- Jest nawet więcej tych artykułów. - Przeglądam jakiś portal plotkarski, który podesłała mi siostra. - " Czy to nowa dziewczyna znanego wokalisty? ". Kogo to obchodzi? - Zaciągam się i strzepuję popiół do popielniczki.
- Właśnie o to chodzi, mają pisać. Widać twoją twarz? - Pochyla się będąc na przeciwko mnie. Kręcę głową. - No widzisz to narazie nie masz o co się bać.
- Jedynie boje się jak matka zacznie do mnie wydzwaniać co wyrabiam. - Wywracam oczami i gaszę papierosa. - Dobrze że Athena trzyma rękę na pulsie.
- Jednak dobrze mieć w rodzinie dziennikarza. - Prostuję się. Biorę łyk owocowej herbaty. Jest tak przyjemnie ciepła.
- To jest jakiś plus. Pójdę się przebrać. - Wstaję od stołu. - Schowam ci go szafy polar.
- Jasne. Leć.
Nic nie odpowiadam. Idę po schodach do garderoby, która jest obok sypialni. Zapalam światło i podchodzę do ogromnej szafy, otwieram i podziwiam jej zawartość. Pełno ubrań po koszule w różnych kolorach, po jakieś marynarki, zwykłe koszulki i jeansy. Dotykam niektóre materiały. Zdejmuję polar i znajduję wolny wieszak. Układam go i chowam ale zauważam niebieską koszulkę. Kusi mnie żeby założyć. Przygryzam dolną wargę, patrzę w bok na drzwi. Nie ma go. Odrazu biorę i zakładam na siebie. Jest duża jak na mnie. Pachnie nim jak polar. Ma cudowne perfumy. Przeglądam się w lustrze, wkładam jej przód w spodnie i przeglądam. W sumie jest zza tyłek. Zdejmuję po chwili spodnie. Śmiesznie to wygląda ale mogłabym ją nosić. Niebieskie, polo z krokodylkiem. Przeglądam się jak małe dziecko. Znów patrzę na ubrania. Założyłam bym coś jeszcze. Podchodzę do lustra i poprawiam je. Przesuwając bardziej w bok zauważam że zza mną, oparty o framugę drzwi stoi wokalista. Podskakuje z krzykiem. Odrazu odwracam się.
- Trochę prywatności. - Jedyne co przychodzi mi do głowy.
- Wiedziałem że będziesz coś kombinować. - Uśmiecha się. - Długo przeglądałaś się w lustrze.
- Psuje mi. - Robię głupi uśmiech.
- To prawda, pasuje ci. - Podchodzi do mnie. - Ale musisz ją zdjąć.
- Dlaczego?! - Odwracam się wpół. - Przecież jej nie nosisz. Masz tyle ubrań, więcej ode mnie.
- Jeśli jutro nie będziesz rozpraszać moich kolegów, szybciej skończymy i pojedziemy na zakupy.
- Naprawdę? - Robię duże oczy. Lubię chodzić na zakupy ale nie mam aż tyle kasy aby pozwolić sobie na częste zakupy.
- Tak ale oddaj koszulkę.
- A mogę zrobić sobie w niej zdjęcie? - Kiwa głową. Odwracam się i sięgam telefon. Włączam aparat. Jest moje odbicie w lustrze. W tej samej chwili mężczyzna obejmuję mnie w talii. Widać tylko jego rękę. To dziwnie, przyjemne ciepełko wraca do mnie. - Okey, już.
- Zdejmuj.
- Będę w samej bieliźnie, niezbyt wypada. - Alex wzdycha i szuka czegoś w szafie. Podaję mi białą koszulkę. Łapie ją za rękawy. Nazwa jego zespołu. - Merch?
- Tak, oryginalny. Mam się odwrócić?
- Jak chcesz? - Wzruszam ramionami. Nie odwrócił się. Zdejmuję koszulkę, podaje jemu i zakładam od niego. Jest również za duża jak niebieska.
- Pasuję? - Odsuwa się abym mogła się przejrzeć.
- Nooo. - Odwracam się z jednej i drugiej strony. - Może być ale nie jest tak fajna jak twoja i nie pachnie tobą.
- Bo jest nowa. Nie nosiłem jej.
- Masz jeszcze taką samą?
- Tak, dostajemy kilka, gdy wydajemy album i mamy mieć trasę.
- Załóż, będziemy mieć takie same koszulki.
- Jak uroczo. - Śmieje się i znów szuka w głąb szafie. Znajduję nową, otwiera z folii. Zdejmuję swoją koszulkę, ukazując cudownie wyrzeźbiony brzuch. - Pasuje.
- Tak. Napijemy się czegoś?
- Coś się znajdzie w barze. - Podchodzi do mnie i całuje. Bardzo mocno. - Jeśli będziesz dla mnie miła to jutro pozwolę ci założyć niebieską. Pasuję ci.
- To mi ją oddaj. - Wychodzimy z garderoby.
- Nie przesadzaj. - Odwracam się do niego.
- Mogę dodać tamto zdjęcie?
- Możesz.
CZYTASZ
Alex z Sheffield/Alex Band Guy // A.Turner
FanficTrylogia "Sheffield" + dodatek ( w planach ) 1 część Alex z Sheffield 2 część Alex Band Guy 3 część R U Mine, Alex? Co by się stało jakby dwie różne osoby z totalnie innych światów spotkali się pewnej nocy w jednym barze? Gdy jej życie zawaliło s...