35.

645 50 56
                                    

Jongin się ode mnie odsunął, zostawiając mnie w osłupieniu. Nieświadomie dotknęłam dłonią swoich ust i schyliłam głowę, jakbym chciała ukryć twarz przed całym światem. Tego nie było w naszej umowie. Nie, nie, nie.

- Jedziemy do domu, słońce - oznajmił mi.

Jeszcze tylko pożegnał się z Minseokiem i Eunji, a następnie wziął nasze rzeczy z szatni, chwycił mnie za dłoń i wyprowadził z budynku, przed którym tamten nieznajomy wciąż stał, zapewne czekając na taksówkę. O dziwo, szofer Jongina już na nas czekał. Wsiedliśmy do samochodu i od razu odjechaliśmy. Skuliłam się przy drzwiach, zastanawiając się co powiedzieć. Pierwszy raz pocałował mnie ktoś, kto nie był Sehunem. I nawet nie byłam pewna, co o tym myślałam. Tak przyjemne, że nie pogardziłabym, gdyby trwało chwilę dłużej, a jednocześnie tak niepoprawne, gdy brało się pod uwagę różnicę wieku, jaka była pomiędzy mną a Jonginem.

Stop.

Jeszcze trzy tygodnie temu z własnej woli pozwoliłam się rozdziewiczyć Sehunowi, a dzisiaj nie powstrzymałam Jongina przed pocałowaniem mnie. To nie mogło tak wyglądać.

- Nie wspominałeś nic o całowaniu - odchrząknęłam, poprawiając materiał na moich kolanach. - Dlaczego to zrobiłeś?

- Żeby uwierzyli w nasz związek - odpowiedział dwudziestosiedmiolatek, nie odwracając wzroku w moją stronę. - To chyba ich najbardziej przekona.

- Nie musiałeś tego robić. Powinno im wystarczyć, że pobiłeś tamtego gościa.

- Jeśli wolałaś pójść z nim na szybki numerek w toalecie, wystarczyło mi o tym powiedzieć - prychnął Jongin. - Nie myśl sobie, że kiedykolwiek ci na to pozwolę. Potraktuję tak każdego faceta, jaki się do ciebie zbliży. Nawet, jeśli przez to miałbym problemy.

Zaniemówiłam. Zacisnęłam dłonie na sukience i nie odrywałam wzroku od własnych palców. Czułam się z tym wszystkim źle, a mimo to byłabym w stanie mu ulec, gdyby tylko o to poprosił.

- Zapomniałeś, że tak naprawdę nie jesteśmy razem, Jongin - wycedziłam przez zęby. - Już nie jesteśmy na urodzinach Minseoka.

- To nie znaczy, że nie mogę cię pilnować, mała.

Dreszcz przeszył moje ciało. Odruchowo usprawiedliwiłam to zimnem, chcąc wyprzeć z siebie prawdę. Okrutną, złą prawdę.

Milczenie było błędem. Jakiekolwiek słowa były błędem. Każda decyzja była błędem.

Szofer zajechał pod nasz dom. Wyszłam z samochodu zanim Jongin zdążył to zrobić. Czym prędzej skierowałam się do środka, wiedząc, że pani Kang na pewno została na noc, bo Kim wspominał wcześniej, że obiecał jej za to premię. Zdjęłam obcasy w przedpokoju, przywitałam się z gosposią siedzącą w salonie i popędziłam do swojej sypialni. Zaświeciłam światło i zmarszczyłam czoło, zauważając brak pościeli na łóżku. Jednak machnęłam na to ręką, przecież wystarczyło skorzystać z tego, że pani Kang wciąż u nas była. Ona z pewnością wiedziała, gdzie jest moja kołdra.

Wzięłam szlafrok i bieliznę, a następnie poszłam do łazienki, której drzwi od razu zamknęłam za sobą na klucz. Zmyłam makijaż, zdjęłam z siebie ubrania, związałam włosy i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z wodą i dosłownie sekundę później przylgnęłam do ściany.

Woda była lodowata. Prawie tak samo jak serce tamtej kobiety, z którą mieszkałam.

Zacisnęłam zęby, zakręciłam wodę i wzięłam słuchawkę do ręki. Wołanie Jongina w takim momencie byłoby niezręczne. Niemożliwe, żeby nie było ani trochę ciepłej wody. Przywracało to niechciane wspomnienia, gdy tamta kobieta w środku zimy zapominała o niskich temperaturach, a mi zabraniała podchodzenia do drzwi do piwnicy, grożąc, że wyrzuci mnie z domu. I tak to zrobiła.

Odkręciłam wodę ponownie i mimo przeszywającego chłodu, wzięłam prysznic, a następnie drżąc, wyszłam spod niego i owinęłam się ręcznikiem. Przykucnęłam przy ścianie, czując łzy napływające mi do oczu. Wytarłam się, założyłam szlafrok i wciąż trzęsąc się z zimna, wyszłam z łazienki. Musiałam spytać panią Kang gdzie podziała się moja pościel, lecz nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Zamiast niej w salonie siedział Jongin, czytając książkę, wykąpany, z mokrymi włosami, ubrany jedynie w spodnie od dresu.

- Nie wiesz może gdzie jest pani Kang? Moja pościel gdzieś zniknęła - odezwałam się drżącym głosem, siadając obok mężczyzny - i chyba zepsuło się coś z wodą, leci tylko zimna.

Kim westchnął, odłożył powieść na ławę i położył dłoń na moim nagim zmarzniętym udzie. Jego ciepło było jeszcze bardziej przyjemne, niż kiedykolwiek wcześniej.

- Chodź tu, słońce, jesteś jak sopel - brunet przyciągnął mnie do siebie i objął. - Przepraszam za tamto, nie powinienem był tego robić.

- Nic się nie stało - wyszeptałam, wtulając się w Jongina. Jakby od jego ciepła zależało moje życie.

A przecież jeszcze do niedawna niemal tak samo przytulałam się do Sehuna.

- Pani Kang wzięła twoją pościel do prania. Zapomniała, że nie masz zapasowej - Kim chwycił mnie za rękę. - Jeśli chcesz, możesz spać ze mną, będzie ci cieplej niż gdybyś miała spać sama.

- Tylko pójdę ubrać piżamę.

Już miałam wstać, gdy brunet mnie zatrzymał.

- Bardziej cię ogrzeję, gdy nie będziesz jej mieć na sobie. Powinnaś to wiedzieć, jeśli chodziłaś na lekcje z pierwszej pomocy.

Rumieniec wpłynął na moje policzki, a mężczyzna nie czekając na moją odpowiedź, zaprowadził mnie po schodach do swojej sypialni. Jak tylko do niej weszliśmy, poczułam dziwny ścisk w żołądku. Jongin ściągnął ze mnie szlafrok, a ja odruchowo się zasłoniłam, co jedynie wywołało na jego twarzy uśmiech.

- Nic ci nie zrobię, spokojnie - odłożył szlafrok na krzesło, stojące przy dużym mahoniowym biurku. - Poza tym wciąż masz na sobie bieliznę.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Myślałam, że mój pokój był duży, ale sypialnia Jongina okazała się dwa razy większa. Ściany w kolorze ciemnej szarości, małżeńskie łóżko z czarną pościelą naprzeciwko drzwi, szafa po prawej stronie. Wszystko znacznie ciemniejsze niż u mnie.

- Już mi jest cieplej - powiedziałam niepewnie. - Naprawdę, możesz dać mi jakiś koc, tyle wystarczy.

Podeszłam do tego krzesła, żeby wziąć z niego ten nieszczęsny szlafrok. Jednak zanim zdążyłam to zrobić, poczułam jak Jongin obejmuje mnie w pasie.

- Tylko ten jeden raz, słońce - powiedział prosto do mojego ucha. - W poniedziałek zadzwonię po hydraulika, jutro możesz wziąć prysznic w mojej łazience.

- Stanie w samej bieliźnie przed facetem starszym ode mnie o dziesięć lat nie jest ani trochę przyjemne - wymamrotałam. - Wątpię, żeby takie spanie było przyjemniejsze.

- Ale wciąż drżysz. Wolę nie ryzykować, że się przeziębisz.

Zaciągnął mnie do swojego łóżka, przykrył nas kołdrą i przycisnął mnie do siebie. Mimowolnie się spięłam i podkuliłam nogi. Opanował mnie przeraźliwy wstyd. Do tej pory jedyną osobą, przy której leżałam w ten sposób był Sehun. I miało tak pozostać. W końcu dopóki nie poznałam Jongina, nie wyobrażałam sobie życia z kimkolwiek innym. To z Sehunem miałam zamieszkać, to z Sehunem miałam wziąć ślub, to z Sehunem miałam spędzić resztę tego nieszczęsnego żywota. Z Sehunem. Nie z kuzynem mojej koleżanki z klasy. Jak to możliwe, że odkąd go poznałam, wszystko tak nagle się zmieniło? Każda najmniejsza rzecz.

- Jongin... - zaczęłam niepewnie i w zasadzie tuż po kilku sekundach poczułam oddech mężczyzny na swojej szyi - obiecaj, że to nigdy więcej się nie powtórzy.

Kim odsunął się, nie puszczając mnie ani na chwilę. Jednak zdążyłam poczuć ubytek ciepła.

- Obiecuję, słońce.

Zabrał ramię, zgasił lampkę i ponownie mnie objął. Zacisnęłam oczy, błagając wszystkie bóstwa tego świata, aby ta noc skończyła się jak najszybciej.

You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz