9.

795 57 106
                                    

Wpatrywałam się w ekran telefonu przez kilkadziesiąt sekund, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Byłam jak sparaliżowana. Nie mogłam się poruszyć, nie słyszałam tego, co ktoś mówił, przestałam zwracać uwagę na to, co działo się wokół mnie.

- Sunghee, dobrze się czujesz? - poczułam na ramieniu dłoń mamy mojej przyjaciółki. Ten dotyk wyrwał mnie z płytkiego transu.

- Tak - niepewnie kiwnęłam głową, wstając ze swojego miejsca. - Zaraz wrócę, muszę się przewietrzyć, przepraszam.

Czym prędzej wyszłam z salonu, mając wrażenie, że nie będę w stanie uciec od tego, który obserwował mnie z ukrycia. Otworzyłam drzwi i od razu chłodne powietrze otuliło moją twarz, tym samym nieznacznie przywracając mi trzeźwość umysłu. Usiadłam na schodach, głęboko oddychając i ani trochę nie przejmując się tym, że nie wzięłam ze sobą płaszcza czy butów. Ukryłam twarz w dłoniach, ledwie powstrzymywałam łzy, które jak na złość chciały wypłynąć z moich oczu. A przecież nawet nie miałam powodu do płaczu. W końcu te smsy były jedynie czyimś głupim żartem, tak? I wtedy dotarła do mnie jedna istotna rzecz.

Co jeśli to Jongin wysyłał te wiadomości?

Odgoniłam te myśl niemal tak szybko jak ona do mnie przyszła. Poznaliśmy się dopiero dzisiaj, więc nie było żadnej szansy na to, żeby on miał mój numer, a co dopiero na to, żeby wiedział o tym jak kiedyś nazywał mnie mój ojciec. No i w momencie, gdy ten ktoś wysłał mi tamtą wiadomość, Jongin siedział z Haeinem, a to tylko dodawało mu "alibi".

- Nie jest ci zimno? - usłyszałam za sobą męski głos i już po kilku sekundach byłam otulona czyimś płaszczem. Na pewno nie moim, bo mój nie pachniał męskimi perfumami. Spojrzałam na Jongina, który usiadł obok mnie. - Nie wiedziałem która kurtka jest twoja, więc wziąłem swój płaszcz, żeby przypadkiem nie wziąć tego Yoojin.

- Dlaczego przyszedłeś? - spytałam cicho, nie udzielając odpowiedzi na jego pytanie. - Znamy się od jakichś dwóch godzin.

- Moja ciocia kazała mi tu przyjść, żebym dopilnował czy przypadkiem nie zemdlejesz. Naprawdę wyglądałaś jakbyś miała zaraz stracić przytomność. No i jestem silniejszy niż Yoojin, więc bez problemu dałbym radę cię wnieść do środka, gdyby coś się stało - mężczyzna lekko się skulił, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. - Zagrasz mi kiedyś na fortepianie? Chciałbym usłyszeć jak grasz. Z takimi palcami musiało ci to świetnie wychodzić.

Mimowolnie się uśmiechnęłam, bardziej otulając się w płaszcz Jongina.

- Muszę ci odmówić. Obiecałam sobie, że już nigdy nie zagram. Od tamtej pory jedynie słucham muzyki, nie chcę mieć z nią więcej wspólnego - dlaczego się mu do tego przyznałam? Nawet Yoojin nie miała o tym pojęcia.

- Spytałbym cię o powód, ale nie chcę naruszać twojej prywatności - naciągnął kaptur bluzy na swoją głowę i się do mnie uśmiechnął. - Jednak nie zmienisz tego, że wciąż będę twierdził, że masz idealne dłonie do grania.

 Wtedy telefon, który trzymałam w dłoni, znowu zawibrował. Czyli Jongin naprawdę nie wysyłał tych smsów. Zignorowałam powiadomienie, które zapewne tylko pogorszyłoby mój i tak niekoniecznie dobry humor.

- Sunghee, Jongin, chodźcie na ciasto i herbatę - ze środka domu dobiegł krzyk Yoojin. W tym samym momencie wstaliśmy i wróciliśmy do salonu, w którym już siedzieli wszyscy. Moja przyjaciółka popatrzyła na mnie z dziwnym uśmiechem na twarzy, tym samym wprawiając mnie w niemałe zakłopotanie.

- O co ci chodzi? - spytałam, marszcząc czoło. Brunetka jedynie pokręciła głową i wzięła się za jedzenie swojego kawałka ciasta.

- Daj płaszcz, odwieszę go na miejsce - Jongin zabrał swój płaszcz z moich ramion. Wtedy do mnie dotarło o co chodziło Yoojin i przez to poczułam jak czerwienię się na twarzy.

Jongin był dla mnie zbyt miły.

Bez słowa usiadłam na kanapie obok mojej przyjaciółki, a ona podała mi talerzyk z dużym kawałkiem ciasta. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, szczególnie przez panią Kim, która nie do końca rozumiała to, co się tu działo. W międzyczasie mężczyzna wrócił do salonu i zajął miejsce na fotelu obok sofy.

- Już wszystko dobrze? - odezwała się pani Kim. - Nie chcę ci nic mówić, ale wyglądałaś jakbyś zobaczyła ducha czy nawet coś gorszego. Prawie jak Yoojin, gdy zobaczyła wyniki Haeina ze sprawdzianu z matematyki.

- Nie musi się pani o mnie martwić. To tylko lekkie zasłabnięcie, nic wielkiego - uśmiechnęłam się słabo, mając nadzieję, że to przekona kobietę.

- Sporo schudłaś odkąd ostatni raz cię widziałam. Już wcześniej byłaś szczupła, ale teraz przeszłaś samą siebie - mama mojej przyjaciółki zrobiła z lekka zamyśloną i jednocześnie zmartwioną minę. Niepewnie odłożyłam talerzyk z ciastem na ławę. - Dobrze się odżywiasz? Jedzenie jest bardzo ważne, szczególnie biorąc pod uwagę to, że jesteście w liceum i przygotowujecie się do egzaminów. Musicie jeść dużo białka, to ponoć pomaga w tych wszystkich uczeniach się i innych takich, a to dla was ważne, bo od waszej inteligencji zależy wasza przyszłość.

- A od węglowodanów się tyje - westchnęła Yoojin, nabierając kolejny kawałeczek ciasta na widelczyk. - I jak tu żyć?

- Żyć w spokoju i z czystym sumieniem, bo to ciasto to najlepsze, co może spotkać człowieka w jego szarym życiu - dodał Jongin, a moje przyjaciółka spojrzała na niego rozczulonym wzrokiem.

- Nie musisz być tak miły, to tylko zwyczajne ciasto czekoladowe, które obiecałam Sunghee za... - w tym momencie brunetka uświadomiła sobie co tak naprawdę było przyczyną zrobienia tego wypieku. Ledwo powstrzymałam się od nagłego wybuchu śmiechu, widząc zakłopotanie dziewczyny.

- Za to, że pomogłam ci z koreańskim - skończyłam za nią. - Chodziło o interpretację tamtego wiersza o przemijaniu czy innym danse macabre. A może to był obraz... Nie pamiętam, ważne, że zrobiłaś to ciasto. Przynajmniej to nadaje sensu tej marnej egzystencji.

- Widzę, że ktoś tu ma wrażliwą duszę - wtrącił się kuzyn mojej przyjaciółki, a ja jedynie wzruszyłam ramionami, sięgając po kubek z herbatą o smaku poziomki. - To coraz rzadsze w młodszych rocznikach. Już za moich czasów było mało osób, które interesowały się literaturą i sztuką, a co dopiero teraz, gdy praktycznie nikt nie zwraca uwagi na najdrobniejsze rzeczy.

 - To kiedy były te "twoje czasy"? - prychnęła Yoojin, dalej zajmując się tym nieszczęsnym kawałkiem ciasta. - Raczej nie jesteś aż tak stary.

 - Wstyd się przyznać. Bliżej mi do trzydziestki niż dwudziestki, a to już prawie sędziwy wiek. Zostało mi czekać aż zacznę siwieć.

Jak tylko on to powiedział, niemal zachłysnęłam się herbatą, przypominając sobie moją rozmowę z Yoojin na temat efebofilii i innych dewiacji czy parafilii. Chociaż w tym przypadku podchodziłoby to pod androfilię. W końcu Jongin wydawał się być znacznie bardziej atrakcyjny niż którykolwiek z moich rówieśników. Zdecydowanie znajomość z Yoojin momentami schodziła na złe tory. Nawet bardziej niż złe.

- Po co te sekrety? Po prostu przyznaj się, że jesteś od nich dziesięć lat starszy i problem z głowy - pani Kim ostentacyjnie przewróciła oczami, nie ukrywając swojego znudzenia. - Pamiętam jak byłeś w wieku Haeina i przeżywałeś to, jakim uroczym bobasem była Yoojin. Stare, dobre czasy.

Dziesięć lat.

Zdecydowanie za dużo.

You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz