Chapter 5

109 2 1
                                    

Wokalista obejmował mnie ramieniem i całował mnie co jakiś czas. Byliśmy szczęśliwi że jesteśmy tak daleko od miasta. Nie martwimy się o to że ktoś nam zrobi zdjęcie. Tak bardzo się cieszę że jest przy mnie, jesteśmy szczęśliwi, a za niedługo będziemy mieszkać razem. Jeszcze jedna rzecz, która mnie uszczęśliwi to że rodzice go zaakceptowali. 

- Macie tu dużo przestrzeni. Sama zieleń. - Rozgląda się wokół. 

- Dlatego rodzice kupili tą posiadłość. - Całuje go w policzek. Jeszcze ta cudowna pogoda. Pochmurnie ale ciepło. - Co tam tata wygadywał?

- Powiedział mi że nie jest twoim biologicznym ojcem, jako oglądała wasza relacja i jego praca, pytał że o moją karierę. - Odwraca wzrok na mnie cały czas się uśmiechając. 

- Oh, wygląda na to że bardzo cię polubił. Zazwyczaj nie zwierza się ze swojego życia nowej osobie. - Odwracam wzrok na niego patrzymy na siebie. Ma taki piękny kolor oczu. 

- Czyli zgodzi się jeśli będę prosić cię o rękę? 

- Przestań. - Daje mu kuksańca w ramie śmiejąc się. - Jeszcze mamy na to czas. Narazie nacieszmy się sobą dopóki nie pracujecie nad nowym albumem. 

- No dobrze moje kochanie. - Całuje moją dłoń. Skręcamy w dobrze znaną mi uliczkę. 

- No i siedzi ropucha. - Żartuje widząc blondynkę siedzącą tyłem na huśtawce. Obok jest plac zabaw i stara altanka. - Znowu rozmyślasz? - Krzyczę. Dziewczyna aż podskakuje. Zdejmuję jego rękę i podbiegam do drugiej huśtawki siadając obok. 

- Wystraszyłaś mnie! - Delikatnie mnie popycha. - Co tu robicie? - Athena patrzy raz na mnie, a raz na Aleksa, który siada przed nami na belce w piaskownicy.

- Szukaliśmy cię. - Tłumacze powoli odpychając nogami. - Mama zaraz szykuje ciasto. 

- Plac zabaw zrobiony dla was? - Pyta Turner.

- Co ty? Stał tu już jak się wprowadzili rodzice my już byłyśmy za stare żeby się bawić. - Śmieje się blondynka wyjmując słuchawki z uszu. Wyglada jakby coś ją gryzło. 

- Ale często tu przychodzimy odpocząć. Napić się piwa, zapalić nie tylko szlugi. - Śmieje się patrzą na niego. 

- Mama chciała aby zburzyć ten plac ale tata ostatnio wpadł na pomysł aby go stawić może trochę wyremontować dla swoich przyszłych wnuków. - Wypowiadając ostatnie słowo patrzy na mnie. 

- Taaa pamietam to. Może kiedyś się doczekają. Athena? - Zerkam na nią. 

- Na mnie nie parz. Wy prędzej będziecie pierwsi z dzieckiem. - Prycha. Łapie się za sznurki. 

- Poczekają. Prawda? 

- Też tak sądzie. Nie śpieszy się nam do bycia rodzicami ale jeśli zdarzy się wcześniej nie będę zły. - Kładzie łokcie na kolana. 

- Jak tam wrażenia po spotkaniu z przyszłymi teściami? 

- W sumie nie jest tak źle. Wasz tata jest całkiem spoko, a mama chyba musi się przyzwyczaić. 

- Ona jest bardzo ostrożna co do naszych wyborów miłosnych. - Mówi to bardzo znudzonym tonem. - Ale nie martw się tak wyglądają początki. 

- A ty kiedyś przyprowadziłaś chłopaka? - Athena śmieje się.

- Nie, nie mieli okazji. Spotykałam się z jednym jakiś miesiąc i tyle. Dobrze ze go nie poznali. - Macha ręką. Nawet ja go nie poznała. Siostra nie chce zbytnio o nim mówić. Podobno była to miłość przez internet i po pierwszym spotkaniu to się skończyło. 

- W ogóle kiedy będziesz mieszkać na swoim? - Zmieniam temat. 

- Na drugi dzień już jadę jak przyjedziemy. Mam o dziesiątej pociąg. Kluczę mam zostawić w skrzynce. Zabrałaś już wszystko? 

- Tak, mam ze sobą. Jak przylecimy to zostaje już u tego wkurzającego pana. - Podnoszę nogę pokazując na niego. Odrazu łapie mnie. W ostatniej chwili łapie się sznurków przymocowanych do drewnianej belki. 

- Sama nie możesz się doczekać. - Rozwiązuje moje trampki i zdejmuję zostawiając w skarpetce. 

- Aaa i jesteś zaproszona na parapetówkę. 

- Parapetówkę? - Marszczy brwi.

- Tak, impreza na swoim. Pamiętasz jak była u nas?

- Yhym, trochę wymknęła się spod kontroli. Kiedy ma być? 

- W weekend następny. - Uśmiecham się ciesząc z imprezy. Lubię domówki bo zawsze można poznać kogoś fajnego. 

- Dobra, będę, a ktoś jeszcze będzie? 

- Zespół i tyle. Pytałam Layle ale ona jest u rodziców i bardzo żałuje. 

- Bałbym się jakby zareagowała. - Żartuję chłopak przeczesując włosy, które są idealnie ułożone. Wole je w nieładzie, gdy ma je po koncercie albo po naszych miłościach w łóżku. - A ty coś organizujesz? 

- Może tylko posiedzenie przy winie i pizzy. Tylko ja, Layla i Idka, jeśli chcesz to też jesteś zaproszony. 

- Babski wieczór i ten jeden chłopak twojej siostry. - Prycha. To zabrzmiało jak tak jedna para, która nie może się od siebie odkleić. 

- Tak to trochę zabrzmiało. Niestety jesteś jedynym facetem w naszym gronie. - Wzrusza ramionami. 

- Czyli jest tylko ty, Idka i Layla? Wasza trójka?

- Tak, tylko tyle. Ty masz trzech kolegów takich bliskich.

- Mam jeszcze jeden zespół. - Próbuje mi zdjąć skarpetkę ale wyszarpuje nogę. Co za denerwujący typ. 

- Wiem, jego jeszcze nie poznałam.

- Kogo? - Zerka na mnie.

- Miles. 

- Jak będzie w mieście to wpadnie do nas. Bardzo chce cię poznać. - Podnosi się. Kieruję s stronę altanki. - Fajna.

- Może jutro zjemy grilla? Mam wielką ochotę. 

- W sumie dobry pomysł. - Obejmuję się w pasie rękoma i delikatnie schyla.

- Też bym zjadł jaką karkówkę. - Wchodzi do środka. Słychać jak stare belki skrzypią pod jego ciężarem. 

- Powiem rodzicom aby coś kupili bo jutro jadą na zakupy. - Wstaję z huśtawki. - Powinniśmy iść już do rodziców. Zaraz będą dzwonić. 

- Też tak myśle. - Sięgam buta i zakładam na stopę. - Zjadłabym to kremowe cisto i browni, które leży w kuchni. 

- Mama robi najlepsze ciasta. Lubisz? - Odwraca do Turnera.

- Jasne. Nie dużo ale lubię. - Podchodzi do mnie znów obejmując i całując.

- Błagam uspokójcie się. - Marudzi.


( Poważnie myśle nad częścią 3. )

Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz