6. Tabletki, kamera, akcja!

34.8K 2.8K 188
                                    


Kiedy wróciłam do domu miałam już cały plan obmyślony. Po piętnastu minutach miałam już wszystko przygotowane, więc napisałam Jack'owi mój adres. Po kolejnych piętnastu minutach zadzwonił dzwonkiem do drzwi, więc poszłam otworzyć.

-Hej kotku- powiedział Jack od razu, gdy mu otworzyłam i wszedł bez zaproszenia.

-Cześć. Napijesz się czegoś? - zapytałam z grzeczności.

-Z miłą chęcią- uśmiechnął się.

-Sok jagodowy czy jabłkowy? -postanowiłam trochę z niego podrwić.

-Chyba żartujesz sobie co nie?- spojrzał na mnie lekko zirytowanym wzrokiem.

-No tak- zaczęłam się z niego śmiać.

-Już myślałem, że ty na poważnie- westchnął.

Nalałam mu soku i wyrzuciłam 2 tabletki przeczyszczające. Niech się trochę chłopak pomęczy. W sumie jakby się tak zastanowić to dobrze mu zrobi, jeśli zjadł coś nie zdrowego. A jak znam życie to pewnie je tak na okrągło. Także trochę się pomęczy.

-Proszę- podałam mu sok- Przyniosłeś tą koszulkę?

-Tak- położył ją na blat kuchenny i się szczerzył jak głupi do sera.

-Dobra to ty się rozgość, a ja idę ją zalać wybielaczem by plama puściła- oczywiście nie miałam tego w planach- Aha! I do mojego pokoju wstęp wzbroniony! Jak tam wejdziesz to urwę ci jaja!- byłam ostra dla tego pacana. Nikt nie będzie przebywał w moim pokoju, a już szczególnie on. Znając takich jak on, to pewnie nawet po szafkach będzie grzebać- Jasne?- dodałam słodko.

-Tak...- odpowiedział kiwając głową na znak, że zrozumiał.

-Cieszę się, że się rozumiemy- wzięłam koszulę i poszłam w kierunku łazienki.

W łazience zalałam koszulkę sokiem ze świeżych jagód i ją pozostawiłam mając nadzieję, że mi się uda ją niedbale zafarbować. Zrobiłam jeszcze jedną rzecz w łazience, a mianowicie włączyłam kamerę, którą tam wcześniej zostawiłam. Była ustawiona tak, że ten cymbał nie powinien jej zobaczyć. Za to ona nakręci całą jego rewolucję żołądkowe? Nie... Raczej rewolucję dupy... Ten chłopak przeżyje piekło. No, ale cóż trzeba było mnie nie wkurzać. Wróciłam do kuchni, ale go tam nie było! No, a jakże inaczej, przecież to Jack! Cholera jasna! Jak jest w moim pokoju to go zabije. Albo... Mam lepszy pomysł. Skierowałam się do mojego pokoju. I co tam zobaczyłam? Jack'a trzymającego moje bokserki!

-Cholera jasna! Nie masz co robić?!- krzyczałam na niego wściekła.

-Prawdę mówiąc to przed chwilą nie miałem, ale teraz...- przerwał i stanął przede mną niebezpiecznie blisko- Mam, koteczku.

-Dla ciebie żaden "koteczek", koteczku.

-Mm... Mówiłem ci już, że mnie pociągasz?- zapytał niebezpiecznie się zbliżając tak, że zaledwie parę centymetrów dzieliło nasze twarze.

-Mówiłeś...- potwierdziłam.

-Będę ci to przypominać każdego dnia, skarbie- był coraz bliżej. Tak pogrywasz sobie Jack? Mm... No to zagramy w twoją gierkę.

-Mm... Naprawdę?- także przybliżyłam się do niego.

-Oo tak...- jeszcze parę milimetrów i się będziemy stykać wargami.

-Dlaczego?

-Bo mnie pociągasz... Bardzo...

-Yhymm...- zamruczałam mu prosto w usta kiedy się złączyły. Chłopak zaczął mnie delikatnie całować jakby nie był tego pewny. Oddałam pocałunek natychmiastowo. Po pewnym czasie ten niewinny całus przerodził się w coś bardziej namiętnego i w uczucie pożądania. Nagle odwrócił mnie do siebie tyłem, przycisnął mnie do ściany i sam przywarł do moich pleców swoją klatkę piersiową. Po czym zaczął mnie całować po szyi. Poruszyłam się przez co mój towarzysz zrobił to samo tylko nie spokojnie. Jak się domyśliłam poruszyłam tyłkiem po jego czuły miejscu, ponieważ poczułam go. Powtórzyłam to, już się nie wycofywał. I znowu. Robiłam tak do póki nie poczułam, że faktycznie się podniecił i stwardniał. Kiedy uznałam, że jest wystarczająco podniecony zostawiłam go z tym samego.

-O mój boże! Na śmierć zapomniałam o twojej koszulce!- z trudem się opanowywałam. Mogłabym się założyć, że już jest cała fioletowa.

-Coś jej się stanie jak będzie tam dłużej?

-Tak! Wybielacz wypali ci w niej dziurę! -zrobił wielkie oczy. Haha człowieku, żebyś ty się tylko teraz widział swoją minę.

Poleciałam szybko do łazienki. Zamknęłam się w niej i sprawdziłam efekt jagód. Efekt był taki jakiego się spodziewałam. Koszula była cała fioletowa. Okej, to teraz jeszcze tylko powinny zacząć działać tabletki i cały plan będzie zrealizowany. Wyszłam z łazienki, a Jack stał centralnie przede mną.

-Coś się stało? -zapytałam niby nie wiedząc o co chodzi.

-Tak! Muszę do toalety! Możesz? -od razu się odsunęłam.

Uuhuhu coś czuję, że muszę się zaopatrzyć w odświeżacze do łazienki. Po jakiś 30 minutach Jack wyszedł z łazienki. Wreszcie.

-Może ja już lepiej pójdę...- szedł jak kaczka, dosłownie jakby jeszcze wstrzymywał.

-Czemu tak dziwnie idziesz?- podpuściłam go.

-Nie mam ochoty gadać. Koszulę możesz mi dać jutro w szkole o ile w niej będę, bo chyba się czymś strułem.

-Oo.. Biedaczek. Pa- pomachałam mu na do widzenia już prawie sikając ze śmiechu.

-No pa- wyszedł, a ja po prostu nie mogłam się opanować ze śmiechu! Do końca dnia uśmiech mi nie schodził z twarzy.

DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz