Chapter 26

146 4 6
                                    

" Powoli zbliżamy się do końca części 1 ;) " - Autorka

Gdy ściemniało na dworze wokalista postanowił że pora na naszą randkę niespodziankę. Nie wiem w sumie czy to jest randka niespodzianka ale napewno niespodzianka. Czułam jak żołądek ściska mi się z podniecenia na myśl co dla mnie szykuję. Nigdy nikt mi takich rzeczy nie robił. Może prócz Ateny, która z naszymi wspólnymi znajomymi szykowała dla mnie imprezy niespodzianki, które tak bardzo uwielbiałam. Podobno to nie będzie restauracja, ani żaden bar. Oparta o szybę myślałam o tym że to nasze ostatnie, wspólne chwilę. Muszę się nacieszyć nim. Szykując się w łazience obiecałam sobie że dziś nie będę o tym rozmyślać ale dobrze się bawić. Wyjechaliśmy z Londynu. Droga prowadziła przez ciemny las. Mam nadzieję że nie będziemy zwiedzać opuszczonych budynków. Kiedyś robiłam to z chłopakiem, który był bratek chłopaka z którym moja siostra chodziła. Chyba miał na imię Steven ale wszyscy wołali go Bucky. Miał ciemne włosy do ramiona jak jego bohater. We dwójkę robiliśmy vlogi z urbexów. Niestety nasza przyjaźń zakończyła się kilka miesięcy po rozstaniu jego brata z moją siostrą. Kilka dni później zginał przez potrącenie. Szkoda chłopaka. 

Alex zajeżdza na pustę miejsce. Jest dość wysoko przez co widać przed nami panoramę maista. Czuję się jak filmie, gdzie para nastolatków ucieka w jakieś dalekie miejsce aby pobyć sami. Wokół tego wszystkiego znajdują się las i mała przerwa gdzie tylko widać różnokolorowe światła miast. 

- Jesteśmy na miejscu. - Zgaszą światła i wyłącza silnik. - To jest ta niespodzianka. 

- Myślę... - Rozglądam się na boki odpinając pasy. - Że bardzo mroczna niespodzianka.

- Taka pora. - Śmieje się. - Lubię tu przyjeżdzać, pomyśleć albo uciec od świata, sławy. 

- Rozumiem. - Odwracam wzrok na niego. - W sumie dobre miejsce na ucieczkę od każdego. Też tak często robiłam. - Szczególnie w Sheffield. Kiwa głową i uśmiecham się szeroko.

- Pomyślałem że dziś jest idealny wieczór bo jeśli nie dziś to nigdy. - Odwraca wzrok na widok.

- Jak je odkryłeś? Chociaż wątpię że chce to wiedzieć. - Marszczę brwi. 

- Ooo to w sumie kiedyś pojechałeś się przejechać i w pewnym momencie samochód zaczął mi gasnąć. Wylądowałem w tym miejscu. A ty co myślałaś?

- W sumie że będzie bardziej pikantna. - Chichoczę. Zaczesuję włosy do tyłu. - Jak zobaczyłam to miejsce pomyślałam na początku że albo chcesz mnie zamordować albo zerżnąć. - Próbuje zachować poważną mimikę twarzy.

- Zamordować hmm. - Palce kładzie na podbródku. - Tak, na samym na napewno bym się skusił ale ta druga opcja. - Powoli odpina pasy i przesuwa fotel do tyłu. - Pasuję mi. 

Nic nie odpowiadam. Uśmiecham się i przechodzę na niego siadając okrakiem. Powoli kładzie oparcie fotela abym wygodnie położyła się na nim. Nawet podoba mi się ten plan. Kładę dłonie na jego klatę. Przysuwam się i całuje go. Zaczynamy coraz bardziej przysuwać się do siebie. Czuję jak zaciska dłonie na moich pośladkach nie przestając mnie całować. Robi mi się gorąco na myśli że zraz zrobi my to w jego samochodzie. Powoli wkładam ciepłe dłonie pod jego koszulkę i zniżam w dół. W tym samym momencie słyszymy radiowóz. Odrywamy się od siebie i przez chwilę oślepiają mnie ich lampy.

- Kurwa. - Klnę pod nosem i szybko schodzę z mężczyzny. Poprawiamy się. Nie spuszczam wzroku z lusterka, w którym widać mężczyznę w mundurze. Turner dotyka mnie w kolana dając tym sygnał żebym się uspokoiła. Policjant puka w szybę i gdy tylko zostaję opuszczona wita się z nami. 

- W czym problem? - Pyta Alex.

- Państwo sobie tylko tutaj tak siedzą? - Zapala latarkę świecąc po nas.

- Panie władzo, nie po oczach. - Odzywam się zasłaniać dłonią oczy. 

- No dobrze. - Prostuję się. - Niech pan wysiądzie. - Alex rzuca mi ostatnie spojrzenie i wychodzi. 

- To napewno nie porozumienie. Oglądał dziś pan wiadomości? - Pochylam się na środek i marszczę brwi. Czy on robi to co mam na myśli? 

- Tak, jak każdy. - Podnosi na niego wzrok. - Aaa kojarzę pana! - Znów spuszcza na notes. 

- No i o to mi chodziło. - Uśmiecha się. Wokalista odwraca wzrok na mnie puszczając oczko.

- Proszę o podpis. - Podaje mu notes.

- Autograf. - Bierze do ręki wraz z długopisem. - Dla kogo? 

- Panie? Co z tobą! Mandat. - Robi kamienną twarz. Siedząc cicho w aucie obserwuję cała sytuację. - Tu jest zakaz parkowania. - Pokazuję na znak po prawej. 

- Nie zauważyłem ale kojarzy mnie pan.

- Tak, kiedyś pana auto odholowaliśmy bo stanął pan na zakazie. - Widząc minę Aleksa chce mi się śmiać ale nie wypada. - Proszę to podpisać bo nie mam czasu. 

- Jasne. - Szybko coś bazgrze i podaję komendantowi. 

- Mają maństwo pięć minut. 

- A nie zna pan zespołu Arctic Monkeys? Jestem wokalistą. 

- Taaa? A ja synem John Lennon. Żegnam. - Odwraca się i wchodzi do swojego radiowozu. Gdy tylko Alex wsiada do samochodu wybucham śmiechem. Nawet nie wiem jak to skomentować. Zamiast seksu była wizyta policjanta. Odwraca wzrok na mnie. 

- Widzę że bardzo cię to bawi. - Nie mogę wydusić słowa tylko kiwam głową. Po sekundzie sam wokalista śmieje się z tego. - Tylko przy tobie mam takie szczęście. - Wyjmuję paczkę fajek.

- Chcesz jeszcze mandat za palenie? - Wyjmuję z ust i chowa znów do paczki. 

- Moja niespodzianka nie wyszła. 

- To może. - Kładę swoją dłoń na jego dłoni. - Pójdziemy do Sheffield. Jeśli nie masz nic przeciwko?

- Podoba mi się ten pomysł. - Podnosi się i całuje mnie w usta. - Jednak dobrze że ciebie teraz mam. 

Czuję jak cała zalewa się z rumieńcu.


Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz