Minęło już kilka tygodni odkąd wyjaśniłam wszystko Sam'owi. Nie działo się raczej nic ciekawego, było spokojnie. Brunet trzymał język za zębami, tak jak obiecał. Wszystko było w porządku, choć Jack chyba zaczynał się domyślać prawdy. Raczej nikt nie jest tak głupi by uwierzyć w zniknięcie jakiejś osoby jak pojawia się 'nowa' osoba ze strasznie podobnym wyglądem i ma takich samych znajomych co ta poprzednia osoba. Oprócz tego to mam jeszcze dziwne przeczucia co do znajomości Steve'a z Sam'em. Nagle stali się wielkimi kumplami.
-Mogę?- zapytał ktoś. Podniosłam oczy znad ławki na osobnika, który do mnie przemówił jak mniemam. Jack. Spojrzałam na Niego pytającym wzrokiem- Siedzisz sama, a mnie podsiadł tamten ciołek- wskazał ruchem głowy na swoją ławkę. Mówił prawdę. Westchnęłam.
-Dobra- zdjęłam torbę z krzesełka obok mnie.
-Dziękuję- usiadł.
Obydwoje nic się do siebie nie odzywaliśmy i czułam na sobie Jego wzrok. W końcu jakoś w połowie lekcji się odezwał.
-Co dziś robisz?
-Chyba nic- odpowiedziałam niepewnie.
-Pójdziemy na spacer po szkole? Znaczy mogę Cię odprowadzić do domu i możemy to uznać jako spacer- zaśmiał się.
-Co jeśli Ci powiem, że nie ufam ludziom i nie chcę byś wiedział gdzie mieszkam?
-Hmm... To zwykły spacer po parku nie daleko szkoły?- patrzył na mnie bardzo intensywnym wzrokiem.
-Czemu tak cały czas na mnie patrzysz?
-Jak?
-No właśnie tak.
-Nie wiem o co Ci chodzi- śmiał się.
-A tak na serio?
-A tak na serio to bardzo mi kogoś przypominasz.
-Ohh... Kogo? Jeśli mogę wiedzieć uśmiechnęłam się miło.
-Kogoś kogo bardzo kocham- zadzwonił dzwonek.
-Nie jestem w ogóle podobna do Twojej dziewczyny-stwierdziłam.
-Jakiej dziewczyny? Nie mam nikogo.
Dobra. To już naprawdę robi się dziwne i nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Jednak skoro On nadal się nie zorientował, że ja to ja to przecież mogę z Nim o tym porozmawiać.
-Ostatnio przecież się całowałeś z tą... Emm... Czekaj, jak ona ma? Coś na 'k' chyba...- szliśmy do wyjścia.
-Kim?- zapytał.
-O tak! Dokładnie tak.
-Nie jestem z Nią. W sumie to trochę długa historia i bezsensowna, bo dopiero teraz zastanowiłem się nad konsekwencjami swojego czynu- powiedział przygnębiony.
-Jest w ciąży?- głupio palnęłam.
-Nie! Nie!- od razu zaprzeczył- Bez przesady. Wyglądam na takiego?
-Hmm... Trochę- zaśmiałam się.
-Dzięki- rozbawiłam go.
-Więc co takiego się stało?
-Wiesz... Nie chcę o tym rozmawiać. To głupie, wstydzę się tego i tyle.
-Dobrze, nie musisz mi o tym mówić.
-Dziękuję- stanęliśmy na parkingu Szkolnym- To chyba do jutra?
-Cześć!- podszedł Steve nagle znikąd.
-Hej- odpowiedziałam. Jack już tak miły nie był. Nic dziwnego. Ehh... Nadal nad tym wszystkim ubolewam, ale nie chcę by musiał rezygnować że swoich planów dla mnie lub przed wyjazdem musiałby ze mną zerwać- Dobrze, do jutra- odpowiedziałam mu w końcu, a on odszedł w swoją stronę.
-On nadal się nie domyślił?- zapytał Steve, gdy blondyn był już w bezpiecznej odległości od nas.
-Nie.
-Jakim trzeba być ślepcem by tego nie zauważyć? Z resztą zakochanym ślepcem. Przecież jak kogoś kochasz to jesteś na tą osobę wyczulony i umiesz poznać ją po najmniejszych drobnostkach. W cale nie miałaś żadnej operacji plastycznej żeby Cię nie poznał. Idiota- naburmuszył się.
Nie skomentowałam tego w żaden sposób. Po prostu zaczęłam iść w stronę domu nie patrząc na to czy On za mną idzie czy nie. Nie miałam ochoty na kogokolwiek towarzystwo w tej chwili.
Może jednak powinnam mu powiedzieć, że ja to ja? Ehh nie wiem już sama.
-Stało się coś?- spytał czarnowłosy. Jak się okazało jednak za mną szedł.
-Nie.
-Na pewno?- pytał dalej.
-Na pewno.
-To co robimy?
-Ja idę do domu.
-Okej, obejrzymy coś?- uśmiechał się.
-Chyba czegoś nie zrozumiałeś- przystanęłam na chwilę- Ja idę do domu. Chcę być sama. Sama iść do domu- i szłam dalej.
-Okej, wystarczyło powiedzieć od razu.
-Powiedziałam!- krzyknęłam.
-Na pewno wszystko w porządku?
-Tak! Ile razy mam powtarzać?!- zdenerwowałam się już.
-A ile razy ja mam przepraszać?- parsknął. W tym momencie od razu się zatrzymałam, odwróciłam i przyłożyłam mu z otwartej dłoni.
-Jest taka mała różnica, że ogromnej ilości złych wspomnień się nigdy nie zapomni.
-Staram się Ci to wszystko wynagrodzić przecież.
-Parę dni dobrych chwil tego nie zmieni. To tak nie działa- odwróciłam się i poszłam do domu zostawiając go na środku drogi.

CZYTASZ
Dupek
Novela JuvenilOna jest szaloną, nieufną oraz czasem bywa sukowatą dziewczyną. Zmusiło ją do tego życie. Jej przeszłość nie jest posłana różami. To co się kiedyś wydarzyło jest jej brzemieniem. Nie mówi o tym nikomu. Nie okazuje słabości by znów nie stało się to c...