31.

686 53 75
                                    

Silne poczucie winy jedynie we mnie narastało, gdy wściekły Sehun bez żadnych ogródek beształ mnie za wszystko, co działo się w trakcie ostatniego tygodnia. Nawet nie próbowałam się bronić. W końcu to wszystko było moją winą. To ja mu o niczym nie powiedziałam, a przecież mogłam to zrobić przy pierwszej okazji, mimo tego, że był wtedy ze swoją rodziną.

- Dlaczego ty w ogóle zgodziłaś się z nim zamieszkać? Czyś ty postradała zmysły? - potrząsnął mną, ściskając mnie za ramiona. - Praktycznie go nie znasz. Nie wiesz czy on przypadkiem nie jest jakimś psycholem. Może on tylko chce cię skrzywdzić. Zastanawiałaś się nad tym?

- Nie miałam dokąd pójść. W tamtym momencie przyjęłabym pomoc od każdego - głos za bardzo mi się łamał. Nie tak miało być.

Nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy. Chciałam uciec. Chciałam cofnąć czas i nie dopuścić do tego, aby prawda wyszła na jaw. Wtedy miałabym możliwość żyć w tych słodko-bolesnych kłamstwach przez tyle miesięcy, ile byłoby potrzebne do przygotowania się na wyjawienie całego sekretu.

-  Zawsze mogłaś do mnie zadzwonić. Dobrze wiesz, że zrobiłbym wszystko, bylebyś była bezpieczna - przeniósł swoje dłonie na moje policzki, zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy. - Przyjechałbym do ciebie nawet z drugiego końca świata, żeby mieć pewność, że nic ci nie jest. Zrobiłbym dla ciebie wszystko, Sunghee. Zamieszkaj ze mną. Wyprowadź się od Jongina. Nie chcę, żebyś z nim mieszkała.

- Dobrze, Sehun, zrobię to - kiwnęłam głową, ledwo powstrzymując się od płaczu.

Oh złączył nasze wargi, a jedną dłoń przesunął niżej i po kilku sekundach znalazła się pod moją koszulką. Musiałam się zgodzić. Tylko tak miałam szansę mu to wszystko wynagrodzić.

***

Pierwszy raz leżałam obok Sehuna całkowicie naga. Wtulona w jego ciało, delikatnie roztrzęsiona, otulona ramionami mojego przyjaciela. W końcu byliśmy tylko przyjaciółmi, a ten jeden raz niczego nie zmieniał, tak?

- Na pewno nic cię nie boli? - spytał brunet kolejny raz w ciągu ostatnich kilkunastu minut.

- Wszystko dobrze, oppa - odpowiedziałam cicho, przymykając oczy. - Ale jestem zmęczona. Poszłabym już w spanko. 

Brunet się zaśmiał, a ja tylko ukryłam twarz w zagłębieniu jego szyi. 

- Poczekaj, zamknę mieszkanie i możemy iść spać. Chyba że chcesz coś jeszcze porobić - Oh wstał z kanapy, zabierając ze sobą koc. - Nie wiem, pooglądać coś, zjeść kolejny ramyun, pójść ze mną na balkon zapalić.

- Idźże już zamknąć te drzwi - machnęłam na niego ręką - i oddaj mi ten koc, bo zaraz tu zamarznę.

Nie minęła minuta, a Sehun wrócił i z powrotem nas przykrył, wcześniej otwierając okno i biorąc jednego z papierosów razem z zapalniczką. Odpalił go, a następnie spokojnie się zaciągnął.

- Będzie tu śmierdzieć. Już mogłeś się ubrać i wyjść na ten balkon - burknęłam, bardziej się zakrywając. - Poczekałabym na ciebie.

- Samemu nie jest tak fajnie, a przecież ty jesteś zbyt leniwa na to, żeby się ubrać - strząsnął popiół do popielniczki stojącej na ławie. - Nawet gdybyś wyszła owinięta kocem. Nie chciałbym, żebyś się przeziębiła. 

- To kochane z twojej strony, ale błagam cię, nie pal w środku - jęknęłam, przekręcając się na drugi bok plecami do chłopaka. - I mam nadzieję, że wyrzuciłeś tę prezerwatywę. Nie chcę w nią wdepnąć jak będę wstawać. 

- Wyrzuciłem ją jak szedłem zamykać drzwi - wymamrotał Sehun, kolejny raz się podnosząc. - Skoro aż tak ci to przeszkadza to idę na ten balkon, bo zaraz jeszcze mnie pogryziesz czy coś, a nie wiem czy przypadkiem nie masz wścieklizny.

You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz