Chapter 36

108 3 2
                                    

Po tym jak przywitam się z każdym usiedliśmy do stołu. Próbowałam wyglądać na zadowoloną i mieć jak najbardziej prawdziwy uśmiech. Nie chciałam aby krążyły plotki że pokłóciliśmy się albo jakieś niedomówienia na mój temat, które mogą być nie prawdziwe. Mam nadzieję że jak będą chociaż w jakimś  stopniu sobą, jeśli chodzi o moją osobę to zaakceptują mnie. Jego znajomi wydają się być miłymi i porządku ludźmi. Nie lubię kogoś skreślać na starcie jak zrobiłam to już z jego byłą. Nawet nie miałyśmy okazji się poznać ale niech tak zostanie. Matt pokazał mi ją. Jednym słowem jest przepiękna. Wysoka, szczupła i zadbana cera. Nie dziwię się że z zawodu jest modelką. Alex był idiotą że ją zdradził! Przy niej wygadam jak chodząca bulwa, która w tym momencie nakłada cały czas kawałki smażonego łososia. Ja pierdołę, jaki dobry. 

- Może Alex powiesz coś nam o twoim nowym związku. - Żartuję właściciel. Olewałam ich rozmowy albo śmiechy. Byłam skupiona na jedzeniu. Czując jak kładzie mi dłoń na kolanie. Odstawiam sztućce, prostuje się i wycieram uta w serwetkę. 

- Co mam powiedzieć. Jestem z Idką od miesiąca. - Odwraca wzrok na mnie jakby czekał na moją reakcje.

- Tak, jesteśmy miesiąc razem. - I zarazem tylko tyle.  - Jak narazie cieszę się z naszej relacji. - Uśmiecham się, a wszyscy wokół śmieją się. Wpadam na głupi pomysł. - W sumie to chcieliśmy wam ogłosić. - Po zjedzeniu takiej ilości posiłku mój brzuch trochę wydęło. Kładę dłoń i teatralnie spuszczam wzrok - Spodziewamy się dziecka. - Każdy milknie zdziwiony. Próbuje złapać każdego wzrokiem. Nawet Alex nic nie mówi. 

- Oh, gratulujemy. - Mówi żona gospodarza. 

- Nie no żartuję. - Prycham i macham ręką. Wypuszczam powietrze. - Lubię wkręcać ludzi po tym jak się najem, a mój brzuch wygląda jak w piątym miesiącu ciąży. Mogłabym przepis na tą dobrą rybkę? - Połowa z nim albo wypuszcza powietrze z ulgą albo wybuchają śmiechem. Wokalista odwraca na mnie wzrok jakby wiedział że nie powstrzymam się od swoich głupich żarcików na temat ciąży. 

- Jasne. Miło że ci smakuje. - Odpowiada kobieta z uśmiechem. - Chociaż ktoś docenia moje staranie. 


Kilka godzin później podchodzę do stolika z deserami i sokami. Mam ochotę na jakieś browni albo owocowe. Potrzebuje cukru w organizmie. Sytuacja z wokalistą dalej taka sama. Nie odzywamy się do siebie tylko rozmawiamy z innymi, którzy niedaleko siebie siedzą. Jedynie dajemy sobie jakieś drobne buziaki albo kładziemy dłoń na udzie albo kolanie. 

- Podasz mi talerzyk? - Pyta kobieta obok mnie.

- Jasne. - Pochylam się po biały, porcelanowy talerz. - Proszę. - Odwracam wzrok. Moja mina blednie widząc Alekse. 

- Dzięki. - Uśmiecha się. - Dobry żart. Masz dystans do siebie dziewczyno. 

- Trzeba go mieć w tych czasach, szczególnie jeśli się jest kobietą. - Wzruszam ramionami. Dziewczyna jest wyższa ode mnie i chudsza. 

- Masz rację. W moim środowisku to rzadkość. - Śmieje się. - My się chyba jeszcze nie znamy. Aleksa. - Podaje dłoń.

- Ida. - Zaciskam niepewnie. 

- Widzę że czuje się przy mnie nieswojo. - Cholera czy tak to pomnie widać. Nalewa sobie jakiegoś mocnego trunku. - Rozumiem i na spokojnie. Moja i Alexa droga się już dawno rozeszła. Cieszę się że znalazł kogoś, ja mam narzeczonego.

- Gratuluje. - Po jej słowach czuję jak wszystko co trzymało mnie od dzisiejsze ranka spłonęło po mnie i znikło w niepamięć. Czyli oni jak normalni, dorośli ludzie ułożyli sobie życie, a jak dziecko podejrzewałam o głupi spisek. 

- Dzięki. tobie również mam nadzieję że bardzo cię nie wkurza. 

- Mało powiedziane. - Wywracam oczami i żartuję. - Jak ty z nim wytrzymałaś? 

- Nie wiem sama. - Wybuchamy śmiechem. Jednak nie jest taka zła. Nabieramy ciasto i idziemy an swoje miejsca. 

- Nalałem ci whisky z colą. - Kładzie ciepła dłoń an moim karku. - Bo wiem że dla ciebie coś mocnego.

- Dziękuję. - Odsłania moją szyję i całuje. - Widzę że jesteś już w lepszym humorze. Czy mam rację. - Biorę łyka.

- Nie odpowiem ci na to pytanie aby nie dać ci satysfakcji Alexandrze. - Odwracam wzrok na niego. Mam taką ochotę wpić się w jego usta i całować bezopamiętanie ale nie tu. Przybliżył swoje usta do mojego ucha. 

- Jak powiedziałaś moje  imię to poczułem że mi...

- Alex! - Szturcham go w klatę. On chichoczę i całuje mnie znów w szyję. 

- Cieszę się że wrócił ci humor, moja ukochana. - Władze dłoń na jego kolanie. Potrzebuje się teraz z nim znaleźć w jakimś osobnym miejscu ale każdy będzie wiedział co będziemy robić. W pewnym momencie jego dłoń spada na moje nagie udo.



Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz