28.

619 55 47
                                    

Wróciliśmy do domu. Na zegarze ledwie wybiła pierwsza. W głowie wciąż miałam obraz oczu Yoojin w pewien sposób zarzucających mi zdradę. Nie powiedziała tego na głos, to oczywiste, ale najwidoczniej nie potrafiła pojąć dlaczego nie zwróciłam się do niej o pomoc.

Niemal od razu skierowałam się do swojego pokoju, udając, że tak naprawdę wcale nie jestem głodna. To nie tak miało wyglądać. Miało być tak jak co roku. Beztrosko, sympatycznie, bez żadnych większych problemów.

Przebrałam się w jakieś wygodniejsze ubrania i położyłam na łóżku. Z kuchni dochodziły dźwięki świadczące o tym, że Jongin zaczął coś gotować. Nawet nie wiedziałam czy potrafi to robić. Gdybym tylko miała numer do Chanyeola... Mogłabym do niego zadzwonić, ale z drugiej strony wczoraj sam wspominał o tym, jak bardzo zajęty ma dzisiaj być. No i był przyjacielem Jongina. Z pewnością dwudziestosiedmiolatek dowiedziałby się o rozmowie i miałabym jakieś kłopoty.

Gdy wszystko ucichło, a mężczyzna poszedł na piętro, wymknęłam się z pokoju, żeby kolejny raz zrobić sobie tę zieloną herbatę, którą piłam poprzedniego wieczoru. Na wyspie kuchennej stała miska z jakimś makaronem, a obok niej leżała karteczka. Z czystej ciekawości zerknęłam na papierek. Kilka krótkich zdań starannie napisanych czarnym piórem.

Sunghee, zjedz to, jeśli raczysz wyjść z pokoju. Jeśli będzie zimne to podgrzej to w mikrofali. Lepiej nie na kuchence, bo nie chcę, żebyś sobie cokolwiek zrobiła. Mam nadzieję, że ta złość ci szybko przejdzie.
KJI.

Przyłożyłam dłoń do naczynia, żeby sprawdzić czy wystygło. Okazało się być jeszcze bardzo ciepłe, więc wyciągnęłam pałeczki z szuflady i zaczęłam jeść, wciąż stojąc przy meblach. Szczerze mówiąc, nie było aż tak źle jak myślałam.

- Mogłabyś chociaż usiąść - ni stąd, ni zowąd Jongin pojawił się po drugiej stronie blatu.

Podniosłam wzrok, postawiłam miskę i wierzchem dłoni wytarłam sos z kącików ust.

- Całkiem nieźle gotujesz - odwróciłam się, żeby wyciągnąć kubek i herbatę z szafki - jak na kawalera, który ma gosposię.

- Nie chcę jej dawać aż tyle pracy. Ona też zasługuje na odpoczynek - mężczyzna usiadł na jednym ze stołków. - Musimy ustanowić pewne zasady, Sunghee.

Natychmiast znieruchomiałam. Zasady. Po co? Do czego one mają służyć?

- Zacznijmy od tego, że zawsze masz odbierać ode mnie telefony. Resztę omówimy jak zjesz.

Na samą myśl o tym, co mnie czeka, miałam ochotę zwymiotować. Prowadzenie poważnych rozmów nigdy nie było moją mocną stroną.

Mimo tego niespełna dwadzieścia minut później siedziałam na kanapie, nie odrywając wzroku od trzymanego przeze mnie kubka z wypitą do połowy herbatą. Jongin pisał coś na kartce swoim piórem - które swoją drogą wyglądało na cholernie drogie - i co jakiś czas mamrotał coś pod nosem.

Nie potrafiłam zrozumieć sensu tworzenia jakichkolwiek zasad, skoro najprawdopodobniej nie pomieszkam tu dłużej niż miesiąc.

Usłyszałam jak mężczyzna odkłada pióro na blat. Odruchowo podniosłam wzrok i pierwsze co zobaczyłam to lista leżąca przede mną. Kilkanaście punktów napisanych równie starannie co tamten liścik znaleziony przy misce.

Postawiłam kubek na stoliku, cicho odchrząknęłam, wzięłam kartkę do ręki. Dwanaście różnych zasad. Czy on już wcześniej je zaplanował?

1. Zawsze odbierasz telefony ode mnie. Jeśli nie możesz, wysyłasz wiadomość.

2. Nie przeklinasz.

You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz