34. Trochę za późno

26.8K 1.9K 141
                                    

Zapraszam was na moją książkę pisaną wspólnie z MateuszStpniewski. Jest ona z kategorii horroru, może wam przypadnie do gustu. Tytuł książki to "Pakt z diabłem" natomiast piszemy ją na koncie karolinakochamatiego. Nie pytajcie czemu taka nazwa xD

A jeśli chodzi o ten "plagiat" to zmyśliła to wszystko Pani Bookerka. Zostanie to wszystko opisane w mojej nowej książce, którą planuje napisać o niej w moim życiu. Tak więc książka będzie oparta na autentycznych faktach ;)

Następnego dnia już poszliśmy do szkoły. Nie byłam w niej wczoraj, ponieważ przez te ostatnie wydarzenia nie miałam ochoty. Jack także w tedy nie poszedł, bo stwierdził, iż mnie nie zostawi tak samej. Bał się, że sobie coś zrobię. Szczerze to nie chciałabym kończyć ze sobą. To, że mój były bzykał jakąś laskę na moich oczach, a także dowiedzenie się dlaczego Robert mnie zgwałcił i że gdzieś tam mam brata nie jest powodem do popełnienia samobójstwa. Chyba. Sama już nie wiem. Choćbym chciała to zrobić to nie zrobię. Za bardzo się boję. W sumie to mam też dla kogi żyć. Mam przyjaciół, którym na mnie zależy. Nie chciałabym ich skrzywdzić. Z resztą mi także na nich zależy. Szczególnie na Jack'u. Moja przyjaźń z nim jest wyjątkowa. Na prawdę dobrze się rozumiemy i nie chciałabym tego stracić. Jednak boję się o to przez wczorajszy incydent. Niestety nie jest to moją winą, że jego dotyk dłoni, dotyk ust mnie tak podnieca.

Kiedy tak moje myśli błądziły nagle poczułam zimną dłoń, która mnie zatrzymała.

-Cly..- zaczął skruszonym głosem Sam.

-Czego chcesz?- odpyskowałam. Nie mam zamiaru być dla niego miła. Nie po tym co mi zrobił.

-Przepraszam.. Ja nie wiedziałem.. Myślałem, że kiedy byłaś z nim na Kaszubach to..

-To źle myślałeś. Nie jestem taka jak ty- powiedziałam z pogardą i wyrwałam z jego dłoni moją rękę ciągle tam tkwiącą.

-Proszę wybacz mi..

-Wybaczyć można jakąś pomyłkę, ale nie zdradę.

-Ale ja nie chciałem..

-A jednak to zrobiłeś! Daj mi spokój! Nie jesteś niczego wart! Dla mnie już nie istniejesz..- widziałam w jego oczach, że te słowa go zabolały, ale nie interesowało mnie to. Właśnie chciałam by poczuł taki sam ból jak ja gdy go nakryłam z tą dziwką i nawet się tym nie przejął.

-Przepraszam- wyszeptał tylko, a machnęłam na to ręką z obojętnością i odeszłam.

-Clara!- usłyszałam po chwili lecz nie odwróciłam się. Wołał mnie jeszcze kilka razy, ale ja szłam dalej. Kiedy zbliżałam się do końca korytarza usłyszałam trzask, jakby ktoś uderzył pięścią w szafki, a zaraz po tym głos San'a- Kurwa!- także i tym się nie przejęłam. Skręciłam tylko na końcu korytarza w prawo, a tam na kogoś wpadłam przez co opuściłam torbę, a z niej wypadły mi książki.

-Jezu, przepraszam bardzo- powiedziałam, nawet nie patrząc na kogo tak niezdarnie wpadłam. Kucnęłam i zaczęłam zbierać rzeczy do torby.

-Ojj.. Strasznie się zmieniłaś- skomentował nieznany mi głos i także jego właściciel kucnął by mi pomóc. Od razu spojrzałam na tę osobę. Był to chłopak o brązowych oczach i czarnych jak smoła włosach. Jego mięśnie były widoczne nawet gdy miał na sobie koszulkę. Skądś kojarzyłam jego osobę tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd.

-Przepraszam, znamy się?- zapytałam i zabrałam się z powrotem za zbieranie swoich rzeczy- Dzięki- powiedziałam gdy wszystko było znów na swoim miejscu z pomocą nieznajomego. Kiedy zadałam mu pytanie czy się znamy, był przez chwilę w szoku lecz szybko zmienił ten wyraz twarzy i się uśmiechnął.

-Wszystko w swoim czasie, ślicznotko- powiedział i odszedł, a ja cały czas zastanawiałam się co to było. Już nie mówiąc o tym, że mam wrażenie, iż go skądś znam.

No nic, zabrałam się i poszłam dalej. Po chwili wpadłam na Jack'a.

-Kurna! Dzisiaj cały czas wpadam na ludzi!- zirytowałam się.

-Widzisz, widocznie na nie lecisz. Czuję się zaszczycony, że jestem jednym z nich- zaśmialiśmy się obydwoje. On potrafi poprawić humor.

-Ale z ciebie głupek- skomentowałam.

-I tak mnie kochasz- poruszył sugestywnie brwiami.

-Co prawda to prawda.

-No to komu mam przyłożyć? Jestem o ciebie zazdrosny- puścił mi oczko.

-O nie, nie. Jedynej osobie, której możesz przyłożyć, aczkolwiek nie musisz, to Sam.

-To na niego wpadłaś?- zdziwił się.

-Nie, raczej on mnie złapał.

-Złapał?- znów się zdziwił.

-Tak, złapał.

-Co chciał?- mówił z nerwami.

-Spokojnie Romeo- pokazałam mu język- Przepraszał mnie.

-I?- ciągnął.

-Co i? Nic.Ja z nim już skończyłam- wzruszyłam ramionami.

-To dobrze, to na kogo wpadłaś?

-Emm.. Właściwie to nie wiem. Chyba na nowego, ale wydaje mi się strasznie znajomy. Z resztą to było strasznie dziwne..

-Ale co?

-No ogólnie. Ta sytuacja była taka dziwna..

-Ee tam, u nas to narmalka. Każdy na każdego wpada. Na przykład tak jak ty na mnie pół roku temu.

-O nie, wypraszam sobie. To tu na mnie wpadłeś.

-Wcale nie. To ty byłaś nowa i nie wiedziałaś gdzie idziesz.

-No i co z tego? To nie znaczy, że to ja nie trafiam do dziury.

-Ja nie trafiam do dziury, ja?- oburzył się.

-Tak ty, idioto- pokazałam mu język.

-A chcesz się przekonać?

-Dzięki, ale nie- śmiałam się z niego jak głupia- Idziemy dziś w melo?- zapytałam po chwili.

-Hmm.. No ok, o której?

-Oki, o 19:00 u mnie- pocałowałam go w policzek i odeszłam.

Pamiętać o grupie na fb *_*  

DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz