Dedykuję ten rozdział bookforbook
Wstałam o świcie. Wykonałam wszystkie poranne czynności, po czym stwierdziłam, że mam jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia lekcji. Matki jak zwykle nie było w domu, więc pewnie faktycznie była w jakiejś delegacji. Nie mam co robić... Z nudów wchodzę na facebook'a i przeglądam tablice aktualności. Nie było nic ciekawego. Kiedy miałam już wychodzić z facebook'a, dostałam wiadomość.
Jack: I co, nie masz zamiaru mnie dodać do znajomych?
O Boże... Ten koleś chyba sobie nie odpuści.
Ja: Nie. Hmm... Bo jakby ci to powiedzieć...? Nie mam w zwyczaju dodawania jakiś buraków.
Po tym jak mu odpisałam dostałam kolejną wiadomość, lecz tym razem nie od tego dupka.
Sam: Hej :) Masz może ochotę zabrać się ze mną do szkoły?
Ja: Z wielką chęcią
Sam: Podjadę po ciebie za 10 minut. Może być?
Ja: Tak. Myślę, że zdążę się wyrobić :)
Napisałam mu mój adres i się wylogowałam. Widziałam, że Jack jeszcze coś tam do mnie napisał, ale nie obchodziło mnie to. Po 10 minutach samochód stanął pod moim domem i zatrąbił. Wyszłam z domu i zamknęłam za sobą drzwi. Kiedy wsiadłam do auta zauważyłam, że nie ma Kim.
-Hej-przywitałam się-Myślałam, że jeździsz razem z Kim do szkoły- Byłam tym faktem zdziwiona.
-Bo jeździmy razem, ale dzisiaj Kim źle się poczuła i została w domu.
-Aha, czyli jesteśmy zdani sami na siebie, tak?
-Tak. Hej, mam pytanie...- powiedział niepewnie.
-Pytaj ja nie gryzę- zapewniłam go-No chyba, że mocno- powiedziałam żartobliwie.
-Podoba ci się Jack?
-Nie!- krzyknęłam- Znaczy się jest niby przystojny, ale jest popieprzony i to zdrowo- wytłumaczyłam- A czemu pytasz?
-Po prostu byłem ciekaw- tłumaczył się nerwowo.
-Okey...
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Kiedy dotarłyśmy na parking szkolny, Sam obrócił się w moją stronę i spojrzał w moje oczy. Widać było w jego oczach, że coś go trapi.
-O co chodzi? Stało się coś? -zapytałam zmartwiona.
-Emm... No więc... Ja... Ten...- jąkał się- Wiem, że znamy się dopiero dwa dni, ale może poszła byś ze mną do kina?- mówił z nadzieją w głosie.
-Jasne.
-Naprawdę?
-Tak- pocałowałam go w policzek- Idziemy na lekcje czy chcesz się zerwać już drugiego dnia?
-Chodź- Wyszliśmy z jego samochodu i poszliśmy do szkoły.
Dzięki niemu miałam świetny humor. Strasznie się cieszę, iż mnie zaprosił. Przez cały dzień myślałam tylko o jego niebieskich oczach, w których można się utopić. Kiedy wychodziłam ze szkoły ktoś złapał mnie za nadgarstek. Jak się okazało był to nie kto inny jak zielonooki...
-Czego chcesz?- kiedy go widzę zawsze staje się zbulwersowana. Nie przepadam za tym typem.
-Mam sprawę.
-No to gadaj.
-No więc niezbyt dobrze zaczęliśmy naszą znajomość. Przepraszam za to, że na ciebie wpadłem- powiedział wyraźnie speszony.
-Przepraszam, bo nie dosłyszałam. Co powiedziałeś? - udawałam, że nie słyszałam co powiedział.
-Przepraszam! Okej?!- przechodzący ludzie przystanęli zaciekawieni tym faktem.
-Czy właśnie Jack mnie przeprosił?! - podniosłam głos zwracając jeszcze bardziej na nas uwagę przechodniów.
-Tak! Dobrze słyszałaś! Przepraszam Cię!- zirytował się i także on teraz podniósł głos tak, że coraz więcej osób nam się przyglądało z zaciekawieniem- Wybaczysz?
-Hmm...- udawałam zastanowienie, bo tak naprawdę odpowiedz znałam- Nie przyjmuje tych przeprosin- pokazałan mu fuck'a i się odwróciłam, lecz Jack mnie pociągnął w swoją stronę bym z powrotem stała przed nim.
-A takie przyjmiesz?- po tych słowach od razu wpił się w moje usta. Odepchnęłam go i przywaliłam mu pięścią prosto w nos. Z jego nosa polała się krew. Chłopak dotknął swojej obolałej części ciała i kiedy spojrzał na zakrwawioną dłoń był lekko zdezorientowany.
-Jeszcze mnie popamiętasz, Johns! Zobaczysz! Zemszczę się! Mnie się nie ośmiesza, ani nie odmawia! Jeszcze nikt tego nie zrobił!- mówił zrozpaczonym głosem, a tłum ludzi cały czas się tylko powiększał.
-Najwyższa pora by ci ktoś to zrobił. Możesz sobie grozić ile chcesz, mnie nie przestraszysz. Jak rozwaliłam ci nos raz, to z wielką przyjemnością zrobię to po raz drugi. Teraz wybacz, ale mam sprawę do załatwienia- obróciłam się, ale znów mnie złapał- O nie kolego! Tak nie będzie-obróciłam się natychmiastowo i wymierzyłam mu policzek przez co wypluł slinę zmieszaną z krwią- odwal się w końcu ty cholerny dupku!- tym razem odeszłam bez żadnego zatrzymywania ze strony chłopaka.
Kiedy ogarnęłam wszystkie lekcje napisałam SMSa do Sam'a.
Ja: To kiedy to kino? :*
Nie musiałam długo czekać na odpowiedz.
Sam: Dziś o 19:00.
Sam: Bądź gotowa
Sam: Przyjadę po ciebie
Hmm... Mam jeszcze jakieś dwie godziny. Powinny wystarczyć. No i się szykowałam do spotkania z nowym znajomym.
CZYTASZ
Dupek
Fiksi RemajaOna jest szaloną, nieufną oraz czasem bywa sukowatą dziewczyną. Zmusiło ją do tego życie. Jej przeszłość nie jest posłana różami. To co się kiedyś wydarzyło jest jej brzemieniem. Nie mówi o tym nikomu. Nie okazuje słabości by znów nie stało się to c...