Siedziałam na kolanach Sehuna, wtulając się w jego ciepłe ciało. Żadne z nas nie ruszyło swojego kieliszka odkąd wróciliśmy z balkonu. Ostrożnie bawiłam się naszyjnikiem bruneta, uważając, żeby go w jakikolwiek sposób nie zniszczyć, jakby to była rzecz warta miliardy wonów.
- Obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz - powiedział cicho Oh, gładząc moje plecy. - Nie chcę cię stracić.
- Zawsze przy tobie będę, czubie - spojrzałam na chłopaka, prostując się, aby popatrzeć mu prosto w oczy. - Bez znaczenia czy kiedykolwiek się pokłócimy, czy jakimś cudem zerwiemy ze sobą kontakt. Nigdy się mnie nie pozbędziesz.
Sehun lekko się uśmiechnął, a następnie złożył równie delikatny pocałunek na moich ustach. Szturchnęłam go w ramię i wróciłam do swojej poprzedniej pozycji, znowu wtulając się w mojego przyjaciela.
- Dawno tego nie robiliśmy - dodał, robiąc przy tym minę obrażonego dziecka.
- Przecież tydzień temu u ciebie spałam i przez całą noc nie chciałeś się ode mnie odkleić - burknęłam, opierając głowę na obojczyku Sehuna. - Poza tym zawsze możesz znaleźć sobie dziewczynę i wtedy nie dość, że będziesz mógł ją całować przez cały czas to ona na pewno da ci się przelecieć.
- Nie chce mi się kogokolwiek szukać. To jest męczące - westchnął brunet po czym pocałował mnie w czubek głowy.
- Chodźmy jeść, jestem głodna - powiedziałam, a Oh najwidoczniej udawał, że mnie nie słyszy. - Nie żartuj sobie z jedzenia, oppa.
Znowu nic.
Głośno westchnęłam i pocałowałam Sehuna w policzek, co także nie przyniosło żadnych skutków.
- Srał cię pies - burknęłam, wstając z kolan mojego przyjaciela. - Dzisiaj śpisz na podłodze, Oh Sehun.
Poszłam do kuchni, od razu nastawiłam wodę na herbatę i zaczęłam szukać w lodówce czegoś, co mogłabym zjeść. Już po kilku sekundach poczułam na swoich biodrach dłonie mojego przyjaciela, który sprawnie odciągnął mnie od tego jakże cudownego sprzętu dającego tyle szczęścia.
- Siadaj tam, zaraz zrobię ci coś do jedzenia - Oh niemal popchnął mnie na krzesło, żeby po tym wyciągnąć z lodówki wszystko, co mogłoby nadawać się do zjedzenia na szybko.
- Weź ty się wreszcie ubierz, a nie cały czas latasz połnagi jakbyś był sam w mieszkaniu. Ewentualnie ściągnij jeszcze spodnie do zestawu i módl się, żeby nikt nie chciał wpaść do ciebie w odwiedziny - spokojnie wystukiwałam na blacie jedną z melodii, których kiedyś uczyłam się grać. Po tej całej nauce zostało mi jedynie to przyzwyczajenie i teczka z nutami schowana głęboko w szafie. Nie mogłabym jej wyrzucić, w końcu dostałam je od ojca.
- Sama tego chciałaś - Oh zaczął rozpinać pasek od swoich spodni, a ja w tamtym momencie głośno krzyknęłam, zasłaniając oczy.
- Przestań, debilu. Zgłoszę cię na policję za molestowanie nieletnich.
Sehun jedynie głośno się zaśmiał i po kilku sekundach chwycił moje dłonie i zabrał je z mojej twarzy, żeby pocałować mnie w czoło. Przewróciłam oczami, robiąc nadąsaną minę, a brunet obdarował mnie kolejnym buziakiem, tym razem w usta.
- I tak śpisz na podłodze.
***
Leżeliśmy obok siebie na kanapie, już prawie zasypiając po tym jakże cudownym dniu. Mój telefon kolejny raz dał znać o tym, że znowu ktoś do mnie wysłał wiadomość. Skutecznie to ignorowałam, dopóki Sehun nie zainteresował się tym rzadkim zjawiskiem. Niechętnie sięgnęłam po urządzenie, praktycznie nie ruszając się z objęć bruneta. Odblokowałam ekran i zmarszczyłam czoło na widok siedmiu nieodczytanych wiadomości od tamtego nieznajomego mi stalkera.
- To nic ważnego - szybko odłożyłam telefon, mimo wszystko uspokojona tym, że to jednak nie Sehun był sprawcą tego małego zamieszania w moim życiu. To najbardziej się dla mnie liczyło.- Skoro ktoś się do ciebie dobija od godziny to jednak jest ważne - Oh wziął mój telefon do ręki i go odblokował. - Sprawdzę to za ciebie.
- Naprawdę, Sehun, nie musisz - próbowałam wyrwać to nieszczęsne urządzenie z dłoni bruneta, ale na nic zdały się moje protesty. Już po chwili mój przyjaciel znał treść wszystkich wiadomości, które dostałam od nieznajomego w przeciągu ostatnich kilku dni. Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym gniewu i zmartwienia.
Pierwszy raz poczułam się przy Sehunie, jakby naruszył moją prywatność. Pierwszy raz miałam ochotę przed nim uciec.
Natychmiast wyrwałam telefon z dłoni bruneta i wyszłam z salonu na balkon, ignorując to, że byłam w samej piżamie. Zacisnęłam powieki, przygryzając dolną wargę. Wzięłam kilka głębokich oddechów i sprawdziłam wszystkie wiadomości.
Uważaj na siebie.
Dlaczego mnie nie słuchasz?
Chcę twojego dobra, Gwiazdko.
Nie powinnaś wsiadać do samochodu z obcymi, Gwiazdko.
Zostań tam, gdzie jesteś bezpieczna.
Nie wychódź z tego mieszkania.
Mam nadzieję, że kiedyś zmądrzejesz.
Coraz bardziej przerażała mnie ta sprawa. Ale nie chciałam, żeby Sehun się o niej dowiedział. Nie teraz. Najlepiej, gdyby to wyszło na jaw dopiero jak to by się skończyło. Jeśli kiedykolwiek nadszedłby ten koniec.
- Wracaj do środka, młoda - Oh stanął obok mnie ubrany w bluzę. Tyle dobrego, on nie może się przeziębić.
Poczułam jak mój przyjaciel ostrożnie mnie obejmuje. Nie zareagowałam. Dalej wpatrywałam się w te wiadomości, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Ten ktoś wszystko widział. Wszystko. Wiedział o tym, że poznałam Jongina. Wiedział o tym, że Baekhyun bezinteresownie chciał mi pomóc. Wie o tym, że jestem u Sehuna.
Ale to nie mógł być nikt, kogo bym znała.
- Przepraszam - wyszeptał brunet, nie odsuwając się ode mnie na milimetr. - Nie chcę, żebyś była na mnie zła.
- Nic się nie stało - położyłam dłoń na jego przedramieniu. - Po prostu nie chciałam ci teraz mówić o tych wiadomościach. Wolałam sama to załatwić.
- Chodź spać. Jutro o tym porozmawiamy.
Niepewnie kiwnęłam głową po czym pozwoliłam Sehunowi zaprowadzić się z powrotem do środka. Jednak to już nie było to samo. W końcu ktoś, przed kim nie miałam żadnych tajemnic, poznał coś, co chciałam zachować tylko dla siebie. Minutę później znowu leżałam na tej kanapie, otulona ramionami mojego przyjaciela. Żadne z nas nawet nie śmiało się odezwać. Najwyraźniej w tamtym momencie jedynie cisza miała wypełniać to pomieszczenie. Przeraźliwa, bolesna cisza.
- Dobranoc, Sunghee - Sehun przelotnie mnie pocałował, najwidoczniej zamierzając wreszcie zasnąć.
- Dobranoc - odpowiedziałam cicho, a gdy upewniłam się, że chłopak już zamknął oczy, złożyłam krótkiego buziaka na jego ustach.
Sehun z pewnością nadawałby się na dobrego męża. Byłam tego świadoma niemal tak samo jak tego, że on nie mógłby zostać moim mężem. Mimo tych wszystkich pocałunków, uścisków i czułych chwil, nie byłabym w stanie poczuć do niego czegoś więcej od tej "przyjacielskiej miłości" jaka zagnieździła się w moim sercu po tych kilku latach znajomości. Może właśnie to bolało mnie najbardziej? To, że nigdy bym go nie pokochała szczerą, silną miłością. Czy ta umowa nie jest tylko po to, żeby dać mi nadzieję na to, że kiedyś mogłoby się to zmienić? Czasem ludzka psychika bywa niezrozumiała.
Z takimi myślami i dziwnym poczuciem winy zasnęłam, mając pewność, że przy Sehunie nic mi nie grozi. Nawet Jongin.
~~~~~
Szczęśliwego Nowego Roku, pysiaki!!
CZYTASZ
You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]
FanfictionCzasem jedna osoba może zmienić zbyt wiele w naszym życiu. Niekoniecznie na lepsze. Czasem jedna osoba znaczy dla nas więcej niż powinna. A może po prostu się od niej uzależniliśmy?