- Jak dobrze, że już jesteście. Od samego rana nie mogłam się was doczekać - mama Sehuna powitała nas oboje serdecznym uściskiem i szerokim uśmiechem. - Sunnie, z roku na rok jesteś coraz piękniejsza i chudsza. Mój syn najwidoczniej za słabo się o ciebie troszczy. Wyciągnij go czasem do jakiejś restauracji na jego koszt.
- Mamo, to nie moja wina, że ona nigdy się nie upomina o jedzenie i ze mną nie mieszka - brunet zrobił minę nadąsanego dziecka, a jego mama jedynie uderzyła go w ramię.
- Mógłbyś się domyśleć. Jak ja cię wychowałam?
Pani Oh z równie niezadowoloną miną zaciągnęła nas do kuchni, wcześniej dając nam szansę na zdjęcie z siebie kurtek i butów. Gdy tylko usiedliśmy przy stole, już uśmiechnięta postawiła przed nami dwie miski zupy z wołowiną i warzywami i podała nam obojgu pałeczki i łyżki.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, a Sehun mnie szturchnął. - Co ty chcesz?
- Masz we włosach okruszki tych chrupek, które musiałaś sobie kupić za moje pieniądze, przez co prawie się spóźniliśmy - chłopak wyciągnął z moich włosów maleńki kawałeczek jednego z krewetkowych chipsów i wsadził go sobie do ust.
- Sehun. Po pierwsze, uspokój się. Po drugie, to ty jadłeś te chipsy, gdy ja spałam. Po trzecie, weź się wreszcie za jedzenie zupy, bo ktoś musi zanieść nasze rzeczy do twojego pokoju, a sama nie dam rady wtargać twojej walizko po schodach - przewróciłam oczami i dosłownie po sekundzie rozległ się głośny śmiech mamy mojego przyjaciela.
- Jesteś taka sama jak twój tato. Pamiętam jak kłócił się z moim Wonjae o to, kto lepiej maluje - kobieta usiadła naprzeciwko nas. - Rzecz w tym, że obydwaj byli w tym niesamowicie beznadziejni, ale się upierali jakby miało od tego zależeć ich życie.
Poczułam jak ręce zaczęły mi drżeć. Mimo zupełnej swobody w domu Ohów, zawsze towarzyszył mi lęk przed historiami o moim ojcu. A w końcu on przyjaźnił się z rodzicami Sehuna niemal od podstawówki. Jednak wciąż nie znałam powodu, przez który spotkałam ich dopiero, gdy miałam jakieś dziewięć, może dziesięć lat. Nikt mi nie chciał tego wyjaśnić.
- Dobra, mamo, jestem pewny, że masz jeszcze miliony takich historyjek, ale przed chwilą sama mnie ochrzaniłaś za to, że Sunghee schudła - wtrącił Sehun zanim kobieta zdążyła wspomnieć jakąkolwiek inną sytuację.
- Masz rację, skarbie. Pójdę po twojego ojca. Pewnie znowu zasnął na kanapie, oglądając te durne programy - pani Oh wstała, a ja niemal od razu zgromiłam bruneta wzrokiem i wzięłam się za jedzenie.
- Jesteś dla niej okropny - burknęłam pod nosem, nie doczekując się odpowiedzi, chociaż wiedziałam, że mój przyjaciel wszystko słyszał.
***
Wieczorem siedzieliśmy w salonie, każdy z własnym kubkiem słodkiego kakao przygotowanego przez panią Oh. Tak jak zawsze, gdy przyjeżdżaliśmy tu na ferie czy po prostu w małe odwiedziny. Mała, niepisana tradycja zobowiązująca nas do przeznaczenia pierwszego wieczoru na wymienienie się niemal wszystkimi anegdotkami zebranymi podczas kilku miesięcy bez spotkań. Na talerzu na ławie leżały identyczne jak zwykle czekoladowe ciastka, którymi mama Sehuna częstowała mnie za każdym razem, a tuż obok nich mleczna czekolada z kawałkami miodowego nugatu i migdałów. W powietrzu unosił się zapach wanilii zmieszany z lekkim aromatem kawy, pomieszczenie otulone półmrokiem zawdzięczanym delikatnemu światłu lampy z bordowym abażurem stojącej w kącie i kilku świeczkom porozstawianym na komodzie.
Nic nie było w stanie zakłócić tego spokoju, jaki odczuwałam siedząc z rodziną mojego przyjaciela. Zupełnie jakbym ja także była jej częścią.
- Zdecydowałaś się już na jakieś studia? - spytał pan Oh, zmieniając temat z tego jakie kolory najbardziej pasują do salonu, a jakie do kuchni i sypialni. - Może pójdziesz w ślady Sehuna?
- Nie, jeszcze nad tym nie myślałam. Mam jeszcze trochę czasu do egzaminów - upiłam łyk kakao - No i strasznie ciężko w moim wieku wybrać coś, co będzie się robić przez resztę życia.
- I tak kiedyś musiał nadejść ten czas. Sungchul by... - zaczął ojciec Sehuna, a jego żona szturchnęła go w ramię, nie grzesząc przy tym delikatnością. - Co ja ci zrobiłem, kobieto?
- Wziąłeś ze mną ślub, spłodziłeś mi dwóch synów i sprawiłeś, że jestem najszczęśliwszą kobietą na tym świecie - ucałowała męża w policzek.
- To my pójdziemy już spać. Wstaliśmy wcześnie, a ten mały szkielet potrzebuje dużo odpoczynku przed rokiem szkolnym - Sehun pociągnął mnie w stronę wyjścia z salonu, wcześniej odstawiając nasze kubki na ławę. - Kocham was, do jutra.
Brunet zaprowadził nas do swojego pokoju i od razu podszedł do swojej walizki, w której zaczął czegoś szukać. Nie mając nic lepszego do roboty - i wiedząc, że czekanie na Sehuna będzie trwało wieki - położyłam się na łóżku, wyciągając telefon z kieszeni bluzy.
- Nie wiesz może gdzie wsadziłem majtki jak się pakowałem? - odezwał się Oh, nie przerywając grzebania w swojej torbie.
- A co ja, twoja żona? - fuknęłam. - Sprawdź w tej kieszeni na wierzchu, zawsze tam je chowasz.
Dwudziestodwulatek wydał z siebie wręcz dziki okrzyk radości, co wywołało u mnie lekki uśmiech. On chyba już na zawsze pozostanie dzieciakiem uwięzionym w ciele dorosłego faceta.
- Co ja bym bez ciebie zrobił? Chyba naprawdę powinniśmy się zastanowić nad tym ślubem. Może skrócimy czas naszej umowy do trzech lat? Przyda mi się w mieszkaniu ktoś, kto wszystko ogarnia - zaczął, a ja rzuciłam w niego poduszką.
- Wybij to sobie z głowy, Oh Sehun. Daj mi zażyć trochę samotnego życia, ja też tego potrzebuję - zmarszczyłam czoło. - Branie ślubu przed dwudziestką piątką jest głupie. Dlatego rezerwuj sobie czerwiec na za osiem lat. Chyba, że do tego czasu znajdziesz sobie jakąś laskę albo się pokłócimy. Niezbadane są wyroki Boże.
- Dlaczego czerwiec? Przecież masz urodziny w styczniu. Możemy wziąć ślub w lutym.
- Nie. Czerwiec i już. Ty masz urodziny dopiero w kwietniu, więc będziesz już po trzydziestce. Idealnie. A teraz idź się myć, bo chce mi się spać. Wolę pójść wziąć prysznic po tobie, wtedy będę mieć ciepło w łazience - przetarłam oczy dłonią.
- Cały czas mnie wykorzystujesz, Jung Sunghee - Sehun zrobił minę naburmuszonego dziecka i wyszedł z pokoju.
Przekręciłam się na lewy bok. Dlaczego byłam coraz mniej pewna odnośnie tej umowy? Przecież wcześniej nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Nie potrafiłam zlokalizować sensownego powodu. W mojej głowie pojawiał się jedynie Jongin, a on nie miał prawa być tym, co zachwiało moje do tej pory stabilne przekonania.
Tak nie mogło być, prawda?
W takim razie dlaczego to on zaprzątał mi głowę znacznie częściej niż ktokolwiek inny? Co on ze mną robił?
CZYTASZ
You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]
FanfictionCzasem jedna osoba może zmienić zbyt wiele w naszym życiu. Niekoniecznie na lepsze. Czasem jedna osoba znaczy dla nas więcej niż powinna. A może po prostu się od niej uzależniliśmy?