Dedyk dla WiktoriaDrozd0, która niecierpliwie czekała na następny rozdział i oto jest :)Przez następne parę tygodni zachowywaliśmy się jak para. Jak normalna para. Wiecie, chodzenie za rękę, pocałunki na powitanie i na pożegnanie i takie tam. Jednak oficjalnie nią nie byliśmy. Przynajmniej tak mi się wydaje ponieważ, nie rozmawialiśmy o tym. Po prostu samo z siebie tak wyszło. Dzisiejszego dnia Matki jak zwykle nie znów nie było w domu. Jest w robocie. Przynajmniej nikt się nie czepia. Dostałam wiadomość. Była od Sam'a.
Sam: Będę po ciebie za 10 min :*
Ja: Okej. Chyba zdążę :)
Sam: Poczekam jak się nie wyrobisz :)
Ja: Dzięki :*
Pobiegłam na górę się szybko ubrać. Mój ubiór składał się z czarnych rurek i błękitnej koszulki na którą zarzuciłam czarną bluzę. Zrobiłam łagodny makijaż, wzięłam torbę i zeszłam na dół. Założyłam białe trampki przed kostkę. Byłam zadowolona z mojego dzisiejszego wyglądu. Wyszłam z domu. Sam już czekał. Przytuliłam go i się z nim przywitałam.
-Hejka.
-No heej-nadstawił policzek, a ja spojrzałam na niego poważnie- No co? Na dzień dobry nie dostane buziaka?
-Oczywiście, że dostaniesz- dałam mu słodkiego całusa na powitanie- Jedziemy?
-Taa...- miał jakiś dziwnie rozmarzony wyraz twarzy.
-Hallo? Ziemia do Sam'a!- pomachałam mu ręką przed nosem.
-Tak?- był lekko zdziwiony.
-Jedziemy czy nie?
-Jedziemy, jedziemy.
I ruszyliśmy w stronę szkolnego więzienia...
-To... Kiedy Kim wróci do szkoły? Nie ma już jej z trzy miesiące. Co ja tak złapał? - byłam ciekawa.
-Myślę, że przeziębienie, a później lenistwo. Ściągnę ja jutro rano już z łóżka-zaśmiał się.
-Dobrze- także się zaśmiałam.
Przez resztę drogi jechaliśmy w ciszy, a ja mu się przyglądałam. Ciekawe ile miał dziewczyn. Spojrzałam na jego usta. Były tak cudownie malinowe. I ten sposób w jaki je oblizuje...
-Cly? Idziesz czy nadal będziesz siedzieć we własnym świecie? -zapytał wyrywając mnie z moich rozmyślań, Sam.
-Idę, idę.
-Swoją drogą to o czym tak myślałaś? -szczerzył się jak głupi.
-Hm... Powiedzmy, że o tym jak tu nie wpaść na twojego znajomego.
-Oj już nie przesadzaj. Nie jest przecież, aż tak natrętny, prawda?-zapytał, ale nie dał mi odpowiedzieć - Z resztą dałaś radę już tyle czasu, to dasz do wakacji.
-Oj wierz mi, że jest. To, że "wszystkie" dziewczyny na niego lecą nie znaczy, że może sobie na wszytko pozwalać. A tak swoją drogą to nie wszystkie. Ja na niego nie lecę.
- Jakoś przeżyjesz. Umiesz dać sobie z nim radę. Widziałem to- zaśmialiśmy się na to wspomnienie sprzed kilku tygodni, a nawet miesięcy.
-Może i dam... Ale to nie zmienia faktu, że mam go już po dziurę w dupie...
-Ej, jakby co to przecież masz mnie -udawał, że jest oburzony.
-Ale on ciebie też ma- pokazałam mu język.
-Dobra. Wygrała, ale i tak w ciebie wierzę.
Kiedy minęła połowa lekcji i była przerwa na lunch poszłam na stołówkę. Zajęłam kolejkę po jedzenie i czekałam.
14 osób...
13 osób...
11 osób...
8 osób...
5 osób...
4 osoby...
3 osoby...
2 osoby...
1 osoba...
No i ja! Nareszcie!
Wzięłam jogurt jagodowy i bułkę słodką z makiem. Zapłaciłam Pani i odeszłam otwierając jogurt. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za tyłek. Bez najmniejszego namysłu wzięłam jogurt, obróciłam się i hlusnęłam nim na sprawcę. Kto tym sprawcą się okazał? Jak myślicie? No zgaduje. Mogę się założyć, że zgadlibyście za pierwszym razem. Jak zwykle Jack. Spojrzałam na niego. Miał białą bluzkę i czarne spodnie.
-Kurwa, no!- mina Jack'a była po prostu bezcenna.
-Ups... Przepraszam kotku. Nie chciałam- powiedziałam słodko i zrobiłam maślane oczka.
-No już dobrze, ale nie będę mógł tego doprać- tak jak myślałam połknął haczyk.
-Mm... To chodź do mnie. Spróbujemy wyprać to nieszczęście razem- mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
-Kusząca propozycja. Kiedy i gdzie?- jak jakaś ślepa ryba dosłownie wszystko połyka. Jaki on jest tępy. No cóż... Dla zaliczenia jakiejś panienki pewnie zrobi wszystko. Szczególnie, która nie chce mu się dać.
-Hm... Niech pomyślę...
-Nie łatwiej powiedzieć "dzisiaj po szkole u mnie", maleńka?
-Emm... Ok. Dzisiaj po szkole u mnie, kotku- przybliżyłam się do niego i powiedziałam na ucho- Nie zapomnij o wybielaczu- wypowiedziałam to niskim gardłowym głosem i efekt był taki o jakim myślałam. Jack zadrżał, a ja odeszłam od niego i poszłam na lekcje. Oczywiście po drodze zjadłam moją bułkę. W końcu tylko ona mi została.
Oo biedaku ty jeszcze nie wiesz co cię czeka. Szykuj się na śmierć.

CZYTASZ
Dupek
Teen FictionOna jest szaloną, nieufną oraz czasem bywa sukowatą dziewczyną. Zmusiło ją do tego życie. Jej przeszłość nie jest posłana różami. To co się kiedyś wydarzyło jest jej brzemieniem. Nie mówi o tym nikomu. Nie okazuje słabości by znów nie stało się to c...