- Co się stało? - Sehun nie krył swojego zdziwienia, gdy nagle weszłam do jego mieszkania i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było przytulenie się do dwudziestodwulatka.
- Mogę u ciebie zostać? - wyszeptałam, nie odsuwając się od niego na milimetr.
- Wiesz, że możesz tu być cały czas - poczułam jak brunet zaczął gładzić mnie po plecach. - Ale najpierw wytłumacz mi o co chodzi. Zaparzę nam herbaty.
Opowiedziałam mu wszystko od początku do końca, gdy tylko usiedliśmy na kanapie w salonie. Nie był zadowolony, słysząc o słuchawkach i moim spotkaniu z Jonginem, ale nie mogłam mieć co do tego żadnych pretensji. To byłoby wręcz absurdalne i idiotyczne. Przecież to ja zawiniłam.
- Będziesz mieć przesrane, jeśli nie wrócisz do domu - Sehun zmarszczył brwi, podając mi kubek z czarną herbatą. - Aż tak się boisz?
- Ten ktoś wiedział o tym, że poznałam Jongina, o tym, że zawiózł mnie do ciebie, a nie do mojego domu, o tym, że byłam z nim dzisiaj w kawiarni. On nawet jakimś cudem wiedział, że Baekhyun dał mi kanapkę - łyk herbaty - a przecież nikogo oprócz nas nie było na ulicy. Mam wrażenie, że cały czas on mnie obserwuje i w każdej chwili może na mnie wyskoczyć zza rogu i coś mi zrobić - kolejny łyk. - Nigdy wcześniej nie potrzebowałam cię aż tak bardzo, Sehun.
Odłożyłam kubek na ławę i podciągnęłam nogi do piersi, a następnie oparłam głowę na kolanach. Sehun głośno westchnął i wstał z kanapy, żeby pójść do kuchni i wrócić z niej po chwili z dwoma kieliszkami i butelką soju w dłoniach.
- Jutro robisz sobie wolne, ale najpierw napisz do kogokolwiek, że jutro cię nie będzie. Nie chcę wywoływać problemów - brunet postawił alkohol tuż obok naszych kubków i napełnił oba kieliszki. - Musisz ochłonąć. I pamiętaj, zawsze możesz do mnie przyjść.
Sehun złożył krótki pocałunek na moich wargach po czym mnie do siebie przyciągnął. Cały stres spowodowany smsami od nieznajomego zdawał się zniknąć. Jednak wciąż w głębi duszy tkwił strach. Strach, który w każdej chwili mógł mnie sparaliżować. Był tylko jeden lek na to zło i znajdował się właśnie w ramionach mojego przyjaciela.
- Dziękuję, Sese - wyszeptałam, nie oddalając się od niego ani na milimetr. Ja też miałam prawo do spokoju, tak?
***
Rano obudził mnie dźwięk przychodzącego połączenia. Niechętnie otworzyłam oczy i sięgnęłam po swój telefon, starając się nie wyrwać ze snu bruneta, który wciąż mnie obejmował.
- Halo? - wymamrotałam zaspanym głosem.
- Sunghee, gdzie jesteś? Baekhyun powiedział, że cię nie spotkał. Zaspałaś? - Yoojin. Mogłam się tego spodziewać.
- Nie, dzisiaj mnie nie będzie. Jutro wszystko ci opowiem. Dobranoc - rozłączyłam się zanim Choi zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
- Musisz być taka głośna już od samego rana? - poczułam wargi Sehuna na swojej szyi. - Nie dość, że dałem ci jeść i pozwoliłem spać u siebie w łóżku, ty mi się tak odwdzięczasz.
- Nie moja wina, że Yoojin się martwi - skrzywiłam wargi w grymasie, odwracając się twarzą do bruneta. - Jak chcesz to mogę już wrócić do domu.
Oh zmarszczył czoło, robiąc minę niezadowolonego, zaspanego dziecka i nic nie odpowiedział. Oboje wiedzieliśmy, że bym tego nie zrobiła.
- Pójdziemy później na spacer? Dawno razem gdzieś wychodziliśmy.
- Sehun, jest środek zimy. Wolę siedzieć z tobą pod ciepłym kocykiem niż chodzić po dworze i marznąć - przewróciłam ostentacyjnie oczami. - Rozumiesz o co mi chodzi, oppa?
- Nie mów tak na mnie, gdy jesteśmy w łóżku w samej bieliźnie - wymamrotał Oh, a ja się zaśmiałam. - Mówię poważnie. Jeszcze trochę i już nie będziesz dziewicą.
- Wtedy zgłoszę cię na policję i oskarżę o gwałt i wykorzystywanie nieletnich, naprawdę tego chcesz, oppa? - lekko pogłaskałam jego policzek. - Ale jeśli chcesz ruszyć swój zgrabny tyłek z łóżka to możesz przy okazji zrobić mi śniadanie.
- Od kiedy ty jesz śniadania? - prychnął, wstając z kanapy. - Może jeszcze powiesz mi, że zaczęłaś ćwiczyć.
- Aż taką wariatką nie jestem - burknęłam pod nosem, odprowadzając wzrokiem Sehuna, który poszedł do kuchni. Bo jaka dziewczyna nie patrzyłaby na swojego umięśnionego przyjaciela ubranego jedynie w bokserki? Dla takiego widoku z rana mogłabym z nim zamieszkać.
Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej i się przeciągnęłam, głośno przy tym ziewając. Sięgnęłam po butelkę wody stojącą na podłodze.
Dzwonek do drzwi.
Zaraz... co?
Usłyszałam jedynie jak Sehun głośno przeklina, wybiegając z kuchni. Bez większego zastanowienia chwyciłam za koszulkę mojego przyjaciela, założyłam ją na siebie i od razu popędziłam w stronę szafy, w której powinny być jakieś legginsy zostawione przeze mnie jakiś czas temu.
- Gdzie jest ta mała szmata? - do moich uszu dobiegł głos znienawidzonej przeze mnie kobiety.
- Nie wiem o kim pani mówi i dlaczego pani przychodzi do mojego mieszkania o ósmej rano.
Serce podeszło mi do gardła. Skąd ona wiedziała, że tu jestem? Dlaczego w ogóle postanowiła przyjść?
- Gdzie jest Sunghee?
Nie miałam gdzie się schować. Wyjście na balkon nie wchodziło w grę przez niską temperaturę, panującą na zewnątrz. Cholera.
- Skąd mam wiedzieć? Nie widziałem się z nią od weekendu - od zawsze kłamał lepiej niż ja. - Coś się stało?
- Od wczoraj nie wróciła do domu. Jeśli dowiem się, że tej parszywej idiotce spadł choć jeden włos z głowy, a ty maczałeś w tym palce, przyjdę do ciebie i urwę twoje małe jaja - po tej jakże sympatycznej obietnicy nastąpił jedynie dźwięk zamykanych drzwi. Sehun wrócił do salonu ze zrezygnowaną i jednocześnie zniesmaczoną miną. Bez żadnego słowa usiadł na kanapie i na mnie spojrzał.
- Ona jest popierdolona. Nie wiedziałem, że można się tak zmienić po czyjejś śmierci - podniósł z podłogi swoje spodnie i je założył. Wciąż stałam przy szafie z nieszczęsnymi legginsami w dłoni. Nie potrafiłam zrozumieć tego, co tu zaszło.
Ta kobieta groziła Sehunowi, bo nie wiedziała gdzie jestem. Niemożliwe, żeby nagle powróciły do niej wszystkie matczyne uczucia. Niemożliwe, żeby się o mnie martwiła. Przecież od niemal trzech lat moje istnienie jej nie obchodziło.
Ta sytuacja była gorsza niż smsy, które dostawałam.
- Nie idziemy na żaden spacer - powiedziałam cicho, podchodząc do mojego przyjaciela. - Za jakieś dwie godziny wrócę do domu. Wtedy powinna już być w pracy.
- Sunghee, ona powinna być w pracy od siódmej, tak? Mamy już ósmą, a przed chwilą stała w drzwiach i o ciebie pytała. Wrócisz o tej porze, o której wracasz ze szkoły, a teraz idziesz ze mną do kuchni coś zjeść, bo po śniadaniu obejrzymy film i się poprzytulamy jak jedna z tych par, na których widok masz ochotę zwymiotować wszystko co masz w żołądku.
Mimowolnie się uśmiechnęłam, przygryzając dolną wargę. Cieszyłam się, że miałam takiego przyjaciela, jakim był dla mnie Sehun. Nie było możliwości, żebym pozwoliła mu odejść.
CZYTASZ
You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]
FanfictionCzasem jedna osoba może zmienić zbyt wiele w naszym życiu. Niekoniecznie na lepsze. Czasem jedna osoba znaczy dla nas więcej niż powinna. A może po prostu się od niej uzależniliśmy?