Leżałam na kanapie z głową na kolanach Sehuna, ostrożnie bawiąc się palcami jego ręki. Próbowałam odnaleźć w pamięci moment, kiedy ostatnio zdarzyła się taka sytuacja. Nic nie przychodziło mi do głowy.
– W ogóle wydaje mi się, że trochę przytyłaś – wypalił w pewnym momencie brunet, a ja natychmiast się zerwałam i zgromiłam go wzrokiem.
– Ty chyba sobie żartujesz – prychnęłam. – Nie mówi się takich rzeczy. Zwłaszcza dziewczynie.
– Dlaczego miałbym cię okłamywać? Myślisz, że ten Jongin tego nie robi? – na twarzy dwudziestodwulatka pojawiła się złość w towarzystwie okropnego grymasu niezadowolenia. – Dobrze wiesz, że to, co się teraz dzieje, nie powinno mieć miejsca. Powinnaś mieszkać ze mną, Sunghee.
Wmurowana patrzyłam na bruneta, kompletnie nie wiedząc, jak powinnam zareagować. Zacząć się z nim kłócić? Zgodzić się na cokolwiek? Udawać, że nic takiego się nie stało? To nie mogło dziać się naprawdę.
– Spokojnie, Sehun, zamieszkamy razem, gdy tylko wszystko się uspokoi – wyciągnęłam dłoń w stronę chłopaka, chcąc ją położyć na jego twarzy, lecz nim zdołałam to zrobić, Oh ją odtrącił.
– Zawsze kłamiesz. Nie znoszę kłamców. Nie musisz robić mi łaski tym, że spotkasz się ze mną raz na jakiś czas. Widzę, że tamten palant jest dla ciebie ważniejszy. To miałem być ja, nie on.
Dwudziestodwulatek podniósł rękę, szykując się do ciosu. Jednak żaden ból nie nastąpił.
Zerwałam się z łóżka, z ulgą uświadamiając sobie, że to wszystko było tylko złym snem. Przetarłam oczy, czując jak krople potu spływają mi po czole. To tylko sen… Nie wiedziałam czy się z tego cieszyć, czy też nie. W końcu sny są odzwierciedleniem tego, co dzieje się w naszej podświadomości. Przynajmniej w taką wersję wierzyłam, a teraz zaczynałam się tego bać.
Z lekkimi mdłościami poszłam do łazienki, żeby przemyć twarz. Chłodna woda ocuciła mnie w pewnym stopniu, ale wciąż nie potrafiłam się otrząsnąć po jakże realnym śnie. Sehun by mnie nie uderzył. Sehun by nie mówił takich rzeczy. Sehun by mnie nie znienawidził.
Skierowałam się do kuchni, wcześniej wycierając twarz. Potrzebowałam herbaty. Tak samo potrzebowałam upewnienia, że nic mi nie grozi, a mój przyjaciel wciąż jest taki, jakiego go znałam. Minęły dwa dni od naszego spotkania, przez ten czas utrzymywaliśmy kontakt, nic nie wskazywało na choćby najmniejszą zmianę nastawienia wobec mnie. Zachowywał się tak samo, pisał tak samo głupie teksty, martwił się o nieistotne głupoty… Sehun nie mógłby mnie skrzywdzić.
Nastawiłam wodę w czajniku, a następnie drżącymi dłońmi wyjęłam kubek z szafki oraz zieloną herbatę. Zegarek na piekarniku wskazywał niewiele po czwartej, więc teoretycznie zostały mi ponad dwie godziny na sen, ale nawet nie próbowałam się oszukiwać, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nie będę w stanie zasnąć. Usiadłam na jednym z krzeseł, trzęsąc się z zimna. A przynajmniej wmawiałam sobie, że taki był powód. Skulona w ten sposób, czekałam aż woda się zagotuje. W myślach odliczałam dłużące się sekundy, mając złudną nadzieję, że to choć trochę mnie uspokoi. Gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk, wstałam i nalałam wrzątku do kubka z torebką herbaty. Chanyeol by mnie teraz zbeształ za to, że nie poczekałam aż woda przestygnie. Dlaczego on przywiązywał aż taką uwagę do temperatury? Nie mogłam tego zrozumieć.
Wróciłam na poprzednie miejsce. Sam zapach naparu częściowo ukoił moje skołatane nerwy.
Sehun by mnie nie skrzywdził. To był tylko sen.
CZYTASZ
You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]
FanfictionCzasem jedna osoba może zmienić zbyt wiele w naszym życiu. Niekoniecznie na lepsze. Czasem jedna osoba znaczy dla nas więcej niż powinna. A może po prostu się od niej uzależniliśmy?