13. Prysznic

31K 2.4K 105
                                    

Grupka na fb 👉 https://www.facebook.com/groups/853820898097422/?fref=nf  

Obudziłam się w ramionach Sam'a. Co sprawiło mimowolne uśmiechnięcie się pod nosem. Gdy tak słodko spał ja mu się przyglądałam. Jego czekoladowa czupryna była w artystycznym nieładnie, oczy przymknięte, a usta lekko uchylone. Miał równy, miarowy oddech co oznaczało, że śpi. Wygląda tak niewinnie... Tak słodko...

-Patrzysz się- powiedział znienacka mając nadal zamknięte oczy.

-Mam na co.

-Mm...- zamruczał- A na co takiego?- poruszył się kładąc się na plecach.

-Na ciebie misiu- otworzył oczy.

-Czy ty właśnie mnie nazwałaś misiem?

- Tak, a co w tym dziwnego?- zapytałam.

-Nie no nic, tylko ty to ty. Nigdy nie jesteś taka.

-Jaka?

-No taka czuła... Bynajmniej tego nie pokazujesz.

-Wiesz? Ja też mam uczucia, nawet jeśli tego nie okazuje- stwierdziłam beznamiętnie i wyszłam to łazienki.

Wzięłam długą kąpiel, która mnie odprężyła. Było mi strasznie przyjemnie, no ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Musiałam już wychodzić z tej łazienki. Powoli dochodziła siódma, a jeszcze muszę się ubrać, spakować, zjeść śniadanie i dotrzeć do szkoły.

Gdy wyszłam owinięta ręcznikiem z łazienki ujrzałam Sam'a będącego nadal w moim pokoju, który siedział na łóżku i patrzył w moim kierunku.

-Nie idziesz się ogarnąć do szkoły?- zapytałam podchodząc do szafy.

-Nie zdążę.

-Zdążysz, na pewno- zapewniłam go z powrotem wracając do łazienki.

Będąc totalnie wyprana z emocji moje ruchy stały się machinalne. Wiem, że on nie chciał by mnie to uraziło, a jednak w jakimś stopniu tak się stało. Może i jestem tą niezbyt grzeczną dziewczyną, ale też mam uczucia. Nic nie poradzę na to, że nie okazuje tych uczuć. Mam swoje powody do bycia wredną i tyle. Życie czasami kopie po dupie i trzeba takim być.

-Cly? Nie chciałem cię rano urazić- usłyszałam głos Sam'a, a potem otwierające się drzwi i sekundę później zamykające się.

-Wiem- odpowiedziałam szeptem sama do siebie domyślając się, że wyszedł.

Byłam totalnie bez życia co sprawiło, że robiłam wszystko nawet tego nie kontrolując i niczego nie kodując. Nawet nie wiedząc kiedy znalazłam się w szkole. Moją pierwszą lekcją była matma, drugą niemiecki, trzecią fizyka, czwartą? Czwartą nie wiem. Od końcówki trzeciej lekcji nie kontaktowałam. Moją ostatnią lekcją w tym dniu był wf, na którym mieliśmy dziś siatkę. Grałam, odbijałam, serwowałam jeśli w ogóle można to tak nazwać. Nie wkładałam w ogóle w to wysiłku. Po szkolnych korytarzach chodziłam jak jakaś zjawa, nie zwracając na nic uwagi. Nawet na swoich przyjaciół, chodź wiele razy dzisiaj gdzieś ich przelotnie widziałam lecz nie zwróciłam na to uwagi. Na nic nie zwracałam.

Po skończonym wf poszłam do szatni pod prysznic, chociaż nie jest mi on potrzebny, bo wysiłku dzisiaj w nic nie włożyłam. Woda się lała i lała, a ja stałam i stałam pod jej strumieniem. Chciałam by ta woda zmyła ze mnie ten zły nastrój lecz tak się nie stało. Tylko z każdą kolejną minutą woda robiła się coraz bardziej chłodna, więc postanowiłam wyjść. Nikogo w szatni już nie było.

Sięgłam po ręcznik i... CO DO CHOLERY?! Nie ma mojego ręcznika! Jestem przekonana, że go tu zostawiłam.

W jednej chwili mi się wszystko przypomniało. Było dokładnie tak samo. Brałam prysznic, tyle że w domu, a później sięgnęłam po ręcznik, którego nie było.

Zsunęłam się na zimne kafelki pod prysznicem, skuliłam w kłębek i schowałam twarz w dłoniach. Zaczęłam szlochać. Wszystko to pamiętam i boje się, że to się powtórzy. Boję się, bo jego ostatnie słowa na odchodne zanim zniknął to: "Wrócę i będzie dokładnie jak teraz".

Teraz było dokładnie jak w tedy. Zaczęłam głośniej szlochać. Było mi zimno. Bardzo zimno. Poczułam czyjąś obecność, a w tedy wpadłam w histerię.

-Ejj... To tylko ręcznik- odezwał się znajomy głos.

-Jack? Jezuu jak się cieszę, że to ty- powiedziałam dalej szlochając.

-Nie rozumiem- poczułam jak mnie czymś okrywa. Coś co było miękkie i ciepłe. Był to chyba mój ręcznik- Ty drżysz.

-Nie musisz tego rozumieć.

-Cly... Stało się coś?- zapytał... Troskliwym tonem?

-Nie, nic.

-Na pewno?

-Tak.

-Cly, przecież widzę. Jesteś na skraju histerii i mówisz, że wszystko w porządku? Nie wydaje mi się.

-No dobra. Nic nie jest w porządku. Zadowolony, że uzyskałeś odpowiedź?

-Jeśli powiesz co się stało to będę zadowolony- podniosłam na niego swoje opuchnięte oczy.

-Wybacz, ale w takim razie nie będziesz zadowolony- powiedziałam powoli wstając i szczelnie oplatając się ręcznikiem.

-Cly.. Wiem, że mi nie ufasz... Że nikt z was mi nie ufa... Ale ja chcę tylko pomóc- mówił kiedy ja zaczęłam się zbierać. Poszłam za ścianę gdzie upewniłam się, że mnie nie widzi i się ubrałam. Zrobiło mi się odrobinę ciepło, ale nadal czuję się nie swoja przez tą sytuację. 

-Wiem, Jack. Każdy chce tylko pomóc lecz gdy poznaje moją historię litują się nade mną. Zachowują się jakbym nie była silna psychicznie. Nienawidzę, gdy ktoś tak mnie traktuje. Nawet moja matka o tym nie wie, Jack. Wiedzieli o tym tylko moi najlepsi przyjaciele tam gdzie się przeprowadzałam lecz później miałam dość ich obchodzenia się ze mną jak z porcelaną, kiedy wcześniej tak nie było. Gdy przeprowadzałam się tutaj postanowiłam sobie, że nikomu nie dam nosić mojego brzenia jaką jest moje dzieciństwo, Jack- wylewał się ze mnie potok słów.

-Ale..

-Nie mogę, Jack. Wybacz- powiedziałam i wyszłam z szatni.

Szybkim krokiem szłam w kierunku mojego domu lecz jednak był to kawałek. Po paru minutach zauważyłam doganiające mnie auto, Jack'a. Wystarczyła chwila by chłopak jechał równo ze mną.

-Wsiadaj. Podrzucę cię- zaproponował.

-Dzięki, ale wolę się przejść- odmówiłam.

-No wsiadaj. Za blisko to ty nie masz do domu.

-Powiedziałam, że pójdę na nogach.

-Słuchaj albo wsiądziesz dobrowolnie albo sam cię wsadzę do tego samochodu.

DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz