49.

524 39 21
                                    

    – Sunghee, długo jeszcze? – odezwał się Jongin zza kotary jednej z kabin w przymierzalni.

    – Jeszcze chwila, zapinam suwak – burknęłam na tyle głośno, żeby dwudziestosiedmiolatek mnie usłyszał.

    Gdy wreszcie dopięłam sukienkę, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Góra z granatowej koronki, rękawy sięgające łokcia, dół z trzech bądź czterech warstw tiulu kończący się niewiele poniżej mojego kolana*. Wzięłam głęboki oddech, lekko zacisnęłam dłonie i wyszłam z kabiny, żeby pokazać się Kimowi.

    – Chyba znalazłam ideał – uśmiechnęłam się szeroko. – Nie dość, że wygodna, to jeszcze... Dlaczego masz taką minę?

    Mężczyzna stał przede mną z szeroko otwartymi oczami i lekko otwartymi ustami. Pomyślałabym, że zobaczył ducha, gdyby tylko do tego był bledszy. Dopiero po tym, jak go szturchnęłam, odzyskał przytomność i nerwowo kiwnął głową.

    – Tak, jest ładna – wymamrotał. – Przebieraj się i idziemy do kasy. Musimy jeszcze wstąpić na chwilę do Chanyeola. Zapomniał mi dać jedne papiery z pracy.

    Kiwnęłam głową, cofnęłam się, z powrotem zasłoniłam kotarę i szybko zmieniłam ubrania na swoje poprzednie. Pojechanie do Chanyeola wydawało się być niepotrzebne. Przynajmniej mi. Ale skoro Jongin musiał odwiedzić Parka, ja nie miałam nic do gadania.

***

    Rozsiadłam się na kanapie, gdy obaj mężczyźni poszli po coś do gabinetu Chanyeola. W każdym razie takie były moje domysły. Nie miałam zamiaru przeszkadzać ich w rzeczach związanych z pracą. Ba, nawet nie powinnam tego robić z samego szacunku do nich.

    Zaczęłam przeglądać jakieś rzeczy na telefonie, szukając jakiejś inspiracji, która przydałaby mi się do wymyślenia, jak mogłabym się pomalować na jutrzejszy spektakl. Albo przynajmniej uczesać. Ostatni raz w teatrze byłam razem z moim ojcem, gdy miałam jakieś trzynaście lat. Jedyne co z tamtego wyjścia pamiętam to to, że sztuka, na którą poszliśmy, nie należała do najciekawszych, a po niej poszliśmy na tteokbokki.

    Nieznacznie się uśmiechnęłam na wspomnienie tych beztroskich dni, gdy moim jedynym zmartwieniem były oceny w szkole i wątpienie we własne zdolności. Kilka miesięcy później wszystko straciłam. Niedługo miną trzy lata. Czas za szybko płynie.

    – Młoda, chcesz coś do picia?

    Szybko podniosłam wzrok. Chanyeol stał przede mną z kubkiem w jednej dłoni i brudnym talerzem w drugiej.

    – Masz zieloną herbatę? – spytałam, wstając z kanapy, żeby pójść razem z dwudziestoośmiolatkiem do kuchni.

    – Nie wiem. Na pewno mam miętę, może być? – Park odłożył naczynia do zlewu i otworzył jedną z szafek.

    – Mięta jest paskudna – skrzywiłam usta w grymasie, siadając na jednym z krzeseł. – Jak możesz ją w ogóle pić?

    – Też jej nie lubię. Moja była ją zostawiła, jeszcze zanim mnie rzuciła – westchnął, przeglądając opakowania z różnymi herbatami. – Muszę ją komuś wcisnąć, bo inaczej będzie tu zalegać przez kolejne dziesięć lat.

    Poczułam jak telefon zawibrował mi w dłoni. Czym prędzej sprawdziłam o co mogło chodzić i poczułam jak żołądek podszedł mi do gardła. Znowu.

    Cieszę się, że zgodziłaś się na teatr. Uważaj na Chanyeola.

    – Wszystko dobrze? – mężczyzna chwycił mnie za ramię, a ja kiwnęłam głową.

You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz