Chapter 10

117 2 0
                                    

Kilka dni przed imprezą jak i Alex spędzaliśmy te dni bardzo leniwie ciesząc się sobą i swoją bliskością. Dbałam o niego żeby odpoczął po trasie. Codziennie gotowałam obiady, jednocześnie oglądając seriale. Myślałam że tylko moja mama i siostra mają talent kulinarny ale widać że nie tylko one. Przez większość czasu zachowywaliśmy się jak "papuszki nierozłączki". Gdy byłam zajęta gotowaniem albo sprzątałam ukochany podchodził do mnie od tyłu obejmując i całując tak że przeszkadzał mi w obowiązkach. Nic nie dawało moje prośby aby dał mi chwile jak skończę to co zaczęłam. Zazwyczaj kończyło się to że on wygrywał i szliśmy do sypialni albo stawiałam na swoim ale długo to nie trwało. 

Dłonią przeczesywałam jego włosy. Leżeliśmy w łóżku po seksie. Ukochany leżał na mnie, głowę trzymając na brzuchu. Delikatnie masowałam jego skóre. Zastanawiam się jakby potoczyło się moje życie, gdybym tego dnia nie poszła do baru albo Athena nie kupiła biletów na koncert, lub odmówiła przyjazdu do niego. Przecież teraz byśmy tu razem nadzy w jego łóżku nie leżeli. 

- Czemu nic nie mówisz? - Przerywa ciszę jednocześnie budząc mnie z melancholijnych myśli. 

- Co? A nie chciałam przerywać tej ciszy. - Uśmiecham się. - Dobrze ci?

- Jak zawsze. - Chichocze. - Bardzo dobrze mi się na tobie leży. Może...

- Nie. - Odrazu mu przerywam. - Zaraz musimy się szykować na przyjęcie.

- No tak. To już dziś. - Podnosi się na rękach tak że nasze spojrzenia się spotykają. - Pięknie wyglądasz. - Dłonią mizia mój policzek. Na jego komplement wywracam oczy. 

- Dziękuję ale nie zgodzę się na drugi raz. - Podnoszę się do pozycji siedzącej. - Jeszcze przekąski musimy naszykować. 

- Wiem kochanie ale spokojnie. - Obejmuje mnie w okolicy tali i przysuwam całując obojczyk. - Kocham cię. 

- Słyszałam to już dziś rano. - Odchylam głowę do tyłu. Uwielbiam jak wyznaje mi miłość. - Ja ciebie też kocham. 

- Już myślałam że dziś tego nie usłyszę. - Daję mu kuksańca w ramie. Mężczyzna śmiejąc się opada na plecy obok mnie. Szukam w pobliżu mojej koszulki, znaczy jego, która jest już moja od kiedy mieszkam u niego. - Ida, chyba ci się...

- Oświadczę że mogę w przygotowaniu. - Kończę z niego. Wstaję z łóżka zakładając koszulkę. - Idę się umyć i za dziesięć minut widzę cię na dole. 


***

Godzinę póżniej stałam w kuchni ubrana w czarną, obcisłą sukienkę z wiązanymi plecami. Skromny makijaż i loki. Nakładałam bazylię na bagietki z pomidorami i mozzarellą. Nie mogłam się doczekać spotkania z zespołem i siostrą. 

W pewnym momencie poczułam dotykam na tali. Miałam pół godziny spokoju. 

- Alex. 

- Pięknie wyglądasz w tej sukience. - Całuje mnie w policzek.

- Przeszkadzasz. 

- Kusisz mnie w niej. - Ignoruje moje słowa. Wzdycham i odwracam się do niego. Odrazu czuję przyjemne ciepełko w dole brzucha. Ma na sobie czarną koszulę. Cholera. - Zaniemówiłaś? 

- Bo... przeszkadzasz mi. Znowu! 

- A może ja w koszuli cię rozpraszam. - Uśmiecha się. Otwieram usta aby zaprzeczyć i skłamać ale  nie wiedząc kiedy łapie mnie za pośladki i podsadza na blat. Całując moją szyję. - Nie kłam że ci się nie podoba. - Dłońmi przesuwa materiał mojej sukni do góry. 

Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz