7. Plany na wieczór

36.3K 2.8K 236
                                    


Nareszcie piątek, piąteczek, piątunio! Dosłownie skaczę ze szczęścia, bo przecież dzisiaj ostatni dzień w tym tygodniu muszę iść do szkoły. Szybko się ogarnęłam i czekałam chwilę na Sam'a. Przejechał po mnie o tej samej godzinie co zawsze, więc wyszłam z domu i wsiadłam od razu do samochodu.

-Kim! Cześć!- przywitałam się z nią buziakiem w policzek- Cześć Sam- przywitałam się z nim tak samo jak z Kim.

-Gotowe?- zapytał Sam.

-Ja? Zawsze!- powiedziałyśmy równocześnie z Kim po czym całą trójką śmialiśmy się z tej sytuacji.

-Dobra, a teraz pełna powaga- powiedziałam kiedy już prawie byliśmy na miejscu- Kto idzie dzisiaj ze mną na imprezkę?

-Ja chętnie- powiedziała Kim.

-Sam?- zapytałam.

-Tak?

-Idziesz z nami?

-Yy... No nie wiem...

-Cykor- zawołała Kim.

-No nie daj się prosić- zrobiłam maślane oczka.

-No dobra- zgodził się Sam, a my wydarłyśmy się ze szczęścia.

- Gdzie i o której?- zapytał.

-Mm... Od razu przechodzi do rzeczy- zaśmiałyśmy się znowu- Podjedzcie do mnie o 19:00, pójdziemy razem.

-Okej- zgodzili się.

-No to jesteśmy umówieni- klasnęłam w ręce z zadowolenia.

Zadzwonił dzwonek na lekcje, więc weszliśmy do klasy. Oczywiście nie umknęło mojej uwadze to, że pan sraczka się na mnie gapił. Totalnie się we mnie wgapiał! Yhh... Ohyda. Podeszłam do niego, wyciągnęłam z torby jego fioletową koszulkę i mu podałam.

-Co to kurwa jest?!- wydarł się na całą klasę.

-Panie Jack do dyrektora, ale już!- wydarła się na niego nauczycielka. No cóż pech chciał, że akurat weszła do klasy.

-Tylko twoja koszulka- odpowiedziałam niewinnie kiedy był już przy wyjściu z klasy.

-Pożałujesz tego- zagroził mi celując we mnie palcem wskazującym.

-No to w takim razie ty pożałujesz, że ja pożałuje- powiedziałam rozbawiona. On nawet nie wie co go czeka jeśli będzie próbował znów mi coś zrobić. Marny będzie jego los... Wróciłam do swojej ławki.

-O co poszło? -zapytała ciekawska Kim.

-Ee... O to że niechcący zafarbowałam mu koszulkę- zrobiłam spostrow przy wypowiedzeniu słowa niechcący.

-Żartujesz?!

-Nope.

-Boże kobieto...

-Ej! To było niechcący tak? No...- chichotałam pod nosem jednak nie na długo...

-Panno Johns, nie przeszkadzam?- zapytała nauczycielka.

-Nie, nie przeszkadza pani. Niby w czym? W kolejnej nudnej lekcji geografii? No proszę panią, jak pani może! -czujcie ten sarkazm.

-Dzwonie do twojej matki Johns!- ups... Chyba komuś puściły nerwy.

-Dobra. Niech się pani od razu zapyta kiedy wróci, bo lodówka jest już pusta- przyciągnęłam się na krześle, a cała klasa chichotała.

-Uwaga!

-No spoko, spoko. Puszczają ją zawsze o 19:00. Nie oglądam tego... Nudne to jest... Już wiem dlaczego pani lekcje są takie nudne...- wszyscy się śmiali.

-Pała! Do dyrektora! Już!

-Psze pani! Niech pani sama postawi mu pałę! Co ja dziwka jestem? Nie pracuję w burdelu- teraz to już wszyscy dosłownie sikali ze śmiechu.

-Do dyrektora- podeszła do mnie i zamachnęła swoją łapą na drzwi od klasy.

-Dobra, dobra. Nie machaj tak tą łapą bo jeszcze ci odpadnie.

-Wynoś się z tej klasy!- darła się na całą klasę.

-No idę, nie widać?- podnosiłam się z krzesła kiedy do środka wpadł Jack.

-Dobrze, że pan przyszedł. Zaprowadzisz ją do dyrektora! Już!

-Nie drzyj tak tego ryja, bo wszyscy ogłuchną albo pomyślą że dochodzisz- odpowiedziałam jej i wyszłam z klasy razem z Jack'em.

-Słuchaj mam pomysł, ale musisz mi pomóc- powiedziałam do niego.

-O nie, nie, nie koleżanko nie uciekniesz od dyrektora.

-Ty naprawdę myślisz, że chcę uciec od dyrektora? Czy ja wyglądam na taką która była tylko parę razy u dyrektora na dywaniku? Proszę Cię- fuknęłam.

-Dobra, mów o co chodzi.

-Chcesz wkurzyć tą starą babę?- zapytałam.

-Oczywiście, że tak!

-Wymieniajmy ślinę przy drzwiach. Podobno tutaj tego nie wolno, a wszystko będzie widać przez te przeźroczyste drzwi- wskazałam palcem na nie.

-Haha, dobra idę na to.

-Tylko musisz być wiarygodny.

-Uwierz że potrafię.

-No to zaczynamy.

Skoczyłam na niego, zrzuciłam torbę na podłogę i oplotłam go nogami w pasie. Jack przygwoździł mnie do drzwi. Zaczął mnie całować, na co odpowiedziałam tym samym. Pocałunek ten był przepełniony udawanym głodem z mojej strony. Jednak niekoniecznie z jego też. Zaczął mnie całować po szyi. Zrobił mi malinkę. Zaczęłam mu rozpinać koszulę. Kiedy zobaczyłam jego niezwykle umięśniony brzuch zaczęłam błądzić rękami po jego nagim brzuchu. Zrzuciłam z niego koszulę i na tym się skończyło, gdyż nagle otworzyły się drzwi. Miałam szczęście, że Jack mnie trzymał, bo inaczej bym poleciała do tyłu i prawdopodobnie rozwaliłabym głowę.

-Mieliście iść do dyrektora, a nie się migdalić!- nauczycielka była wściekła.

-No cóż... Pani naprawdę myślała, że tam pójdziemy? I to jeszcze razem?- tym razem przejął inicjatywę Jack, który nadal był bez koszuli i nadal mnie trzymał. Zeszłam z niego dzięki czemu mógł ubrać koszulę lecz tego nie zrobił.

-Idziemy do dyrektora!

No i nas zaprowadziła. Boże... Ale miałam wielki ubaw razem z blondynem. Nigdy tego nie zapomnę! Ale wiecie co? Chociaż go nie cierpię, to nawet było fajne.

DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz