Następnego dnia pierwszy raz od dawna nie chciałam, żeby lekcje się skończyły. Z każdą godziną mój strach rósł, powodując ból brzucha i ścisk w gardle. Yoojin od rana powtarzała mi tę samą śpiewkę, co było coraz bardziej irytujące. Momentami miałam ochotę zamknąć ją w składziku na miotły i przypadkowo zgubić do niego klucz. Bo ile prawdy mogłoby być w słowach, które wydawały się być jedynie pustą mantrą wypływającą z ust Choi.
Ostatni dzwonek zwiastował moją powolną śmierć. Nie spieszyłam się ani podczas pakowania swoich rzeczy do torby ani podczas zakładania płaszcza i zmieniania butów. W końcu tylko to mogłoby odroczyć ten okropny wyrok, a ja chciałam korzystać z tej możliwości jak najdłużej.
- Sunghee, dlaczego tak się wleczesz? Mój kuzyn na pewno już na ciebie czeka - brunetka zastukała w drzwiczki od mojej szafki, patrząc na mnie podirytowanym wzrokiem. - Nie możesz pozwolić na to, żeby taki ideał uciekł ci sprzed nosa. Taka sytuacja więcej się nie powtórzy, moja droga.
- Przestań, i tak nie mam u niego żadnych szans, więc nawet nie próbuję. No i ludzie by gadali, że mam sponsora, bo Jongin jest ode mnie sporo starszy i najwidoczniej bogaty, skoro ma takie auto - wyciągnęłam z szafki jeszcze nie otworzone pudełko ze słuchawkami i schowałam je do swojej torby zanim Yoojin to zauważyła. - Dlatego też to nie ma żadnego znaczenia jak potoczy się to spotkanie. Mogę równie dobrze się z nim pokłócić o coś poważnego, a to nie zrobi mi różnicy.
Moja przyjaciółka dalej mamrotała coś pod nosem, gdy razem wychodziłyśmy z budynku, przed którym wciąż było sporo uczniów nie mogących rozstać się ze swoimi znajomymi. Serce biło mi jak oszalałe, a przez głowę przemknęła myśl pełna nadziei, że jednak Jongin się nie pojawił. Zacisnęłam dłoń na pasku od torby, dyskretnie rozglądając się po wszystkim, co było dookoła mnie.
- Twój rycerz już na ciebie czeka - pisnęła Choi, potrząsając mnie za ramię. - Mogę się założyć, że wszystkie dziewczyny będą ci zazdrościć.
Faktycznie, Jongin stał przy swoim samochodzie zaparkowanym tuż przed bramą. Gdy tylko nas zauważył, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, w którym każda nastolatka mogłaby się zakochać.
Ale ja nie jestem jedną z nich, tak?
- Cześć - niepewnie odwzajemniłam uśmiech, jak tylko do niego podeszłyśmy. Obecność Yoojin i wrażenie, jakby cała szkoła na nas patrzyła, ani trochę mi nie pomagały w choćby minimalnym uspokojeniu własnych nerwów.
- Hej, Sunghee - Jongin jak gdyby nigdy nic mnie przytulił bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. W momencie, w którym jego ramiona mnie objęły i zostałam niemalże przyciągnięta do jego klatki piersiowej, czas zdawał się zatrzymać.
Nie chciałam stamtąd odejść.
Co się ze mną działo? Przecież on jest mi obcy. Niemożliwe, żeby ktoś inny niż Sehun mógł mnie przytulić, a przez moją głowę nie przeszła mi myśl odnośnie tego, jak bardzo chciałabym odepchnąć tę osobę.
Kim Jongin, co ty ze mną robisz, do jasnej cholery?
- Sunghee nie lubi, gdy się ją przytula. Chyba, że jesteś Sehunem, wtedy możesz to robić bez przerwy i dodatkowo... - zaczęła moja przyjaciółka, a ja natychmiast zakryłam jej usta dłonią, odsuwając się od mężczyzny.
- Ani słowa o tym, co łączy mnie z Sehunem. Jongin nie musi znać wszystkich szczegółów - syknęłam, marszcząc czoło. Czyżbym bała się tego, co pomyśli kuzyn mojej przyjaciółki?
- W takim razie my już się zbieramy, miło było cię zobaczyć, Yoojin - odezwał się mężczyzna, otwierając drzwi od samochodu. - Zapraszam, Sunghee.
Bez słowa wsiadłam do środka, od razu zapinając pasy. Jongin zamknął za mną drzwi i już po kilku sekundach sam znalazł się na miejscu za kierownicą.
- Znam fajną kawiarnię w centrum. Mają tam dobrą kawę i wyśmienite ciasta. Polubisz ich tort czekoladowy - brunet odpalił samochód i ruszył spod bramy. - Oczywiście na mój koszt, nie pozwolę na to, żebyś cokol...
- Jongin, nie musimy tam jechać - przerwałam mu. - W zasadzie to chciałam tylko oddać ci te słuchawki. Nie mogę ich przyjąć.
Przez pierwszą sekundę poczułam niewysłowioną ulgę przez to, że odważyłam się powiedzieć niemal od razu. Po tym uświadomiłam sobie swoją sytuację. W końcu byłam w jego samochodzie i nawet nie miałam dokąd uciec, bo nagłe wyskoczenie z auta skończyłoby się bardzo źle.
- Durnoty gadasz. Potraktuj te słuchawki jako przedwczesny lub spóźniony prezent na urodziny.
- Spóźniony - burknęłam, a mężczyzna na chwilę oderwał wzrok od drogi, żeby na mnie spojrzeć. - Mam urodziny w styczniu. Czternastego. Ale to nie zmienia faktu, że muszę ci je oddać. Ona mnie zabije, gdy zobaczy coś, na co zdecydowanie mnie nie stać. W najlepszym wypadku wywali mnie z domu i będę musiała zamieszkać z Sehunem, a tego nie chcemy.
- Dlaczego akurat z nim? - mogłabym przysiąc, że Jongin zacisnął dłonie na kierownicy tak bardzo, że aż pobielały mu knykcie. O co mu chodziło?
- To nie jest istotne. Po prostu tylko to wchodzi w grę i tyle.
Przez następne kilka minut żadne z nas się nie odezwało. Ja byłam zajęta przeglądaniem czegoś na telefonie, a Jongin skupiał się na jeździe. Kolejna niezręczna sytuacja tego dnia. Jakby Yoojin nie wprawiała mnie w zakłopotanie przez wszystkie przerwy. Wciąż zastanawiało mnie to, jakim cudem kuzyn mojej przyjaciółki powodował u mnie takie, a nie inne reakcje czy nagłe zmiany. W końcu mimowolnie i niezamierzenie zmieniłam wszystkie swoje plany odnośnie tego spotkania. Wystarczyło, żebym go zobaczyła, a on jedynie coś powiedział. Nic nie rozumiałam. Przed poznaniem Jongina wyłącznie Sehun mógł mieć jakikolwiek wpływ na moje zachowanie, co i tak należało do rzadkości, bo zazwyczaj to ja go do czegoś wykorzystywałam.
Kim zatrzymał samochód przed jakimś budynkiem w centrum miasta. Wyszliśmy z auta i bez słowa poszłam za mężczyzną. Wnętrze kawiarni było urządzone przytulnie i skromnie, co mnie lekko zdziwiło. Nie oczekiwałam tego po Jonginie, który nie wyglądał na kogoś, kto gustuje w małych kawiarenkach. Prędzej spodziewałabym się jakiejś eleganckiej restauracji, w której podają kawę w tych filiżankach kosztujących zapewne więcej niż kiedykolwiek widziałam na oczy.
Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików, od razu zdejmując z siebie płaszcze. Nie trwało to długo zanim podeszła do nas kelnerka z niewielkim notesikiem w dłoni.
- Co państwu podać? Polecam latte macchiato i do tego suflet czekoladowy - uśmiechnęła się, a ja jedynie odwróciłam wzrok, czekając na to, aż Jongin się odezwie.
- Dla mnie poproszę czarną kawę i kawałek brownie, a dla mojej drogiej gorącą czekoladę i ten suflet - mężczyzna odwzajemnił uśmiech, a kelnerka zapisała wszystko w swoim notesiku i odeszła za ladę, żeby zrealizować zamówienie.
- Nie jestem twoja, Kim Jongin - burknęłam pod nosem, poprawiając kosmyk włosów, który opadł na moją twarz.
Tyle że z każdą chwilą traciłam pewność odnośnie wszystkiego, co było związane z tym jednym mężczyzną.
CZYTASZ
You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]
FanfictionCzasem jedna osoba może zmienić zbyt wiele w naszym życiu. Niekoniecznie na lepsze. Czasem jedna osoba znaczy dla nas więcej niż powinna. A może po prostu się od niej uzależniliśmy?