić noc z Deamonem. Ale zaraz, zaraz, on wcale nie sypiał na łóżku. A może wyjdzie na zewnątrz. Zawsze przecież przesiadywał na jakimś dachu, albo drzewie.
Kiedy właściciel położył klucz na blacie, Deamon wszedł do środka i minął go bez słowa. Vienna czuła kostki jego palców, kiedy dotykał jej pleców i pchał do przodu w stronę schodów. Jego niecierpliwość trochę ją deprymowała, ale wyczuwając jego podły nastrój nie odważyła się o nic pytać. Choć była przekonana, że chodziło o to, że chwilę wcześniej bezdusznie go odrzuciła, nie licząc się z jego uczuciami.
Początkowo nie mogła trafić kluczem w dziurkę, ale po dwóch próbach w końcu się jej udało. Pokój był całkiem ładny i przytulny. W kominku już trzaskał ogień, a nim Deamon odłożył jej sakwojaż, służąca doniosła, że za chwilę przyniesie wodę do kąpieli, choć druga tura może zająć godzinę, bo wodę należało najpierw przynieść ze studni, a potem podgrzać.
- Wystarczy tylko kilka wiader – mruknął Deamon odwracając się do niej plecami i kucając przy torbie, żeby skryć twarz.
Służka skłoniła się i pośpiesznie wyszła.
- Zostaniesz na noc? – wypaliła Vienna, kiedy już dłużej nie mogła znieść tej gęstej atmosfery między nimi. Rzucił jej spojrzenie z ukosa i zacisnął pełne wargi.
- A chcesz, żebym został? – zapytał cicho.
Powoli skinęła głową. Stężała i złapała za nocną szafkę i na szczęście uratowało ją pukanie do drzwi. Odsunęła się, robiąc miejsce dla służącej wlewającej wodę do wanny.
- Nie będę cię niepokoił – kontynuował, kiedy służąca wyszła już na dobre. – Prześpię się na fotelu. Od kiedy wiem o Victorze, jestem chronicznie zmęczony. – Otarł dłonią twarz. – Wiecznie, przeraźliwie zmęczony. Doprawdy, nie wiem jak on to znosił.
Usiadł, próbując ściągnąć z nóg wysokie buty do konnej jazdy. Vienna przycupnęła na krańcu wąskiego łóżka i wbiła wzrok w jego włosy. Kusiła ją wanna wypełniona gorącą wodą, ustawiona za chińskim parawanem.
- Na co czekasz? – Rzucił jej szybkie spojrzenie. – Umyj się – polecił jej szorstko.
- Nie starczy wody dla nas obojga.
Odetchnął.
- Umyję się po tobie, byle prędko, zanim wystygnie.
Vienna podniosła się i sztywno ruszyła za parawan. Potrzebowała pomocy przy ściąganiu sukni, ale nie śmiała prosić o nią Deamona. Domyślił się jednak i bez słowa stanął za jej plecami. Czuła jego oddech na karku, kiedy delikatnie położył dłonie na jej ramionach. Vienna zebrała włosy i przerzuciła je sobie na obojczyk. Deamon wydał z siebie jakiś niezidentyfikowany dźwięk, ale niczego nie skomentował.
CZYTASZ
Gdy zgaśnie słońce [18+]
FantasyAnglia, czasy regencji. Lady Vienna Ousborn już w kołysce została zaręczona z czteroletnim Victorem przyszłym hrabią Ashford. I choć zaplanowany od dawna mariaż miał olśnić całą londyńską socjetę, a połączenie obu potężnych rodów zapewnić nieprzebra...