Chapter 26

77 3 0
                                    

Wróciliśmy do pokoju hotelowego. Moje plecy coraz bardziej dawały o sobie znać. Mam nieduży brzuch ale mała swoje waży. Noc jest cudowna. Ciepła z delikatnym morskim wiaterkiem i gwieździsta noc. Jeszcze przed wejściem do windy napisałam smsa z powodzeniem dla przyjaciela Aleksa. 

- Jak się trzymasz skarbie? - Pyta Alex. Odwracam się do niego. - Plecy? - Kiwam głową. 

- Było super. - Uśmiecham się. Powtórzyłabym to. - Na następny koncert też jadę. 

- I weźmiesz Meledy ze sobą. - Odwzajemnia gest. - Jak już była na tym koncercie to następnym razem musi być. 

- Myślę że jej się spodobało. Była spokojna. - Dotykam brzucha. Delikatnie gładzę go przez sukienkę. - Pomożesz mi zdjąć sukienkę? - Staję do niego tyłem.

- Jasne. - Czuję jak rozpina mi sukience. Jego usta muskają moją skórę. 

- Muszę się umyć. Włosy również. - Wzdycham. Ostatnio jest to mniej ulubiona czynność, którą muszę robić. Nawet ograniczyłam używanie odżywek do jednej. 

- Pomogę ci. - Zsuwa z moich ramion materiał. - Jest wanna. Usiądziesz przede mną. 

- Nie obrzydza cię moje ciało? - Odwracam się do niego. Zauważam że zaskoczyło go moje pytanie.

- Czy kiedykolwiek dałem ci odczuć że brzydzi mnie? Jeśli tak to przepraszam.

- Nie, Alex nie. - Dotykam jego ramienia. - Po prostu mam duży brzuch, rozstępy. Moje piersi urosły ale nie są zbyt jędrne. 

- Twoje ciało jest piękne. Podobasz mi się od kiedy cię zobaczyłem. Teraz jesteś jeszcze piękniejsza. - Zakłada moje pasmo włosów za ucho. Cieszę się że dalej podobam mu się. - Pomagam ci się golić, myć włosy bo wiem że jest to trochę dla ciebie utrudnione. 

- Albo zakładanie skarpetek i butów. - Żartuje. - Idziemy? 

- Tak, chodź. - W tym samym momencie słyszę pikanie w telefonie. - Oho, siostra? 

- Tak. Jest bardzo wkurzona. - Wybucham śmiechem. Wybaczy mi napewno. 


***

Został tydzień do porodu. Po powrocie z koncertu do mieszkania nasze życie wróciło do zwykłej rutyny. Ja i Alex odliczaliśmy dni do porodu, chodziliśmy na wizyty i dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik, jeśli chodzi o wyprawkę. Athena mało się odzywała do mnie czy do Layli. Jedna sprawa to że była na nas obrażona przez to że wkręciliśmy ją w randkę, a druga znów nadmiar pracy. Została Layla. Layla zaczynała wszystko od nowa. Trzymałam za nią kciuki. 

- Niech mała już będzie znani. - Marudzę sięgając kubek z góry. - Ile jeszcze?

- Tydzień. - Odpowiada ukochany. - Niech zostanie tam ten tydzień. Wole żeby nie była wcześniakiem. 

- Też tak sądzę ale zaczyna mi się ból krocza. - Prycham. W tym samym momencie słyszę dzwonienie do drzwi. - Pójdę otworzyć. - Nikogo nie zapraszaliśmy. Podchodzę do drzwi. W progu stoi moja siostra. - Hey, co tam? 

- Cześć. - Jej głos jest ponury. Coś się stało. - Mogę? 

- Nawet nie pytaj. - Przepuszczam ją w drzwiach. Nie będę naciskać, napewno sama mi zaraz powie. - Zjesz coś, napijesz się? Jesteś po pracy? 

- Nie, dzięki. - Wchodzi zaraz za mną witając się z wokalistą. - Tak, jestem po pracy. - Siada koło blatu. 

- Beznadziejny dzień? - Pyta Alex. Athena kiwa głową. Nie sądzę ze chodzi o pracę. - Zrobie ci herbatę. Dalej mam tu twój ulubiony kubek. - Cieszę się że Alex próbuje trochę rozweselić dziewczynę. Sama nie wiem czy powinnam zacząć i od czego. Cholera. W tym samym momencie blondynka wybucha płaczem. Każdy przerywa swoją czynność. Partner podchodzi do niej tuląc. 

Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz