8.

858 56 68
                                    

W ciągu całej mojej znajomości z Yoojin zdarzyło mi się zostawać u niej na noc mniej więcej kilkanaście razy. Nie chodziło tu o to, że nie lubiłam spędzać z nią czasu, lecz o sam fakt jakoby ta rodzinna atmosfera panująca w domu mojej przyjaciółki mnie przytłaczała. Może przez głęboko ukrytą zazdrość, może przez mój żal do własnej matki, może przez to, że odzwyczaiłam się od takiego stanu rzeczy. Chodziło też o to, że rodzina Yoojin różniła się całkowicie od rodziny Sehuna, z którą zwykłam spędzać znaczną część swoich wakacji. W domu Ohów traktowano mnie prawie jak synową lub rodzoną córkę. Mama Sehuna była wobec mnie nadzwyczaj życzliwa, często oferowała mi swoją pomoc przy najmniejszych problemach i czasem zdawało mi się, że traktowała mnie lepiej niż własne dziecko. Tam mogłam po prostu być sobą. Natomiast u Yoojin mimowolnie nakładałam jakąś maskę. Odruchowo broniłam się przed jakimkolwiek potencjalnym "zagrożeniem", starałam się wypaść jak najlepiej, unikałam tematów związanych z moją rodziną. Nie mogłam popełnić żadnego błędu. Co nie zmieniało tego, że tam również witano mnie z otwartymi ramionami. Jednak oni byli ze sobą zżyci znacznie bardziej niż rodzina Sehuna. Nie dopuszczali do siebie możliwości, że ktoś spoza ich krewnych mógłby być traktowany jak członek rodziny. I chyba właśnie to robiło tak ogromną różnicę.

Kolacje z rodziną mojej przyjaciółki składały się głównie z długich rozmów na najróżniejsze tematy, poczynając od koloru ścian w korytarzu, a kończąc na filozofii czy historii Korei lub innych państw. Jedzenie było wyłącznie dodatkiem do zażartej dyskusji, do której mimowolnie włączała się każda osoba siedząca przy stole. Przypominało mi to trochę czasy, gdy mój ojciec jeszcze żył i przy każdym wspólnym posiłku opowiadał najróżniejsze historie ze swojej młodości. Tęsknota za tym była zbyt wielka i bolesna.

- Jak ci idzie w szkole, Sunghee? Słyszałam od Yoojin, że ostatnio poprawiłaś się z matematyki, tak? - spytała mama mojej przyjaciółki, nakładając każdemu porcję dakgalbi na talerz.

- Tak, ale to tylko dzięki temu, że Yoojin wytłumaczyła mi o co chodzi z niektórymi rzeczami - odpowiedziałam, starając się jak najbardziej uprzejmie. Mówienie o moich ocenach przy Jonginie było niezręcznie, głównie przez to, że nie wiedziałam o nim zupełnie nic. - Jest świetną korepetytorką, nie wiem dlaczego Haein tak na nią narzeka.

- Może dlatego, że jest leniem jakich mało i do tego nie szanuje swojej starszej siostry - westchnęła Yoojin, a jej młodszy brat natychmiast się oburzył, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

- Nie moja wina, że jesteś okropna - żachnął się, robiąc przy tym naburmuszoną minę. - Jongin jest od ciebie o wiele bardziej fajniejszy.

- O wiele bardziej fajny jak już. Nie umiesz nawet poprawnie mówić. Masz już dziesięć lat, nauczyłbyś się wreszcie wysławiać - Yoojin przewróciła oczami.

- Miło mi, że mnie polubiłeś, Haein, ale jednak Yoojin jest twoją starszą siostrą i powinieneś być dla niej milszy. Nie wiesz kiedy będziesz potrzebował jej pomocy, a z takim nastawieniem nie jestem pewny czy kiedykolwiek będzie chciała ci pomóc - odezwał się Jongin siedzący naprzeciwko mnie. Dziesięciolatek spojrzał na kuzyna i westchnął z ogromnym zrezygnowaniem, jakby słowa Jongina same w sobie były dla niego świętością zmuszającą go do zmiany swojego zachowania.

- No dobrze - mruknął pod nosem. - Przepraszam, Yoojin.

Pani Kim nagle zaczęła klaskać, zwracając na siebie uwagę wszystkich.

- Brawo, Jongin. Jesteś lepszy w wychowywaniu dzieci niż ja, a mam ich dwójkę - powiedziała, siadając na swoim miejscu. - Zdradź mi swoje sekrety, mistrzu.

- Bez przesady, ciociu, do niektórych trzeba mieć trochę inne podejście i tyle - uśmiechnął się brunet.

Następne kilkadziesiąt minut zleciało na jedzeniu i rozmawianiu chociażby o tym, jaki szampon ma najładniejszy zapach czy która odżywka najlepiej działa na włosy. O dziwo, w te z pozoru typowo babskie tematy włączył się także Jongin, uparcie stojąc przy swoim zdaniu, że szampon ze skrzypu nieładnie pachnie, a ten multiwitaminowy przypomina sok wieloowocowy. Jakimś cudem temat zszedł również na plany na przyszłość. Yoojin z dumą pochwaliła się swoimi ambicjami odnośnie pójścia na studia związane z matematyką, żeby po nich zostać nauczycielką. Jednak ja nie miałam się czym szczycić. Moje jedyne plany kończyły się na zamiarze jak najszybszej wyprowadzki od matki i zerwania wszelkich kontaktów z tą kobietą. A do tego nie mogłam się przyznać przed obcą mi osobą.

- Może pójdę na filologię koreańską. Literatura mnie bardzo interesuje, ale ogólnie to jeszcze się nie zdecydowałam - taka odpowiedź wydawała mi się najbardziej bezpieczna. Yoojin spojrzała na mnie zaniepokojonym wzrokiem, jakby od razu wyczuła kłamstwo, a Jongin nagle się ożywił ku mojemu nieszczęściu.

- Nie wyglądasz na osobę, która lubi czytać. Bardziej byś mi pasowała na muzyka, twoje palce nadają się do grania na fortepianie. Są długie i smukłe - powiedział, a ja poczułam jak na moje policzki wpływa soczysty rumieniec.

- Kiedyś grałam na fortepianie. Nie robiłam tego od trzech lat i nie mam zamiaru do wracać do jakiegokolwiek instrumentu - przyznałam cicho, chowając swoje pod stół swoje dłonie lekko popękane od zimna i braku przyzwyczajenia do noszenia rękawiczek i smarowania rąk balsamem. Mało kto wiedział o mojej dawnej pasji. Sehun, moja matka, kilka osób, z którymi kontakt mi się urwał z biegiem lat. Jednak nikt nie był świadomy tego, że przestałam grać tylko ze względu na śmierć mojego ojca. Bo to on był moim najważniejszym słuchaczem.

- Dlaczego mi nigdy o tym nie mówiłaś? Sehun pewnie o tym wie, a mnie jak zwykle pomijasz - naburmuszyła się Yoojin, a jej mama zgromiła ją wzrokiem.

- Błagam cię, nie zaczynaj - jęknęłam, mając już dość narzekania mojej przyjaciółki na różnice pomiędzy tymi dwiema relacjami. - Sehun to co innego, on wie o mnie więcej niż bym tego chciała.

- Yoojin, może pójdziesz do kuchni i nastawisz wodę na herbatę? Jongin i Sunghee z pewnością chętnie się czegoś napiją, mam rację? - przerwała nam pani Kim, najwyraźniej wiedząc, że ta mała, idiotyczna sprzeczka nie doprowadzi do niczego dobrego.

Yoojin bez słowa wstała i wyszła do kuchni, zabierając przy okazji wszystkie talerze, które od dłuższego czasu były już puste.

- Mogę wiedzieć kim jest ten Sehun? - spytał Jongin, patrząc na mnie spokojnym wzrokiem.

- To mój przyjaciel. Znamy się od kilku lat - odpowiedziałam ze świadomością, że czeka mnie długa noc przepełniona pytaniami o wszystkie rzeczy, których Yoojin o mnie nie wiedziała. Już teraz zastanawiałam się jak wybrnąć z niektórych nazbyt intymnych szczegółów, które chciałam zatrzymać wyłącznie dla siebie.

Korzystając z okazji, ukradkiem wyciągnęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam wiadomość, którą dostałam, gdy jeszcze piłam herbatę razem z Yoojin. Skrzywiłam usta w grymasie niezadowolenia na widok tego nieszczęsnego numeru. Otworzyłam smsa, a moje serce zaczęło bić znacznie szybciej i byłam pewna tego, że w tym momencie stałam się blada jak ściana.

Uważaj na to, kogo poznajesz, Gwiazdko. Nigdy nie wiesz jacy są ci ludzie.

Co tu się właśnie stało?

You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz