Chapter 9

119 3 1
                                    

" Potwierdzono! Będzie część 3 i dodatek. " - Autorka.

Przez dwie godziny stałam z boku sceny bawiąc się do muzyki chłopaków. Śpiewałam razem z nimi, krzyczałam razem z tłumem. Każda piosenka z albumu była dla mnie wyjątkowa i zawsze będzie mi się kojarzyć z naszym wspólnym miesiącem, gdy byłam jego dobrą przyjaciółką, kochanką i inspiracją do napisania AM. 

Byłam pod wrażeniem że cała arena była zapełniona. Wiedziałam że mają dużo fanów ale nie sądziłam że aż tyle. Jestem z nich dumna że osiągneli taki sukces. Przed senem Alex opowiadał mi o początkach że nie były łatwe. Potrafił mi opowiadać przez dobrą godzinę, a na końcu pytał; Nudzę cię?  Wtedy uśmiechałam się i przeczyłam. Coraz bardziej się w nim zakochiwałam.

Zespół skończył ostatnią piosenkę. Wokalista pożegnał się z fanami na co tłum zaczął wiwatować ich nazwę. Turner zbiegł pierwszy do mnie jeszcze po drodze zdejmując gitarę i w pośpiechu wyjmując słuchawki. 

- Masz wszystko ze sobą? - Pyta. Biała koszula była delikatnie spocona. Ręką przygładza włosy aby przyczepiły się na resztki żelu. Kiwam głową i przybijam piątkę z kolegami. - Lecimy. 

- A-ale gdzie? - Łapie mnie za nadgarstek. 

- Miała być niespodzianka. - Całuje mnie w czoło. Szybkim krokiem szliśmy do tylnego wejścia. 

- Pamiętajcie że macie jakieś dwie i pół godziny do wylotu! - Krzyczy Matt. 

- Wy również pamiętajcie że w weekend jest impreza! - Opowiadam. Turner otwiera drzwi i przepuszcza mnie pierwszą. 


***

Pół godziny póżniej siedzieliśmy na trawniku niedaleko wieży Eiffla. Próbowaliśmy nie rzucać się w oczy aby, któryś z jego fanów nasz rozpoznał. Noc była ciepła, a na niebo widoczne były gwiazdy. Siedziałam wtulona w niego, na jego marynarce. 

- Jak się czujesz? - Przerywa ciszę podając mi butelkę białego wina. 

- Jest cudownie. - Zabieram alkohol z jego rąk biorąc dużego łyka. - Masz piękny głos. 

- Już to gdzieś słyszałem. - Śmieje się. Palcami łapie mój podbródek i odwraca wzrok w swoją stronę. - Jesteś taka piękna, moja Ida. - Przybliża się i całuje mnie. Jego delikatnie usta idealnie wpasowują się w moje.  Chwilę póżniej wyjmuję z kieszeni paczkę papierosów.

- Nie jesteś zmęczony? - Biorę jednego i zapalam. 

- Trochę odczuwam ale niedługo będziemy w domu. - Zaciągam się. Odwracam wzrok na niego. On prawie nie spał, potem długa trasa od mojego domu rodzinnego, aż do Londynu i lot przez, który nie zmrużył ani oka, a teraz powrót do naszego mieszkania. 

- Z jednej strony bardzo mi się tu podoba ale z drugiej mam ochotę się położyć obok ciebie w naszym łóżku. - Uśmiecham się wyobrażając sobie ten moment. 

- Jak będziesz chciała jeszcze tu przylecimy i pozwiedzamy. - Całuje mnie w skroń i obejmuje. - Kocham cię. 

- Ja ciebie również. Jestem cholernie zakochana. - Nawet nie wiem kiedy ale znów się całujemy. Kładę dłonie na jego policzkach. Opadamy na trawnik nie odrywając się od siebie. Popycham go na plecy i kładę się. Niestety romantyczną chwilę przerywa nam telefon. Siadam na nim. Zirytowany sięga do kieszeni. Na wyświetlaczu pojawia się imię jego przyjaciela.

- Co tam? - Bierze głęboki wdech. - Dobrze, zaraz będziemy. - Rozłącza się. 

- Coś się stało?

- Musimy jechać na lotnisko. 

- Już? - Marszczę brwi ze zdziwienia. 

- Niestety moja kochana. - Wstaję i podaje mi rękę. - Mamy odprawę ale ten romantyczny moment dokończymy w domu. 

- Jak się wyśpimy. - Wstaję i podaje mu marynarkę. - Musisz trochę się przespać. 

- Wolę z tobą. - Znów mnie obejmuję ramieniem i całuje w policzek. 

- I zjemy. 


***

Trzy godziny póżniej wchodzimy do mieszkania. Rzucam plecak na podłogę w korytarzu i zdejmuję buty. Czuję się jak chodzące zwłoki. 

- Potrzebuje prysznica i łóżka. - Zaczesuje włosy do tyłu. Powinnam je ściąć. - Pójdę na górę.

- Może pójdziemy razem. - Delikatnie łapie mnie za talie całując po szyi. - Będzie szybciej. 

- Muszę odmówić. - Odwracam się do niego. - Kobiece dni. Akurat przez wejściem do samolotu dostałam, już zaczynam czuć ból brzucha i ochotę na czekoladę. Nie powiem na ciebie też mam. - Uśmiecham się. 

- Rozumiem. Potrzebujesz chwili dla siebie. Pójdę tu na dół. - Pokazuje kciukiem w stronę łazienki.  - Jak wstaniemy to przejdziemy się na zakupy. Jeśli będziesz się źle czuć to pojadę sam. 

- Wezmę leki, prześpię się i będzie dobrze. - Puszczam mu oczko. 

- Dzielna dziewczynka. - Całuje mnie w czoło. - Która jest godzina? 

- Jakoś koło szóstej. Napisałam do Atheny jak przeprowadzka.

- Odpisała? 

- Możliwe że zasnęła. - Chichoczę. - Idę myć, widzimy się w łóżku. 

- Masz tam... no swoje rzeczy? - Przez chwilę zastanawiam o co mu chodzi ale już wiem. 

- Tak, ostatnio kupiłam sobie zapasy na dwa miesiące. - Całuje go i idę na górę do łazienki. Jeszcze przed umyciem biorę czystą koszulkę i bieliznę. Potrzebuje ciepłej kąpieli, pielęgnacji włosów i twarzy. 

Prawdodpobnie wszystko zajeło mi dwadzieścia minut. W końcu mogłam położyć się spać. W sumie mogłabym coś zjeść ale nie chciało mi się schodzić na dół do kuchni. Wchodząc do sypialni zauważyłam że partner już leżał w łóżku. Musiał zasnąć czekając na mnie. Bardzo delikatnie i bezgłośnie siadam na łóżku podnosząc kołdrę kładąc się pod nią. 

- W końcu jesteś. - Mówi zaspanym głosem obejmując mnie. 

- Myślałam że śpisz. 

- Na chwilę zasnąłem. - Całuje mnie w policzek. - Miałaś rację. Jestem cholernie zmęczony.

- Teraz jak położyłam się też to poczułam. - Ziewam i zamykam oczy. - Dobranoc. 

- Dobranoc, kocham cię. 


Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz