20. Trudne chwile

86 4 1
                                        

Obudziłam się w swoim w łóżku, a obok siedział Steve i moja mama z grobowymi minami.

- Co się stało? - pytam ich.

- W końcu! - mówi sama i Steve jednocześnie.

- Jak się czujesz? - pyta matka.

- Obolała - mówię poprawiając się na łóżku aby usiąść i czuję ból głowy za którą się przez to złapałam.

- Musisz odpoczywać, kochana - mówi Steve ze zmartwioną miną.

Przypomina mi się, że byłam na balu, ale nie za bardzo co było potem. Potrzebuję chwili aby mi się przypomniało. Gdy tylko trafia to do mojej pamięci zrywam się z łóżka.

- Gdzie jest Jack!? - pytam ich i próbują mnie spowrotem położyć.

- W szpitalu - odpowiada Steve, a mnie zbiera się na płacz.

- Bardzo mi przykro, kochanie - mówi mama.

Nie. Tylko nie to. Błagam.

- Ale... Czy on...? - nie przechodzi mi ta myśl przez gardło.

- Przeżył - mówi Steve - Ale jest w nie najlepszym stanie.

- Chcę do niego iść - mówię od razu i znów wstaję.

- Nie możesz - słyszę.

- Dlaczego nie mogę!? - jestem zrozpaczona - Muszę! - krzyczę.

- Możliwe, że masz wstrząs mózgu i musisz odpoczywać.

- Nie obchodzi mnie to! Muszę go zobaczyć!

- Kochanie... Gdy zemdlałaś runęłaś na podłogę i uderzyłaś mocno głową w posadzkę - mówi Steve.

- Nie słuchacie mnie! - krzyczę przez łzy.

- Niestety obydwoje ucierpieliście na tej sytuacji - mówi mama.

- Żartujesz!? To on przeze mnie jest w takim stanie - mówię - Muszę się upewnić, ze wszystko jest w porządku.

- Pojedziemy do niego, ale musisz trochę odpocząć - nie dają za wygraną i wiem, że nic z tego nie będzie.

Jestem zrozpaczona i wściekła. Wściekła na siebie i na nich. Najbardziej na Steva.

- To będzie niezapomniana noc, co? - przytaczam jego słowa o balu na który mnie tak gorliwie namawiał - Jedna wyjątkowa noc w życiu? - ciągnę - Cóż nie myliłeś się, że nigdy jej nie zapomnę.

Nie odpowiada mi tylko patrzy na mnie smutno.

- Kochanie, nikt nie wiedział, że tak to się potoczy. To miał być zwykły bal. To niczyja wina, że Kim okazała się psychopatką - mówi matka.

- Nie chcę tego słuchać - mówię - Powiedzcie mi tylko jedno. Czy ją złapali?

- Tak. Jest na razie w areszcie i czeka na proces.

- Na co tu czekać!? Powinni ją od razu zamknąć żeby nie ujrzała światła dziennego już nigdy! Do końca swoich dni.

- Niestety, ale... - zaczyna mama, ale jej przerywam.

- Nie! Nie chcę tego słuchać - mówię.

- Czy możemy coś dla Ciebie zrobić, skarbie?

- Tak.

- Co takiego?

- Wyjść - mówię krótko.

- Ale... - zaczynają.

- Chcę zostać sama mówię dobitnie.

- No dobrze. Pamiętaj, że przy Tobie jesteśmy - Mówi Steve - Gdybyś czegoś potrzebowała to nas zawołaj.

Kiwnęłam głową, a oni wyszli.

Nie chcą mi pomóc się dostać do Jacka to muszę poradzić sobie sama.

Spróbuję się może z nim skontaktować. Kompletnie nie wiem w jakim jest stanie.

Wzięłam telefon do ręki i wybrałam jego numer komórkowy.

Czekając aż usłyszę jego głos podchodziła mi guła w gardle tylko coraz wyżej z tego stresu, a serce powoli z każdą sekundą się rozpadało.

Niestety nie odebrał.

- Skoro nie chcą mi pomóc się do niego dostać to się wymknę - powiedziałam do siebie pod nosem.

Przejrzałam powiadomienia na telefonie i zauważyłam nową wiadomość.

Sam: Strasznie mi przykro z powodu tego co się wydarzyło, nie miałem zielonego pojęcia.

Lekko mnie zirytowała ta wiadomość i odpisałam.

Ja: Jak mogłeś nie mieć zielonego pojęcia? Jesteście rodzeństwem.

Po chwili odpisał.

Sam: Zachowywała się jak zazwyczaj. Co prawda wiedziałem, że zawsze do niego wzdychała potajemnie. Podejrzewałem, że też była zazdrosna o jego zainteresowanie Twoją osobą zamiast jej, ale nigdy bym nie pomyślał, że odwali coś takiego.

Ja: Najwidoczniej nikt jej tak naprawdę nie znał.

Sam: Chyba tak...

Pozostawiłam tą wiadomość już bez odpowiedzi.

Poczekałam aż idealnie dobrane duo zrobi mi kontrolę jak się czuję podczas której zmarnowana poprosiłam o szklankę wody.

Mama mi ją przyniosła bez problemu. Widząc, że dalej przeżywam i nie chcę ich obecności to dała mi tylko do zrozumienia, że w razie czego będą na dole i abym wołała gdybym czegoś potrzebowała.

Kiwnęłam tylko zmęczona głową na znak, że zrozumiałam po czym wyszła z mojego pokoju dzięki czemu zostałam w nim sama.

Wstałam z łóżka i się tylko na szybko ubrałam i wymknęłam się przez okno.

Złapałam taxi i pojechałam do szpitala.

DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz