Sunghee's PoV
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Słowa z listu wciąż dudniły w mojej głowie, nie dając mi ani chwili spokoju. Jakim cudem ktoś dostał zdjęcie mnie sprzed kilku lat? Zdjęcie, które powinno być zniszczone...
Musiałam z kimś porozmawiać, a pani Kang nie wchodziła w grę. Jongin nie zdawał się wrócić zbyt prędko, więc zostało mi jedno wyjście, którego wcześniej chciałam uniknąć za wszelką cenę. Sehun. Moja ostatnia deska ratunku.
Wzięłam telefon do ręki i przez dłuższą chwilę patrzyłam na ekran. Zadzwonić czy nie? W gorszej sytuacji nie mogłam się znajdować. Dotknęłam numeru Sehuna, tym samym rozpoczynając połączenie. Przyłożyłam telefon do ucha, przygryzłam wargę.
Pierwszy sygnał.
Drugi sygnał.
Trzeci...
– Co jest, młoda?
Na sam dźwięk głosu Oha moje serce zadrżało. Przez sekundę nie miałam pojęcia co powiedzieć, jednak w porę oprzytomniałam.
– Mogę do ciebie wpaść? Nie mam co robić i pomyślałam, że moglibyśmy się spotkać – powiedziałam szybko.
– Jasne. Za ile będziesz? – Sehun brzmiał niepewnie, jakby coś go niepokoiło. A może tylko mi się zdawało i byłam za bardzo przeczulona.
Uzgodniłam z chłopakiem wszystkie szczegóły i czym prędzej wyszłam z domu, powiadamiając jeszcze panią Kang, że nie wiem kiedy wrócę. Potrzebowałam bliskości.
***
Weszłam do mieszkania Sehuna, nie zaprzątając sobie głowy dzwonieniem do drzwi. Oh wyszedł z kuchni, wycierając dłonie ścierką. Szeroko się uśmiechnął, gdy mnie zobaczył, a mi mimowolnie popłynęły łzy po policzkach. Czyli jednak jeszcze miałam jakieś do wypłakania.
Przytuliłam się do chłopaka, nie chcąc go puścić przez dłuższą chwilę.
– Tęskniłam za tobą – wyszeptałam, czując jak Sehun kładzie mi dłoń na głowie. – Bardzo.
– Znowu wzięło cię na czułości? – zaśmiał się dwudziestodwulatek, a ja dźgnęłam go palcem w bok. – No co? Nie moja wina, że od kilku miesięcy zachowujesz się jak nie ty.
Telefon w kieszeni mojej bluzy zawibrował, na co od razu zesztywniałam, a serce zaczęło mi bić znacznie szybciej. Co jeśli ten ktoś od esemesów był tą osobą, która wysłała te listy? Odsunęłam się od Sehuna i wyjęłam urządzenie. Odetchnęłam z wielką ulgą, gdy okazało się, że to tylko Baekhyun.
Jesteś w domu? Jeśli chcesz to mogę wpaść i obejrzelibyśmy jakiś film.
Dlaczego akurat teraz? Nigdy wcześniej Byun nie chciał do mnie wpaść. No i to nie było w jego stylu, żeby proponować spotkania w czyimś domu bez wcześniejszego zaproszenia.
Teraz mnie nie ma. Może być jutro?
Wysłałam wiadomość i odłożyłam telefon z powrotem do kieszeni. Zdjęłam buty, żeby pójść na kanapę i się na niej położyć.
– Pamiętasz naszą umowę? – spytałam Sehuna, wpatrując się w sufit. – Tę ze ślubem.
– Oczywiście, że tak – prychnął chłopak po czym usiadł na podłodze obok sofy. – Ciężko byłoby o niej zapomnieć.
– Myślisz, że weźmiemy ten ślub? – odwróciłam głowę w jego stronę tak, że nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. – Wiesz, to wciąż kilka lat. Nigdy nie wiemy, co może się wydarzyć. Któreś z nas może umrzeć albo zrobić coś, czego nie powinien. Życie bywa nieprzewidywalne.
CZYTASZ
You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]
FanfictionCzasem jedna osoba może zmienić zbyt wiele w naszym życiu. Niekoniecznie na lepsze. Czasem jedna osoba znaczy dla nas więcej niż powinna. A może po prostu się od niej uzależniliśmy?