Chapter 11

100 2 0
                                    

Dochodziła godzina czwarta rano. Po udanej imprezie zostali tylko Matt i Athena, którym zaproponowaliśmy żeby zostali na noc bo dobrze nam się gadało. Byliśmy już trochę podpici. W sumie trochę bardzo. Nawet moja siostra otworzyła się po wypiciu tych kilku drinków. Jedynie co mnie wkurzyło to był mój ukochany. Wypił trochę za dużo i nie mógł się ode mnie odkleić, jedynie kiedy byłam sama to albo jak byłam w toalecie albo jak on był w toalecie. W myślałam że go zastrzelę. Nie ważne co do niego mówiłam on i tak mnie nie słuchał. Może ten żart go czegoś nauczy. 

- Napewno wam nie przeszkadzamy? - Pyta Matt przychodząc ze szklanką pełną trunku. 

- Nie, lepiej abyście zostali i przespali się na spokojnie. - Uśmiecham się. Czując już jak od piętnastu minut Alex obślinia moją szyje. Jego dłoń wędruje w okolicach mostka. Dyskretnie zabieram rękę. 

- Dzięki za gościnność. - Chichoczę. - Czasem spaliśmy u niego w sumie to teraz u was. 

- Gościnność to u nas pozytywna cecha. - Dodaje siostra również pijąc drinka. Owinięta w koc siedząc na pufie. - Nie jesteś zły że wybrałam pokój gościnny?

- Nie, już spałem na kanapie i nie jest tak źle. - Dziewczyna jedynie uśmiecha się. W tym samym momencie czuję jak gwałtownie przechyla moją głowę w swoją stronę. 

- Alex, proszę cię opanuj się. - Wyrywam się z jego uścisku.

- Zaraz żegnamy się z towarzystwem i idziemy do sypialni moja ukochana. - Dłonią zaczesuję pasmo moich włosów. Wywracam oczami. Jest mi głupio przy nich jak on się zachowuje chociaż że jest tu moja siostra i jego przyjaciel. 

- Ktoś tu za dużo wypił? - Śmieje się perkusista. 

- Napewno nie ja. - Zaprzecza parter i sięga po szklankę z kończącym trunkiem. - Zostało coś jeszcze? 

- Tobie wystarczy. - Próbując wstać czuję przeszkodę i wracam na jego kolana. - Alex puść mnie. - Cisza. - Alexander. 

- Robi się groźnie. - Komentuje siostra. Nie mam już sił do niego ale wygarnę mu to jak wstaniemy i będzie na kacu. 

- Dobra, dobra. - Odstawia z hukiem szklankę. - To idziemy na górę?

- Tak, idziemy bo może nasi goście są zmęczeni. - Puszcza mnie i w końcu mogę wstać. Poprawiam sukienkę.

- Ale my.... - Nie daje dokończyć Mattowi. Rzucam mu wrogie spojrzenie. - W sumie położymy się bo jutro trzeba będzie funkcjonować. 

- No właśnie. - Łapie go za rękę. - Już. 

- Ooo jaka napalona.

- Alex!! - Staję na pierwszym schodku, gdy czuję jak zatrzymuję się. Niby jest chudy ale nie dam rady go pociągnąć za sobą. 

- Żegnam was moi drodzy ja z moją ukochaną idziemy uprawiać miłość. - Salutuje. Wkurzona do granic wytrzymałości uderzam go w łopatkę tak że wywołuje śmiech u Atheny i Matta. - Idę, idę.

- Mam nadzieję. - Puszczam go i idę go górze. Będąc na piętrze czuję mocnego klapsa w tyłek. Biorę kilka głębokich wdechów i powoli odwracam się do niego. - Jak ty się zachowujesz? - Tam go przyciszonym głosem. Turner próbuje złapał równowagę i stać prosto. Nawet w świetle małej lampki widzę jak ma zaszklone oczy. 

- No co? - Przybliża się do mnie. - Mam ochotę na ciebie.

- Dobrze ale nie każdy musi o tym wiedzieć twoim nachalnym zachowaniem. - Odpycham go co ewideteie go to irytuje. - Za dużo wypiłeś.

- Nie mów mi co zrobiłem. - Gdy chce się przybliżyć robię krok w tył. - Sama zachowujesz się ostatnio dziwnie. Jaka kobieta narzeka na swojego partnera że ten chce się ciągle z nią kochać. - Na jego słowa krzyżuje ręce na piersi. - Robisz to ze mną z litości.

Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz