Chapter 3

110 3 2
                                    

Droga zajęła nam trochę więcej niż równe cztery godziny. Gdy wjechaliśmy na posiadłość rodziców Athena obudziła się ze swojego głębokiego snu.

- Już jesteśmy? - Zapytała zaspana wycierając rękawem bluzy zaśliniony kącik ust. 

- Tak. - Chowam telefon do kieszeni. - Przespałaś całą drogę kochana. - W tylnim lusterku widzę jej zaspaną minę i rozczochrane włosy. 

- Nie wsypałam się dziś i jeszcze najadłam po drodze. - Sięga po colę, która jest między mną, a wokalistą. 

- Wasi rodzice mają duży dom i ogród. - Rozgląda się. 

- Kiedyś to był opuszczony hostel. - Odpinam pasy. Zauważam że mama z tatą już wychodzą na ganek. - Dobra, pora się zbierać. - Odwracam na niego wzrok. - Jesteś gotowy?

- Tak. - Odzywa się z tyłu dziewczyna.

- Nie ciebie pytam. - Wzdycham. - Ona jeszcze się chyba nie dobudziła.

- Myślę że tak. - Uśmiecha się. Biorę głęboki wdech i wychodzę z samochodu. Odrazu się uśmiecham widząc ich. Powoli podchodzą do nas. Szybkim krokiem podchodzę do mamy.

- Cześć. - Przytulam ją. 

- Jak miło was widzieć. - Puszczam ją i zaraz obok staję ukochany łapiąc za talie. 

- Mamo poznaj. - Muszę przełknąć ślinę czując gule w gardle. 

- Alexander Turner. Miło poznać. - Wyciąga dłoń. 

- Emma Moore, również miło poznać. - Zaciska delikatnie dłoń. - Więc to ten twój słynny wokalista. 

- Oj chyba nie ten słynny. - Żartuje. Wszystkie moje mięśnie zaczynają sztywnieć. Mama jest trochę zbyt opiekuńcza i przewrażliwiona, jeśli chodzi o temat facetów jej córek.

- Ida mówiła jedynie że grasz w zespole i niedawno wypuściliście nowy album. - Krzyżuje ręce na piersi. 

- Tak, to prawda i właśnie wróciłem z trasy koncertowej. 

- Nie łatwe chyba takie życie?

- Mamo. - Dodaje łagodnie. 

- Zależy. W sumie mogę powiedzieć że jestem już przyzwyczajony. - Odchylam się do tyłu szukając wzrokiem siostry. Ona powinna uratować sytuacje. Jak tylko zostanę z matką sam na sam to jej powiem co myślę na takie pytania. Jeszcze brakowało zapytania o fanki, które mogą mnie zastąpić.

- Athena! - Nasz spojrzenia się spotykają. Stoi obok ojca. - Chodź przywitaj się z mamą bo zatęskniła za tobą. - Blondyna wyczuwa co się między nami święci i odrazu podchodzi do nas. Jej mała, ukochana studentka. Delikatnie łapie Aleksa za kurtkę i prowadzę do taty. 

- Hey. - Przytulam go tak jak wcześniej mamę. Mam nadzieję że to powitanie inaczej przebiegnie. 

- Jak cudownie cię widzieć. Słyszałem że zrobiłaś nowy kurs? Musisz mi pokazać co umiesz. - Puszcza mnie. 

- Jasne, wieczorem pokaże ale tato poznaj mojego chłopaka. 

- Alexander Turner. - Podaje dłoń. 

- Cameron Moore. Kurde, nie sądziłem że moja córka, kiedyś przyprowadzi wokalistę rockowego. - Śmieje się i krzyżuje ręce na piersi. 

- Miło to słyszeć. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz. - Żartuje. Spogląda na mnie abym trochę się rozluźniła. 

- Jak jeździłem do pracy to żeby nie było wstyd. - Robi głupią minę. - Przesłuchałem każdy album, nawet ten nowy i sądzę że dobre brzmienie. Rock to cudowny gatunek muzyki. 

- Też tak sądzę dlatego go praktykuje. - W pewnym momencie tata wyjmuję paczkę papierosów. - Wiem że Ida nie rzuciła chociaż obiecywała. - Wywracam oczami i sięgam po papierosa. - Palisz?

- Tak. Idka ostatnio zaczęła mi podbierać. - Chichoczę. Dobrze że mam swoją zapalniczkę. 

- Mam nadzieję że Athena cię nie wystarczyła że jest dziennikarką? Dziewczyny są trochę jak papużki nierozłączki. - Gestykuluje.

- Nie, ani trochę. Ma potencjał. - Zaciąga się. 

- Musisz mi koniecznie opowiedzieć o swojej karierze ale to wieczorem przy dobrym alkoholu. - Poklepuje go po plecach. Czuję jak kamień spadł mi z serca. - A po obiedzie pokażesz mi to cudowne auto. - Pokazuje palcem. 

- Nie ma sprawy, nawet dam się przejechać. - Zostaje z tyłu jak tylko tata z partnerem idą w stronę domu. 

- Widzę że tata już go polubił. - Szturcha mnie w ramie. 

- Dobrze że chociaż on. - Wzdycham. 

- Zobaczysz że jeszcze mama się przekona. - Uśmiecha się. - Wiesz prawdopodobieństwa bycia z kimś sławnym jest bardzo mała. 

- Tak jak ty. - Żartuje i zaczesuje jej włosy do przodu. - Co jest na obiad? - Szybkim krokiem wchodzę na ganek na którym naszykowany jest stół. 

- To co mama przygotowała. Stała od rana w kuchni. - Sięgam po dzbanek z sokiem pomarańczowym nalewając w szklankę. 

- Jak zawsze gdy ktoś ma do niej przyjechać. 

- Zazwyczaj ktoś ważny tak jak wy. - Uśmiecha się i siada na swoim miejscu. Już wyczuwam że ten obiad będzie jak rozmowa na komendzie, a szczególnie wypytywanie mojego ukochanego o jego życie i zamiary względem mnie. To cudowny długi weekend się zapowiada.

Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz