37.

597 54 49
                                    

Zamknęłam swoją szafkę i poszłam w stronę sali, mając jedynie nadzieję, że Yoojin już jest w środku. Od samego rana bolała mnie głowa, dodatkowo musiałam dojechać do szkoły sama, bo Jongina nie było w domu, a to oznaczało pędzenie na najbliższy przystanek, który wcale nie znajdował się tak blisko. Przynajmniej Kim się nade mną ulitował i wcześniej kupił mi bilet i zostawił go na blacie tuż obok kartki z numerem autobusu i nazwą przystanku, na którym musiałam wysiąść. Nic więcej. Żadnego wyjaśnienia ni nic.

- Nie chcę już tu być - jęknęłam, siadając obok koleżanki i kładąc torbę na blacie ławki. - Mogę wrócić do domu, wleźć pod kocyk i spędzić tam resztę swojego życia?

- Każdy by tak chciał - westchnęła brunetka, stukając coś na ekranie telefonu. - A moja mama chciałaby wiedzieć czy przyjdziesz do nas w tym tygodniu i kiedy wyprowadzisz się od Jongina.

- Chciałabym odpowiedzieć ci na oba pytania, ale na żadne nie znam odpowiedzi - położyłam głowę na tornistrze i zacisnęłam oczy. - Po tej lekcji napiszę do twojego kochanego kuzyna i dowiem się czy przypadkiem nie będzie chciał kolejny raz wyciągnąć mnie na imprezę do swojego kolegi.

Musiałam wytrzymać te kilka lekcji. Albo przynajmniej pierwszą z nich, byleby wysłać wiadomość do Jongina i żyć z nadzieją, że mi odpisze zanim zajęcia się skończą.

- Co? Byłaś na jakiejś imprezie z dwudziestosiedmioletnim facetem? Coś ty tam robiła?

Yoojin omal nie zakrztusiła się powietrzem, a ja jedynie machnęłam na to ręką. Mogłam ugryźć się w język zanim o tym wspomniałam. Każdy popełnia błędy. Najwidoczniej mnie sobie upodobały i nie zamierzają odejść.

- Bądź ciszej, bo jeszcze ktoś cię usłyszy i jutro dowiem się, że mam sponsora czy coś innego w tym stylu - zgromiłam ją wzrokiem - a uwierz mi, nie mam ochoty użerać się jeszcze z tymi idiotami. Wystarczy mi jak uczepili się, że on mnie przywozi do szkoły.

- Powiesz mi wreszcie czy mam spytać Jongina? - żachnęła się brunetka.

- Nawet do niego nie pisz - podniosłam głowę z torby - jest teraz zajęty. A na tamto to po prostu były urodziny jego kolegi, nic wielkiego.

- Działo się tam chociaż coś ciekawego?

- To nie jest rozmowa na ten moment, Yoojinnie. Pogadamy o tym jak do ciebie przyjdę - burknęłam, wyciągając z torby zeszyt i piórnik. - A teraz się skup, bo lekcje się zaczynają.

Wraz z moimi słowami rozbrzmiał dzwonek oznajmiający początek zajęć. Początek dnia, który miał być dłuższy niż każdy inny.

***

Wyszłam z sali, jednocześnie szukając swojego telefonu wśród rzeczy w torbie. Po co wspominałam Yoojin, że do niej wpadnę, skoro nawet nie powiedziałam o tym Jonginowi? Nie mogłam złamać kolejnych zasad. Cokolwiek miałoby to oznaczać. Gdy wreszcie znalazłam urządzenie, od razu wystukałam na ekranie wiadomość do dwudziestosiedmiolatka.

Mogę w piątek iść po lekcjach do Yoojin?

Wysłałam esemesa i o dziwo nie musiałam długo czekać na odpowiedź, której w zasadzie się nie spodziewałam. A może po prostu nie chciałam wierzyć w to, że on jest do tego zdolny.

Nie. Będę wtedy zajęty.

Szybko napisałam kolejną wiadomość. Cholerny idiota.

Pytam o to czy ja mogę iść, nie o to, czy pójdziesz ze mną.

- Dlaczego masz minę jakbyś chciała zabić pół wszechświata? I gdzie zgubiłaś Yoojin?

Oderwałam wzrok od ekranu i spojrzałam na jak zwykle rozpromienionego Baekhyuna, który stał przede mną z lekko przechyloną głową. Tylko tego brakowało w tamtym momencie.

- Bo mogłabym zabić nawet cały wszechświat - mruknęłam, wkładając telefon do torby. - A Yoojin mówiła, że idzie do łazienki, może wyrobi się do końca przerwy.

- Co cię tak rozwścieczyło? - spytał Byun, ciągnąc mnie za ramię w bardziej ustronne miejsce. - Myślałem, że nic nie jest w stanie zruszyć tej oazy spokoju.

- Brzmisz jakbyś mnie nie znał i nigdy nie dostał ode mnie po głowie - przewróciłam oczami, ponownie sięgając po telefon. - Cholera jasna, zabiję go. Co ten pierdolony idiota sobie wyobraża?

Wciąż nie możesz. Masz być w domu.

- Raczej nie chodzi o Sehuna, co nie? Jego byś tak nie wyklinała. Pewnie o tego starucha, który cię podwozi, hm? - uśmiechnął się Baekhyun, a ja tylko wrzuciłam mój telefon do torby, wciąż przeklinając Jongina pod nosem. - Co on ci zrobił?

- Więcej niż powinien. No i on ma dopiero dwadzieścia siedem lat, jeszcze nie jest staruchem.

Tak samo nie jest kimś, kto mógłby dyktować mi co mam robić, a sama się na to zgodziłam. Co mnie pokusiło, żeby podpisać tę durną "umowę"? Gdybym tego nie zrobiła, cała ta sytuacja wyglądałaby inaczej. A skoro on grał tak, a nie inaczej, ja również mogłam zmienić taktykę, czyż nie?

- Rozmawiacie o moim kuzynie?

Yoojin stanęła przed nami, wycierając mokre dłonie w materiał mundurka. W końcu dla Baekhyuna idealnie dyskretnym miejscem był kącik przy damskiej toalecie. Logiczne, przecież tu praktycznie nie było chłopaków, a dla niego to było wystarczająco dobrym argumentem.

- O której przyjść do ciebie w piątek? - spróbowałam zmienić temat, jednocześnie nie dając naszemu koledze dojść do słowa. - Jak chcesz to mogę nawet po szkole. Okazało się, że mam cały wolny dzień.

- Możesz nawet zostać na noc. Moja mama by się ucieszyła - brunetka wzruszyła ramionami, a ja przygryzłam wargę, czując nadchodzący stres.

- Dlaczego co chwila zapraszasz Sunghee na nocowanie, a mnie jeszcze ani razu? - żachnął się Byun, robiąc przy tym minę naburmuszonego dziecka. - Bo co? Bo jestem chłopakiem? To jest niesprawiedliwe.

- W sumie to ty też możesz przyjść. Będzie wyglądało normalniej, niż gdybyś miał przyjść sam - stwierdziła Choi po chwili namysłu. - Chyba że tatuś Sunghee się nie zgodzi.

- Yoojin, mówiłam ci coś o tym - jęknęłam, lekko uderzając dziewczynę w ramię. - To nie jest zabawne.

Ku mojemu wybawieniu rozbrzmiał dzwonek na lekcję. Nic więcej nie mówiąc, poszłam w kierunku odpowiedniej sali. Czy taki "bunt" przeciwko Jonginowi miał jakikolwiek sens? Co jeśli to wcale nie polepszy obecnej sytuacji, tylko jeszcze bardziej ją pogorszy? Czy ja naprawdę nie mogłam przemyśleć niektórych rzeczy przed powiedzeniem ich? Jak wiele miałam do stracenia?

Usiadłam przy swojej ławce, mając wrażenie, że jestem przez kogoś obserwowana. Nieprzyjemne uczucie, jakby najświeższe klasowe plotki dotyczyły właśnie mnie. Zupełnie jak wtedy, gdy Jongin przyjechał, aby zabrać mnie po lekcjach do kawiarni. Tyle że wówczas zbliżał się koniec roku szkolnego i mogłam uniknąć krzywych spojrzeń ze strony znajomych z klasy, a zanim wróciliśmy do szkoły, wszystko się uspokoiło.

- Ej, Jung - zaczepiła mnie jakaś dziewczyna, której imienia nawet nie próbowałam zapamiętać - to prawda, że masz sponsora i sypiasz z nim za pieniądze?

Myślałam, że oni naprawdę wytrzymają do jutra. Prędkość rozprzestrzeniania się niekoniecznie prawdziwych informacji zaskakiwała mnie coraz bardziej. Zapomniałam o tym, że takie sprzedają się najlepiej. Ciekawe półprawdy wprowadzające w szare życie społeczeństwa więcej kolorów.

Ale momentami to właśnie tak wyglądało. Jakbym była pierdoloną utrzymanką dwudziestosiedmioletniego faceta, który bez żadnego zawahania wydaje tygodniowo co najmniej pięćset tysięcy wonów na przypadkową nastolatkę i nie chce za to nic w zamian.

~~~~~

Funfact: wczoraj minęły cztery lata odkąd opublikowałam swoje pierwsze opowiadanie na wattpadzie i mi z tym dziwnie. A teraz pozwólcie, że pójdę to opić herbatą o smaku mango.

A, i jak tam wam mijają wakacje, pysiolki?

You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz