23. Jeziorko

27.2K 2.1K 128
                                    

Hejka! Dzisiaj sylwek! Życzę niezłego upicia się, misiaki :* Spięłam się z rozdziałem specjalnie dla was na dziś :* Tak przy okazji... JEST JUŻ 9,28 WYŚWIETLEŃ!!!! Dziękuję wszystkim! To naprawdę wielka motywacja :* Kocham was wszystkich :* Miłego czytania i picia :p

Obudziło mnie coś twardego co dotykało mojego tyłka. Chciałam się obrócić by sprawdzić co to takiego lecz czyjeś ręce mi to uniemożliwiły. Ręce Jack'a. W tym momencie już wiedziałam co takiego mnie kuje.

-Jack! Fuj!- wydarłam się.

-Co się stało?- zapytał zaspanym głosem.

-Twój wacek wbija mi się w tyłek!- oskarżyłam go.

-Ohh... Wybacz- wziął ode mnie ręce i mnie puścił.

-Yhh...- byłam zbulwersowana.

-Przepraszam, nie da się nad tym panować przy tobie.

-Proszę Cię, przestań.

-Wybacz.

-Yh.. Ok, ok- dałam mu całusa w policzek- Rozumiem- wstałam- Idę zrobić śniadanie, chcesz?

-Nie, dzięki. Muszę coś z tym zrobić- wskazał na swoją erekcję.

-Fuuuj- przywaliłam mu poduszką.

-Żartuje!- zaśmiał się- Zrobisz tosty?

-Spoczko, dawno ich nie jadłam- i wyszłam do kuchni.

Zrobiłam tosty z wielką porcją sera i z szynką. Najprostsze i najlepsze.

Nagle mnie znów coś twardego ukuło w tyłek przez co gwałtownie się obróciłam i dałam chłopakowi w twarz na co on był zdezorientowany.

-Za co?- zapytał.

-Pierwsza zasada nigdy mnie nie zachodź od tyłu i nie kuj swoim- spojrzałam w na nie na wysokości mojego tyla- Palcem?- to mnie zdziwiło. Myślałam, że nadal mu stoi no, ale cóż zrobić. Tak wyszło, ale to nie zmienia faktu, że mnie zachodzi od tyłu. Nienawidzę tego. Jest to dla taki stereotyp z horrorów, że ktoś cię zachodzi od tyłu i zabija. Yhh... Aż mnie ciarki przechodzą.

-Okey, okey, zapamiętam- powiedział masując policzek- I tak. Palcem. Myślałaś, że się nie ogarnąłem? Uwierz gdybym tego nie zrobił mogłoby to się źle skończyć.

-W jakim sensie?- byłam ciekawa.

-Mówiłem ci nie raz, że mnie pociągasz.

-Yhh.. Mam rozumieć, że jesteś zdolny do gwałtu poszkodowanej?

-Nie! Po prostu.. Yhh.. Nie ważne..- poddał się- Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy. Nie zrobiłbym czegoś czego byś nie chciała.

-Okeyy..- to było trochę dziwne, ale równocześnie słodkie- Masz, jedz- dałam mu tosty a sama wzięłam jednego w rękę i wyszłam.

Poszłam się wykąpać. Było dziś ciepło, więc postanowiłam, że może dziś popływam w jeziorku. Po kąpieli założyłam strój a na to zwykłe ubranie. Wzięłam balsam do opalania oraz koc.

-Gdzie idziesz?- zapytał Jack gdy przechodziłam koło niego.

-Na molo się poopalać- odpowiedziałam po czym wyszłam z domku.

Była naprawdę piękna pogoda. Słońce teraz tak pięknie grzało w południe. Poszłam na molo i rozłożyłam kocyk. Usiadłam na nim i posmarowałam się przyśpieszaczem.

-Ale się ładnie opale- powiedziałam na głos do siebie.

-Oo tak. Będzie piękna czekoladka- wyskoczył nagle Jack zza moich pleców.

-Też planujesz przypiec sobie skórkę?- zapytałam śmiejąc się.

-Nie, ja planuje popływać- zdjął koszulkę i oo matuluu... Zobaczyłam lepszy kaloryferek od Sm'a.

-Wiem, że jestem zniewalający, księżniczko, ale zamknij buźkę, bo ci jeszcze mucha wleci a tego byśmy nie chcieli.

-Nie- powiedziałam jak w transie i pokręciłam głową.

-Chodź popływać- te słowa mnie otrzeźwiły.

-Nie.

-Noo chodź, proszę.

-Nie.

-Okey, sama tego chciałaś- i w tym momencie wziął mnie na ręce jak pannę młodą i wskoczył do wody.

Gdy moja nagrzana skóra zetknęła się z chłodną jeszcze wodą zaczęłam piszczeć.

-Ty idioto! Puść mnie!

-Nie.

-Powiedziałam puść!

-Nie.

-Okey, sam tego chciałeś- po tych słowach złapałam go za głowę i zaparłam całym ciężarem na niego by po chwili znalazł się pod wodą- Zemsta, ptysiu.

Nagle poczułam jak mój stanik od kostiumu się znacznie luzuje. Co za debil! Puściłam go w momencie a on wypłynął spod tafli wody.

-Zemsta mówisz?- uśmiechnął się zadowalająco- Była całkiem przyjemna- powiedział dwuznacznie.

-Ty świnio!- złapałam za sznurki stanika i zaczęłam wychodzić z wody.

Położyłam się na brzuchu na kocu nawet nie zawiązując stanika. Nagle ktoś mi zasłonił słońce. Zgadnijmy kto to mógł być.

-Ej, nie gniewaj się- zaczął.

-Zejdź mi ze słońca- położył się koło mnie na plecach.

Leżeliśmy tak w ciszy. Wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Był taki piękny. Nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam na słońcu a to źle.


DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz