17. Ignorancja

28.5K 2.1K 81
                                    

Grupka na fb 👉 https://www.facebook.com/groups/853820898097422/?fref=nf  

-Możesz się odsunąć?- zapytałam.

-Czemu?- odpowiedział pytaniem na pytanie.

-Czuje się niekomfortowo- powiedziałam z grymasem na twarzy.

-A czemuż to?- zapytał i przycisnął się specjalnie jeszcze bardziej do mnie.

-Jack, ty świnio!- byłam oburzona, a on się z tego śmiał.

-I tak wiem, że mnie lubisz- pokazał mi język.

-To prawda, ale to nie powód żeby mnie... yhh... Ja jestem w związku!

-Wiem- powiedział i tak jakby minimalnie posmutniał? Co jest? On smutny? Nie możliwe.

-Dobra... Puść mnie, muszę się ogarnąć.

-Oki, idziemy razem?- zapytał.

-No spoczko- zgodziłam się, ale Jack nie wyszedł. Ja chcę wsiąść prysznic!- Czekasz na coś jeszcze?- zapytałam kiedy on gapił się na mój tyłek! Yhhh... Nie wychowany okropna świnia.

-Yy... Nie- nadal stał.

-To co tu jeszcze robisz?

-Stoję i patrzę na twój tyłek- powiedział bez skrupułów.

-Yhh... Ty świnio! Spieprzaj! Chce wziąć prysznic!

-Zawsze możesz przy mnie brać prysznic- ooo niee... Podniosłam ręcznik i w niego rzuciłam.

-Wypad!- popchnęłam go w stronę drzwi. Wyszedł. Właściwie to go wypchnęłam.

-Ejj... ale...- przerwałam mu.

-Nie ma ale!- zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.

-Miłej kąpieli, kotku- usłyszałam zza drzwi. Mimowolnie uśmiechnęłam się na te słowa, ale tylko na chwilę.

Szybko się ogarnęłam by nie spóźnić się do szkoły po niedzieli. Trochę by to dziwnie wyglądało. No cóż... Wyszłam w owinięta ręcznikiem z łazienki i podeszłam do szafy.
Wzięłam z niej pierwsze lepsze ciuchy po czym wróciłam ubrać się z powrotem do łazienki gdyż nie wiedziałam gdzie Jack się pląta, a wolałam nie ryzykować. Kiedy już się ubrałam w czarne getry i luźną miętową koszulę wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni.

-Która godzina?- zapytałam Jack'a, który siedział przy wysepce kuchennej.

-7:55- odpowiedział jak gdyby nigdy nic.

-CO?!- wydarłam się.

-Oj nie krzycz tak, żartowałem- uśmiechnął się łobuzersko- Jest 8:20. Raczej już nam nie opłaca się iść na pierwszą godzinę.

-JAK TO?!

-No przecież żartuję.

-Jak ci dam żarty! Co dzisiaj jest prima aprilis? Od rana robisz sobie jaja- byłam zdenerwowana. 

-Noo nie ma prima aprilis, ale mam dobry humorek dzisiaj- wyszczerzył się jak głupek.

-Jak widać tylko ty- powiedziałam pod nosem tak by tego nie usłyszał. Zrobiłam sobie śniadanie i szybko zjadłam. 

-Już idziemy?- zapytał zdziwiony Jack,gdyzobaczył mnie idącą w kierunku wyjścia.

-Tak. Zanim tam dojdziemy będzie akurat za 7:55-powiedziałam.

-Myślałam, że jedziemy autem- zrobił zawiedzioną minę.

-Ohh... Tylko cały czas dupę byś chciał wozić. Wychodź, nie mam zamiaru się spóźnić.

-Dobra, dobra. Już wychodzę- powiedział i wyszedł.

W drodze do szkoły szliśmy w ciszy. Mnie było przyjemnie, bo ten ciołek przynajmniej nie paplał. Miałam już go powoli dość. Za dużo gada. Naprawdę!

-Stój! Auto jedzie!- powiedział, kiedy weszłam na ulicę.

-Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Kolejny żarcik?- zapytałam sarkastycznie, a on mnie złapał i pociągnął do siebie. Dosłownie parę centymetrów przed nosem przejechał mi samochód. To była lekka trauma.

-Nie, nie kolejny żarcik- powiedział, gdy byłam w jego ramionach.

-Dziękuję- powiedziałam wciąż zszokowana.

-Nie ma za co.

-Jest. Uratowałeś mi życie- byłam mu bardzo wdzięczna- Jak mogę ci się odwdzięczyć?

-Nie musisz.

-Muszę- uparłam się.

-Hmm... No to może jeden buziak i będziemy kwita?- zaproponował.

-Okey.. Jednak nie jestem ci nic winna- powiedziałam, a on się zaśmiał- Możesz mnie już puścić. Nie wpadnę pod samochód.

-Mam nadzieję- powiedział pod nosem chyba starając się bym chyba tego nie usłyszała i mnie puścił.

-Czemu?- byłam zaciekawiona. Zrobił dziwną minę. Chyba myślał, że tego nie słyszałam.

-Bo szkoda by było stracić osobę, której mogę dokuczać- dostał z łokcia w żebra- I równocześnie mnie znosi-uśmiechnęłam się.

W szkole już jakoś nie rozmawialiśmy do końca dnia. Tak samo było z Sam'em. Chodź trochę inaczej. Sam mnie ewidentnie unikał. Nawet, gdy go wołałam udawał, że mnie nie słyszy. Nie wiem o co mu chodzi, ale źle się z tym czuje, że mój chłopak mnie unika...

Gdy wróciłam do domu weszłam na fb i napisałam do niego.

Ja: Mamy ciche dni?

Ja: Czemu mnie unikasz?

Ja: Zrobiłam coś nie tak?

Ja: Już mnie nie kochasz?

Ja: Nie rozumiem o co ci chodzi...

Spamowałam mu tak chyba z pól godziny na skrzynce odbiorczej, gdy był dostępny. Nie przeczytał ani jednej wiadomości ode mnie. Nie mam pojęcia co się dzieje. Z takimi negatywnymi myślami zasnęłam...

DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz