44.

620 52 27
                                    

    Poniedziałkowy ranek jak zawsze niósł ze sobą niechęć do życia, zmęczenie i nagłą potrzebę spędzenia całego dnia w łóżku. Ale wtedy byłoby zbyt idealnie. Dlatego też dzielnie stałam oparta o ścianę, słuchając jakże interesujących historii Yoojin i starając się w międzyczasie nie zasnąć. W głowie dudniła mi tylko jedna myśl – to już ostatnia lekcja. Kolejny raz w ciągu ostatnich kilku minut przetarłam oczy, zupełnie nie przejmując się prawdopodobieństwem rozmazania makijażu, który naprędce nakładałam, zbierając się rano do szkoły. A to wszystko przez Jongina, który obudził mnie dwadzieścia minut później niż zazwyczaj.

    – Słuchasz ty mnie w ogóle? – jęknęła moja koleżanka, a ja tylko wzruszyłam ramionami, ciesząc się w duchu, że dzwonek obwieszczający koniec przerwy wybawił mnie od jakiejkolwiek rozbudowanej odpowiedzi.

    Niezbyt prędko ruszyłam w stronę sali, poprawiając torbę na swoim ramieniu i próbując sobie w ogóle przypomnieć jakie zajęcia teraz będziemy mieć. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, jak tylko ujrzałam dość wysoką szczupłą kobietę trzymającą w dłoni dziennik oznaczony numerem mojej klasy. Koreański. Lepiej być nie mogło.

    Usiadłam w tej samej ławce co zazwyczaj, a po kilku sekundach dołączyła do mnie Yoojin. Lekko zbulwersowana, ale wciąż uśmiechnięta. Wyciągnęłam z torby podręcznik, zeszyt i piórnik i położyłam to wszystko na ławce.

    – Musimy poważnie porozmawiać, Sunghee – burknęła Choi pod nosem.

    Kiwnęłam głową. Za każdym razem, gdy tak mówiła, ta „poważna rozmowa” okazywała się być jedynie ciągłym narzekaniem z jej strony, które i tak do niczego nie doprowadzało i przez kolejne kilka czy też kilkanaście tygodni miałam święty spokój.

    Identyczny święty spokój, jaki chciałam teraz mieć. Ale życie niestety nie jest takie łaskawe dla naszych marnych dusz.

***

    Równo o trzeciej piętnaście wyszłam ze szkoły w towarzystwie Yoojin i Baekhyuna. Niezbyt pospiesznie za nimi szłam, słuchając ich zaciętej dyskusji na temat tego gdzie można kupić najlepszą kawę. Dla mnie to było oczywiste, że w kawiarni Minseoka.

    Zatrzymaliśmy się przy bramie. Odruchowo spojrzałam w stronę, z której zawsze nadjeżdżał Jongin. Ku mojemu niezadowoleniu nie ujrzałam jakże dobrze znanego mi samochodu. Chęć wrócenia do domu była jeszcze większa niż zazwyczaj. Wręcz nie mogłam się doczekać, aż ponownie zanurzę się w swojej cieplutkiej miękkiej kołdrze z książką i odetnę się od tego męczącego świata.

    – Co o tym sądzisz? – z chwilowego zamyślenia wyrwał mnie głos Byuna.

    – O czym?

    – Domówka u mnie z okazji końca semestru – uśmiechnął się chłopak.

    – Jest dopiero kwiecień. Zawsze możemy jeszcze nie zdać i mieć problemy. Do czerwca daleko – wyciągnęłam z kieszeni telefon, żeby upewnić się czy Kim nie wysłał mi żadnej wiadomości uprzedzającej o możliwym spóźnieniu.

    Nie było nic.

    – No weź, Sunghee, będzie fajnie. Nasza trójka, może jeszcze uda nam się namówić kogoś z klasy – Baekhyun wydął dolną wargę, tym samym robiąc minę naburmuszonego dziecka.

    – Przypomnij mi bliżej czerwca, wtedy się zastanowię – westchnęłam.

    Zanim Byun czy Yoojin zdążyli cokolwiek dodać, obok nas zatrzymał się samochód, z którego wysiadł Jongin. Zadziwiająco szczęśliwy Jongin. Choi posłała mi pytające spojrzenie, jakby spodziewała się, że będę znać odpowiedź na najwidoczniej nurtujące ją pytanie.

    – Jak się bawicie, dzieciaki? – dwudziestosiedmiolatek jeszcze szerzej się uśmiechnął, jednocześnie obejmując mnie w pasie.

    – Całkiem dobrze jak na poniedziałek – Byun przerwał okropną chwilę ciszy, jaka zapadła po nieszczęsnym pytaniu. – Chociaż zawsze mogło być lepiej, co nie?

    Dyskretnie strąciłam dłoń Jongina z mojej talii, co najwidoczniej mu się nie spodobało, biorąc pod uwagę jego reakcję. Już po sekundzie ponownie poczułam dotyk mężczyzny. Trochę bardziej stanowczy, jeśli w ogóle sam dotyk może taki być. Nadawanie mu takich cech nie byłoby z mojej strony rozsądne.

    Czym prędzej pożegnałam się z Yoojin i Baekhyunem pod pretekstem dużej ilości obowiązków, po czym sama zaciągnęłam Kima do samochodu, chcąc mieć to jak najszybciej za sobą. Właściwie to co? Jedną z bardziej niezręcznych sytuacji, w jakiej mogłam się znaleźć w przeciągu ostatnich tygodni? Jednoczesne spotkania  z Yoojin i Jonginem nigdy nie miały prawa odbywać się w miłej i beztroskiej atmosferze. Zawsze w takich momentach wisiała pomiędzy nami nutka niepewności. Bo skąd miałam wiedzieć jak się zachowywać? Choi nawet nie wiedziała wszystkiego, co działo się pomiędzy mną a jej kuzynem. I nie mogłam pozwolić na to, żeby się dowiedziała. To zmieniłoby zbyt wiele i niewątpliwie wpłynęłoby na naszą relację.

    – O czym tak myślisz, słońce? – odezwał się dwudziestosiedmiolatek, ruszając spod bramy.

    – Nic szczególnego – bąknęłam pod nosem, zapinając pasy. – Po prostu zastanawiam się jak Yoojin zareaguje, gdy powiem jej, że się z tobą przespałam.

    – Czyli zamierzasz to zrobić – prychnął Jongin, nawet nie próbując powstrzymać uśmiechu. – Nie sądzisz, że to byłoby zbyt ryzykowne? Nigdy nie wiesz co może się stać. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi igranie z prawem.

    – Czyli teraz przeszkadza ci to, że jestem nielegalna? – uniosłam nieznacznie lewą brew, kątem oka patrząc na mężczyznę. – Jakoś wcześniej nie robiło ci to żadnej różnicy.

    Odpowiedzi się nie doczekałam. Dalszej drodze do mieszkania towarzyszyły jedynie aktualnie popularne piosenki puszczane w radiu. Nawet nie przychodziło mi do głowy cokolwiek, czym mogłabym przerwać milczenie, jakie zapanowało pomiędzy nami. Milczenie, które wywoływało we mnie absurdalne poczucie winy. Przecież nie zrobiłam nic złego. A przynajmniej nic, z czego zdawałabym sobie sprawę.

    Jak tylko wróciliśmy do domu, zabunkrowałam się w swoim pokoju, wcześniej biorąc z garderoby pierwsze lepsze ubrania. Przebranie się z mundurka było koniecznością. Jongin natomiast od razu skierował się do swojego gabinetu, wciąż nic do mnie nie mówiąc. Lekko zabolało. Na pewno znacznie lżej niż za pierwszym razem. Powinnam była się już przyzwyczaić.

    Wzięłam do ręki swój telefon. Dwie nowe wiadomości od Sehuna. Serce zaczęło mi szybciej bić jeszcze zanim je otworzyłam. Pogrążona ostatnimi wydarzeniami nawet nie pomyślałam o tym, aby się z nim skontaktować w jakikolwiek sposób, a co dopiero się spotkać. Jeszcze kilka miesięcy temu nie przyszłaby mi do głowy taka możliwość. Zdecydowanie za dużo się zmieniło.

    Szybko otworzyłam nieodczytane esemesy, nie wiedząc na co mogłabym w ogóle się nastawiać. Zbesztanie za brak kontaktu? Wyrazy tęsknoty? Prośbę o spotkanie?

    Sunghee, co się dzieje?

    Spotkajmy się wieczorem tam gdzie zwykle. O 19. Nie przyjmuję odmowy.

~~~~~

Trochę krótszy niż zazwyczaj, ale to nic, raczej nikomu to nie przeszkadza (a przynajmniej taką mam nadzieję). Postarałam się go jakoś sklecić pomiędzy studiami a próbami ułożenia sobie życia, więc mogą być błędy (jak zawsze) i za nie przepraszam. W każdym razie mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej.

Buzi, pa.


You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz