Chapter 4

182 6 0
                                    

Od zawsze miałam dobry refleks, szczególnie gdy byłam mała, a Athena zaczynała odkrywać drewniane klocki, które uwielbiała we mnie rzucać w dziwnym momentach. Tak było teraz ale nie chciała rzucić we mnie klockiem ale ogromną, materiałową torbą. 

- Pakuj rzeczy! - Krzyczy. Robię unik w prawo i patrzę na nią ze zdziwieniem. - No co tak patrzysz? 

- Naprawdę chcesz się mnie pozbyć z domu. - Marszczę brwi i nie spuszczam wzroku niskiej blondynki. - Nie zostawię cię tu samej. 

- A jednak. - Odwraca się do mnie kierując do kuchni. Wstaję odrazu z łóżka kierując w jej stronę. - To twoja jedyna szansa. Na początku myślałam że za dużo wypiłaś i zmyśliłaś tego wokalistę ale to prawda.

- Nigdy mi nie wierzysz, szczególnie jak kogoś spotkam. - Ramieniem opadam na framugę drzwi. Czajnik wyłącza się. - Nawet nie wiem co on ode mnie chce. Napewno tu chodzi o seks. 

- Jeśli powiedział ci że nie ma tego na myśli to tak musi być. - Otwiera szafkę, staję na palcach próbując dosięgnąć duży, fioletowy kubek z jej imieniem. 

- Jesteś naiwna. - Podchodzę do niej i sięgam za nią. Dla mnie to nie problem żeby coś dosięgnąć z górnych półek. - Dlatego nie masz faceta. 

- Nie zmieniaj tematu. - Wybiera torebkę herbaty i zalewa całość. - Napisał do ciebie?

- Na szczęście nie. - Wzdycham. - To jakieś szaleństwo. 

- To znak od losu. Afrodytą dała ci piękną urodę, a Atena mądrość tak ja mi. - Sypie trzy łyżeczki cukru mieszając energicznie. - Więc do cholery jasnej pojedź do niego. 

- Właśnie, jestem mądra. - Bierze ciepły kubek do rąk kierując do pokoju, nawet nie patrząc na mnie. - Jak sobie poradzisz beze mnie.

- Normalnie. Zaczyna mi się teraz pełno egzaminów plus praca końcowa, nawet nie będę mieć czasu dla ciebie. Gotować umie. - Kładzie na szafkę i siadam na łóżku. - Zawsze chciałaś być dziewczyną rockmana. 

- Jak miałam siedemnaście lat. - Staję w wejściu patrząc na nią wrednie. - Czuję że źle się to skończy.

- To tylko Londyn, kiedy będziesz chciała to wpadniesz do mnie. A może tylko na tydzień, górą dwa cię zaprosi. - Upija łyk. Nie sądziłam że tak szybko będzie chciała się mnie pozbyć. W tej samej chwili mój telefon pika. Wyjmuję z kieszeni. 

- Napisał. - Wzdycham.

- Że co?! - Pyta zniecierpliwiona. Posyłam siostrze wrogie spojrzenie.

- Mam mu dać odpowiedź do jutro, po południa i tego samego dnia załatwi mi transport. - Zapada cisza. Patrzymy na siebie. Może to naprawdę jest moja jedyna szansa. - Naprawdę dasz sobie radę?

- Tak, obiecuję. - Uśmiecha się i rozkłada ręce. Powolnym krokiem podchodzę do niej, siadam na łóżko, a po chwili kładę jej głowę na kolana. - Może w końcu los się do ciebie uśmiechnie. Napisz mu że się zgadzasz, a jutro do wieczora pójdziemy na jakieś zakupy i zrobię twoją ulubioną pizzę. - Głaszcze mnie po głowie.

- Mogę się na to zgodzić. - Chichoczę. - Ale dalej nie wiem po co jestem mu potrzebna.

- Wpadłaś mu w oko i tyle. Każdy zasługuje na miłość. 

- No właśnie, a jak twoje sprawy z Aaronem? 

- Jesteśmy tylko kumplami z roku, nic więcej. Teraz muszę się skupić na skończeniu tego pierdolnika. - Śmieje się. Prostuję się i wchodzę w wiadomości. Odpisuję że będę. 

- Szczęśliwa? - Odwracam wzrok z jej stronę. 

- Nawet nie wiesz jak. - Daje mi buziaka w policzek. - To będzie coś dobrego, czuję to. - Obejmuję mnie najmocniej jak się tylko da. Znów pikanie telefonu. 

- Jutro o dwudziestej mam samolot. Muszę się spakować. 

- Zrobisz to jutro, gdy kupimy sobie nowe ciuchy. Może jakiś film obejrzymy?

- To dobry pomysł. 

***

Przed dwudziestą pierwszą mój samolot wylądował na lotnisku w Londynie. Przez cała podróż myślałam o siostrze. Spędziłyśmy dziś wspaniały dzień. Obudziła mnie rano naleśnikami i kubkiem ciepłego kakao, gdy się wyszykowałyśmy poszłyśmy na zakupy ( Athena jeszcze napisała do mamy że potrzebujemy trochę pieniędzy ). Potym wszystkich wróciłyśmy do mieszkania robiąc pizzę, a przy tym słuchaliśmy jakiś teorii spiskowych. 

Pożegnanie nią było bolesne. Nawet jeśli będę tu krótki i może Manchester nie jest tak daleko od Londynu. Mamy komórki z kamerkami, więc mogę zadzwonić kiedy chce. Mówiąc jej to powiedziała że ma nadzieje że będziemy często gadać bo teraz całą uwagę skupi na nauce i od dłuższego czasu myślała nad takim siostrzanym wypadem. 

Po odebraniu bagażu przeszłam do wyjścia. Mężczyzna już czekał na mnie. Widząc że idę z walizką zaczął iść z uśmiechem na twarzy w moją stronę. Z czego on się tak cieszy?! 

- Cześć. - Stajemy przed sobą z dwa metry. Kładzie dłonie na moich policzkach i całuje. 

- Co ty wprawiasz? - Pytam zaskoczona. - To że pocałowałam cię w barze było jednorazowe i nie musisz wykonywać tej czynności za każdym razem widząc mnie. 

- Właśnie, sama zaczęłaś. - Podnosi wzrok gdzieś za mnie, delikatnie odwracam się. - W skocz na mnie.

- Co?! - Dalej jestem zdziwiona. 

- To co powiedziałem. - Widzę jak zaciska usta w wąską kreskę. Stoję jak wryta, gdy po chwili łapie mnie za pośladki i podnosi. Wydaję z siebie okrzyk. Odruchowo oplatam go nogami w pasie. Znów mnie całuje. 

- Masz mnie w tej chwili postawić. Bo zacznę krzyczeć! - Grożę mu. Wokalista śmieje się i po chwili stawia na nogi. - Masz szczęście. - Poprawiam ubrania. 

- Wiem. - Bierze moją walizkę. W sumie nie protestuje. - Ciężka. 

- Sam chciałeś. Nie będę ci wyrywać. - Wzruszam ramionami. 

- Jedziemy coś zjeść, weźmiemy na wynos. - Obejmuję mnie ramieniem. Jestem zaskoczona jaki jest... czuły?! - Na co masz ochotę? Ja stawiam

- Na burgera z podwójnym... nieee potrójnym i frytki też z serem, a do tego cola. 

- Naprawdę jesteś głodna albo chcesz mnie wykorzystać. - Śmieje się. 

- Muszę zadzwonić jeszcze do siostry że dostałam bezpiecznie i... czy dalej jestem bezpieczna. - Wychodzimy na zewnątrz. Wieczór jest dziś chłodny i deszczowy.

- Jasne, jeśli to starsza, opiekuńcza siostra rozumiem. Chociaż sam nie mam rodzeństwa.

- Młodsza. - Poprawiam go. - Przyjechałeś samochodem czy bierzemy taxi?

- Samochodem. - Kierujemy się na parking. - Zadzwoń teraz, nie krępuj się przy mnie.

Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz