Przesłuchanie trwało około dwóch godzin. Odpowiadałam na każde zadane mi pytanie, chociaż tak naprawdę moja wiedza na temat rzekomego morderstwa była znikoma. Nie rozumiałam na jakiej podstawie stwierdzili, że pan Kim został zabity. Przecież on popełnił samobójstwo. Kto mógłby chcieć go zabić?
Wyszłam z niewielkiego pomieszczenia jeszcze bardziej wyczerpana. Kręciło mi się w głowie od natłoku myśli i wspomnień. Prawie identycznie jak trzy lata temu, gdy musiałam wyznać wszystko, co pamiętałam z tamtego wypadku. Tym razem zaczęło się od powiązań ze zmarłym, skończyło na tym, co zauważyłam na miejscu zdarzenia. Policjanci cierpliwie czekali, aż wyznam im każdą rzecz, chociaż nie kryli swojego poirytowania, gdy brakowało mi słów lub nie byłam w stanie poradzić sobie z tą sytuacją. Po około niecałej godzinie od rozpoczęcia przesłuchania, dołączyła do nas kobieta w średnim wieku. Sympatyczna, spokojna, ganiła wzrokiem swoich kolegów, gdy robili coś nie tak.
– Dziękuję za to, że zdecydowałaś się przyjechać – uśmiechnęła się do mnie policjantka, kładąc dłoń na moim ramieniu. – Twoje zeznania nam pomogą.
Niepewnie odwzajemniłam uśmiech, a kobieta odeszła, nie czekając na odpowiedź z mojej strony. Wzrokiem odszukałam Jongina, który siedział na krześle na korytarzu i był czymś wyraźnie zdenerwowany. Ostrożnie do niego podeszłam i usiadłam obok.
– Już jestem. Jedziemy do domu? – spytałam, starając się na niego nie patrzeć. Za bardzo się bałam.
Jongin bez żadnego słowa wstał i zaciągnął mnie w stronę wyjścia. Wciąż nic nie mówiąc, wsiedliśmy do samochodu, żeby po chwili odjechać z parkingu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy i wystukałam wiadomość, którą zamierzałam wysłać do Sehuna.
Będziesz mógł rozmawiać za pół godziny?
Zawahałam się, zanim dotknęłam ikonkę z samolocikiem, dzięki której esemes dotarłby do mojego przyjaciela. Czy na pewno chciałam się z nim skontaktować? Czy to było mi teraz potrzebne? Sehun nie wiedział nic o tym, co zaszło dwa dni temu. Jeśli bym do niego zadzwoniła, mało prawdopodobnym jest to, że zdołałabym utrzymać w sekrecie wszystkie wydarzenia. A nawet gdyby jakimś cudem mi się to udało, Oh i tak zauważyłby, że coś jest nie tak.
– Co chcesz zjeść? – spytał Jongin, włączając radio, z którego zaczęła lecieć jakaś smutna piosenka. – Jedziemy do jakiejś knajpki na grilla, zamówimy coś do domu czy odgrzejemy jakąś mrożonkę?
Odłożyłam telefon do kieszeni i poprawiłam kosmyk włosów, który wymsknął się z mojego luźnego koka zrobionego jeszcze przed wyjazdem.
– Nie mam na nic ochoty, rób co zechcesz – wymamrotałam na tyle głośno, aby mężczyzna mnie usłyszał. – Jakie są plany na resztę dnia?
– Skoro nie chcesz nic do jedzenia to odwiozę cię do domu i pojadę na chwilę do pracy. Muszę załatwić parę rzeczy.
Odwróciłam głowę w kierunku szyby, chcąc obserwować mijane przez nas ulice. Pożałowałam tego niemal od razu po tym, jak zatrzymaliśmy się na światłach. Przy jednym ze słupków odgradzających chodnik od jezdni, stał pan Kim. Patrzył prosto na mnie z tym swoim lekkim uśmiechem, jaki zazwyczaj miał, gdy nie był zestresowany. Mrugnęłam szybko kilka razy. Mężczyzna znikł, strach we mnie pozostał. To nie mógł być on. Przecież na własne oczy widziałam jego martwe ciało.
Ruszyliśmy z miejsca. Serce nie przestawało walić mi jak oszalałe. Nie mogłam go widzieć.
Nim spostrzegłam, byliśmy już pod domem. Otumaniona wysiadłam z samochodu i powoli poszłam w stronę drzwi. Jednak zanim zdążyłam tam dotrzeć, Jongin mnie zatrzymał.
CZYTASZ
You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]
FanfictionCzasem jedna osoba może zmienić zbyt wiele w naszym życiu. Niekoniecznie na lepsze. Czasem jedna osoba znaczy dla nas więcej niż powinna. A może po prostu się od niej uzależniliśmy?