Dzisiaj mam pierwszy dzień w nowej szkole. Nie denerwuje się tym, ponieważ nie obchodzi mnie to co sobie inni pomyślą na mój temat. Wczoraj nie było mnie na rozpoczęciu roku szkolnego, bo mi się nie chciało, więc muszę odebrać dziś plan lekcji. Lekcje zaczynają się o 8:00, tak więc trzeba już wstać.-Jak mi się nie chce- jęknęłam.
Poszłam do łazienki się oporządzić. Kiedy byłam już po porannym zestawie tych wszystkich czynności upiększających to poszłam się ubrać. Wybrałam spodnie z dziurami i bluzkę z napisem "fuck off baby". Do całego ubioru założyłam za dużą na mnie bluzę, która należała do mojego przyjaciela, za którym strasznie tęsknię. Niestety teraz mieszkamy daleko od siebie. Gdy byłam już gotowa poszłam do kuchni coś zjeść. Nie było śladu po mamie czyli już była w pracy lub znów w delegacji. Po śniadaniu założyłam moje ukochane białe trampki. Wzięłam torbę z szafki i wyszłam z domu go zamykając.
Kiedy dotarłam już do nowej szkoły okazało się, że jest ogromna... No ale cóż, jakoś to przeżyje. Muszę. Z resztą gorzej już i tak być nie może... I tu się myliłam, gdy szłam do sekretariatu nagle ktoś zza rogu na mnie wpadł z prędkością światła. Wleciał we mnie tak gwałtownie, że się zachwiałam i upadłam na tyłek. Po czym spojrzałam na sprawcę. Był to blondyn o zielonych oczach i średnim wzroście. Jednak wyższy ode mnie o prawie dwie głowy.
-Może byś tak uważała?! -był oburzony.
-Przepraszam, co?- zapytałam zszokowana.
-Uważaj jak łazisz- podniósł ton.
-A możesz mi powiedzieć na co? Przecież to ty na mnie wpadłeś, a nie ja na ciebie. Jeśli masz coś ze wzrokiem to radzę ci zainwestować w okulary, bo jeśli nie będziesz ich mieć to nie trafisz do dziury, bałwanie. A teraz wybacz, ale nie mam czasu dla takich dupków jak ty. Żegnam. -obróciłam się napięcie i poszłam dalej pozostawiając go w osłupieniu. Jeszcze coś tam za mną krzyczał, ale miałam już głęboko w dupie co.
-Dobra to teraz tylko gdzie jest sekretariat?- powiedziałam do siebie pod nosem, ale chyba nie tak cicho jak mi się wydawało.
-Pokazać ci?-zapytała piękna blondynka o intensywnie morskich oczach.
-Jeśli byś mogła. Clara jestem -wyciągnęłam rękę by się z nią przywitać.
-Kim. Miło mi -uścisnęła moją dłoń i się uśmiechnęła.
-Dlaczego rozmawiałaś z Jack'em?- zapytała po pewnym czasie zaciekawiona.
-Jakim Jack'em? Nie znam nikogo w tej szkole, jestem nowa. Z jedyną osobą jaką dziś rozmawiałam przed tobą to z jakimś burakiem, który na mnie wpadł. To o niego ci chodzi?
-Tak. Uważaj na niego. To jest nasz taki szkolny psychiczny chłopak. A mimo to ma branie u dziewczyn. Kiedyś podpalił włosy jakiejś lasce, bo go nazwała pedałem. Powiedziała tak przez to, że przyszedł w różowej bluzce. Stereotypy nie popłacają. On potrafi zniszczyć komuś życie, serio -ostrzegała mnie Kim.
-Słuchaj Kim, ja się nikogo nie boję. Jeśli chodzi o mnie to umiem o siebie zadbać. W sumie to nie tylko on ma pazurki-byłyśmy już pod sekretariatem -dzięki za wszystko.
-Nie ma za co. Widzimy się potem? Oprowadzę cię, zapoznam z ludźmi -namawiała. Wygląda na to, że chyba mnie polubiła.
-Okej. Do zobaczenia -zadzwonił dzwonek na lekcje. Weszłam do środka sekretariatu- Dzień dobry-przywitałam się i podeszłam do biurka, za którym siedziała jak mniemam sekretarka dyrektorki- Przyszłam po mój plan lekcji.
-Nazwisko?
-Johns. Clara Johns -po tym jak jej się przedstawiłam kobieta zaczęła szperać w papierach na biurku.
-Proszę. On ci pomoże się odnaleźć w naszej szkole przez pierwszy tydzień. Z resztą i tak jesteście w tej samej klasie- wskazała ruchem głowy za mnie podając mi kartkę z moim planem.
Dziwne... Gdy tu wchodziłam nikogo nie zauważyłam. Nawet nie sprawdzając kto to może być powiedziałam.
-Nie musi. Już znalazłam osobę, która to z miłą chęcią uczyni.
-Musi. To jego kara za robienie zdjęć w damskiej szatni, gdy dziewczęta się przebierały -powiedziała obojętnym tonem kobieta.
-No dobra... -powiedziałam naburmuszona.
-Czy ja się przesłyszałam?!
-Jeśli Pani nie słyszy żadnych wyimaginowanych głosów, to pewnie nie.
-Uuu... -usłyszałam za plecami.
-No ładnie zaczynasz znajomości młoda damo.
-Ja nie zaczynam znajomości... To taka moja natura. Po prostu jestem jędzą, a Pani? Chyba też prawda? Bo nie rozumie pani, że już mam osobę, która mnie oprowadzi.
-To żeś dziewczyno pojechała po bandzie -znowu padł komentarz za moimi plecami.
-Czy ty się przypadkiem nie zapędziłaś młoda damo?!
-Nie proszę pani. Ten gość pewnie ma lepsze rzeczy do roboty tak jak robienie zdjęć w damskiej przebieralni, niż pilnowanie mnie. No, ale skoro Pani jest taka uparta jak osioł to niech będzie, ale jak to jest jakiś sztywniak to się powieszę...- wywróciłam oczami- No dobra... Zechciałbyś mnie zaprowadzić na naszą, rzekomo pierwszą lekcję? -zapytałam odwracając się.
No i kogo zobaczyłam siedzącego na ławce? Dokładnie to co myślicie. Mianowicie tego buraka.

CZYTASZ
Dupek
Novela JuvenilOna jest szaloną, nieufną oraz czasem bywa sukowatą dziewczyną. Zmusiło ją do tego życie. Jej przeszłość nie jest posłana różami. To co się kiedyś wydarzyło jest jej brzemieniem. Nie mówi o tym nikomu. Nie okazuje słabości by znów nie stało się to c...