Chanyeol's PoV
- Yeollie... Ja nie ce do Jongina - wymamrotała dziewczyna, gdy zapinałem jej pasy. - W sensie... Nie, że nie ce, bo ce. A-e on szasem jest staszny.
Spojrzałem na siedemnastolatkę i bez słowa zamknąłem drzwi, żeby samemu usiąść za kierownicą. Chciałem zabrać Sunghee do siebie, ale jednocześnie wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Nie, gdy Jongin się o nią martwił. To było jedyne wyjście.
Droga spod domu kolegi Sunghee do domu Jongina trwała długie kilkanaście minut. Co jakiś czas zerkałem na niekoniecznie świadomą tego, co się dzieje, dziewczynę, mając nadzieję, że na siebie nie zwymiotuje.
- Co cię pokusiło, żeby tyle wypić? - spytałem, zatrzymując się na posesji Kima i nawet nie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Mia-am dość... chyba jestem w nim tochę zakochana. Yeollie, obesaj, sze nis mu ne powesz - siedemnastolatka wyciągnęła w moją stronę dłoń z podniesionym najmniejszym palcem. - Obesaj.
- Nie mogę tego zrobić - wysiadłem z auta, żeby pomóc Sunghee się z niego wydostać.
Z moją pomocą Jung przeszła do środka, nie orientując się, że tak naprawdę nie jesteśmy u mnie. Na nasze szczęście mój przyjaciel jeszcze nie spał. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej.
Kim siedział na kanapie, beznamiętnym wzrokiem wpatrując się we włączony telewizor. Jak tylko zobaczył mnie prowadzącego pijaną Sunghee, zerwał się ze swojego miejsca i do nas podszedł.
- To są chyba jakieś jaja, jak ty ją znalazłeś? - zwrócił się do mnie, a dziewczyna na sam głos bruneta podniosła głowę.
- Yeollie, so on tu? - burknęła pod nosem. - Mia-o go nie być.
- Ale Jongin się o ciebie bardzo martwił, więc ty jesteś u niego - odpowiedziałem jej, dalej wlokąc ją w stronę jej pokoju. - Pójdziesz spać, dobra?
Po niecałym kwadransie Sunghee już cicho chrapała przykryta kołdrą. Nieprzebrana, z niezmytym makijażem, nieumyta, ale spała. Poczułem się, jakbym niańczył dziecko.
Poszedłem do salonu, gdzie mój przyjaciel z niezbyt zadowoloną miną czekał aż wyjdę z pokoju Jung. Cicho odchrząknąłem i usiadłem na fotelu, nie wiedząc czy mam zaczekać aż to on zacznie rozmowę, czy sam mam przejąć inicjatywę.
- Powiesz mi jak to się stało? - odezwał się wreszcie po kilkunastu sekundach głuchej ciszy.
- Zadzwoniła do mnie w środku nocy i poprosiła, żebym po nią przyjechał.
Wiedziałem, że ta rozmowa będzie nieunikniona. Wiedziałem, że niedługo wszystko się wyda.
- Dlaczego akurat ty? Dlaczego spośród wszystkich znanych jej ludzi wybrała właśnie twój numer? - Kim wciąż patrzył na mnie tym samym zdenerwowanym wzrokiem.
- Bo bała się zadzwonić do ciebie. Po tym jak obiecała ci, że nie będzie nic pić, a później nieco przesadziła z alkoholem, wolała spędzić noc u mnie - zacisnąłem dłonie w pięści. - Czy ty kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, co robisz? Nie możesz jej ograniczać, nawet jeśli właśnie tego chcesz. Pozwól jej żyć jak normalna nastolatka.
- Bo co? Bo liczysz na to, że uda ci się ją zaciągnąć do łóżka? - prychnął Jongin. - Nawet na to nie licz, Chanyeol. Nie pozwolę ci na to. Ona jest moja, dobrze o tym wiesz.
- Jak mógłbym zaciągnąć do łóżka własną siostrę? To by było jeszcze bardziej nielegalne niż to, co ty z nią robisz - syknąłem, odwracając wzrok.
Poczułem dziwną ulgę i strach jednocześnie. Niepewność odnośnie reakcji Jongina mnie przerastała.
- Własną siostrę? Jakim cudem miałbyś być bratem Sunghee? Przecież ty nawet nie znasz swoich rodziców. Poza tym to by oznaczało, że...
- Że jestem synem starego Junga. Tak, Jongin, dobrze myślisz - wstałem z fotela i podszedłem do lodówki, z której wyciągnąłem dwie butelki soju.
Po jaką cholerę on miał tyle alkoholu w lodówce, skoro zabraniał Sunghee pić?
- Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś? - wycedził Kim przez zęby, gdy tylko wróciłem do niego z trunkiem i dwoma kieliszkami. - Dlaczego nie pisnąłeś o tym ani słowa przez jebane pięć lat?
- Nie mogłem - odkręciłem jedną z butelek - bo to było zbyt ryzykowne.
- Czy ktokolwiek oprócz ciebie o tym wie? Czy może po prostu sobie to wymyśliłeś?
Podsunąłem Jonginowi kieliszek z soju, który on odruchowo wypił do dna.
- Tylko ojciec znał prawdę. Zrobiliśmy testy, wszystko się zgadzało - powiedziałem, wciąż wpatrując się w alkohol. - Nie mogliśmy nikomu tego wyjawić. Szczególnie jego żonie. To ona oddała mnie do adopcji.
- Niby jak miało się to stać? - burknął Jongin, nalewając sobie kolejną porcję.
- Byli młodzi, nie myśleli zbyt wiele o przyszłości i nagle wpadli po niecałym roku związku. Ledwie udało się namówić ojcu, żeby Gyehyang nie usuwała ciąży. Poszli na kompromis i wylądowałem w domu dziecka - westchnąłem, a następnie wypiłem swoje soju. - Szukałem ich odkąd skończyłem trzynaście lat. Chciałem spytać dlaczego to zrobili. Po jakichś dziewięciu latach dałem sobie spokój i pół roku później mój ojciec sam się pojawił. Tak jak myślałem, poznałem go od razu. Tych uszu nie da się podrobić.
- Jak na to zareagował?
- Przez pierwsze minuty nie mógł mi uwierzyć. Później mnie za wszystko przepraszał. Mówił, że nigdy nie mógł sobie wybaczyć tego, co zrobili. Sam chciał mnie znaleźć, ale Gyehyang się na to nie zgadzała. Dlatego nie dowiedziała się o wszystkim, dopóki stary Jung nie zmarł. Pamiętam jej wzrok, gdy mnie zobaczyła. Nienawidziła mnie. Podczas naszej jedynej rozmowy przeklinała to, że jestem podobny do ojca i powiedziała, że mnie zabije, jeśli kiedykolwiek zbliżę się do Sunghee. Twierdziła, że gdy ona się dowie o naszym pokrewieństwie, ucieknie do mnie. Wtedy jeszcze jej przynajmniej zależało na młodej, nie to co teraz. Nawet nie wiesz jak bardzo bolała mnie świadomość o tych wszystkich rzeczach, jakie ona musiała przeżywać.
- I przez ten cały czas pozwoliłeś mi na to, żebym...
- Tak, Jongin. Robię wszystko dla dobra mojej siostry - uzupełniłem puste kieliszki kolejną porcją alkoholu. - Dlatego nie mogę pozwolić na dotarcie tej informacji do niej. Tak jak mówiłem, za duże ryzyko. Poza tym dziwnie to by wyglądało, gdybym tak nagle z tym wyskoczył.
Mój przyjaciel się nie odezwał. Jedynie wypił swoje soju i ukrył twarz w dłoniach. Nie wyglądał na szczęśliwego, ale na złego też nie. Poszedłem w jego ślady i także opróżniłem swój kieliszek.
- Co mi teraz powiesz? Żebym usunął się w cień czy żebym się nie zbliżał do Sunghee, bo jeszcze mi zaufa bardziej niż tobie? - spytałem, odchylając się.
- Po prostu pijmy. Muszę wszystko przemyśleć, a to zdecydowanie nie jest odpowiedni moment na to - Kim sięgnął po butelkę.
Szykowała się długa i trudna noc przed nami. Czy zacząłem żałować mojego wyznania? Po części. Przynajmniej na ten moment tak mi się wydawało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zabawna sprawa, bo okazało się, że jednak miałam już prawie cały rozdział napisany. Także podziękujmy mnie sprzed trzech lat, roztrzepanie czasem się przydaje.
Wyszło w końcu to, co niektórzy już podejrzewali. Jak widać sama nie mogłam się doczekać tego od dawna XD + trzeba od czasu do czasu wprowadzić powiew świeżości i trochę inną perspektywę. Wszyscy tego potrzebujemy. Następny rozdział będzie z perspektywy Sunghee, więc o to się nie martwcie.
Wciąż zapraszam na mojego twittera, gdzie wstawiam wszystkie informacje o zbliżających się rozdziałach/nowych opowiadaniach/załamaniach i skąd możecie się dowiedzieć, co robię poza pisaniem fanfiction, a tego trochę jest.
Mój twitter -> gruszka_smierci
Buzi, pa.
CZYTASZ
You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]
FanfictionCzasem jedna osoba może zmienić zbyt wiele w naszym życiu. Niekoniecznie na lepsze. Czasem jedna osoba znaczy dla nas więcej niż powinna. A może po prostu się od niej uzależniliśmy?