39. Faux-pas

3K 83 1
                                    

Od rozmyślań na szczęście znowu uratował mnie Rag. Otworzył drzwi i wsiadł do pojazdu. Popatrzył na mnie przyjaźnie. Jakby chciał mi przekazać, że cieszy się z mojej decyzji. Była ona dość strategiczna i pokierowana logiką, ale nie będę zaprzeczać, że w jakimś stopniu było mi miło, że cieszyło go, że zostałam. Wręczył mi paczkę Marlboro czerwonych i puszkę energetyka.

- Wziąłem ci Blacka. - Miał na myśli napój energetyzujący. - Mam nadzieję, że może być.

- Dziękuję.

- Możemy ruszać dalej. To już niedaleko. Jak nastrój, młoda?

Uruchomił pojazd i zaczął wyjeżdżać z placu.

- Denerwuję się, ale tak pozytywnie. Jestem podekscytowana. A ty?

- Nie mogę się już doczekać. Uwielbiam te imprezy. Czekam na nie cały rok. Nie wiem jak ty, ale mam zamiar ostro zabalować.

Minęło 10 minut w przeciągu których wierciłam się na siedzeniu i denerwowałam coraz bardziej. Zagryzłam wargę. Nie mówiłam tego Raggiemu, ale trochę się stresowałam. Nie wiedziałam czego się spodziewać. W dodatku znajdę się w towarzystwie samych ludzi z półświatka. Co prawda Rag przekonywał mnie, że to w pełni bezpieczne i pocieszało mnie to, że będę pod jego opieką, ale nadal odczuwałam lęk. Starałam się tego nie pokazywać i myśleć pozytywnie.

Po kolejnych pięciu minutach Raggie zjechał z głównej drogi w jakąś boczną. Zrozumiałam, że to tą drogą zaraz dotrzemy na miejsce. Mój żołądek kręcił się i ściskał od emocji przez co brzuch lekko mnie bolał. Jechaliśmy wzdłuż drogi. Wokół nas zaczęła rozciągać się jakaś wieś. Małe, zaniedbane domki, niewielkie sklepiki i sporo drzew. Coś jednak było nie tak. Wyglądała na opuszczoną. Nigdzie nie było żadnych ludzi. Domy były zapuszczone. Roślinność żyła własnym życiem. Wtedy zobaczyłam jadący przed nami srebrny sportowy, dziwnie wyglądający samochód. Czyli dobrze jechaliśmy. Krótką chwilę później zobaczyłam dwa przeogromne parkingi po obu stronach drogi. Całe przepełnione były drogimi, błyszczącymi, prestiżowymi autami. Robiło to niemałe wrażenie. Wreszcie też zobaczyłam pierwszych ludzi. Stali przy swoich pojazdach lub przemieszczali się po dwóch parkingach. Potem ujrzałam wielki, czarny budynek. Był naprawdę wielki. Rozciągała się przed nim długa kolejka do wejścia, przy którym stało dwóch ochroniarzy. Nie zdążyłam się przyjrzeć ludziom, bo Rag skręcił na jeden z parkingów.

- Kurwa jak ja mam w tym kurwiku znaleźć wolne miejsce? - Klnął pod nosem chłopak.

- Chyba kurniku. - Poprawiłam go.

- Nie. - Zerknął na mnie z cynicznym uśmieszkiem.

Chwilę krążyliśmy, ale okazało się, że wbrew pozorom było jeszcze trochę wolnych miejsc. Chłopak zaparkował na jednym z nich. Zgasił silnik i spojrzał na mnie.

- Gotowa?

- Nie? - Odparłam lekko spięta.

Uśmiechnął się i wysiadł z auta. Zrobiłam to samo. Ruszyliśmy w kierunku klubu. Zauważyłam jednak, że Rag nie kieruje się stronę końca kolejki do bramki, a od razu do ochroniarzy.

- Kolejka jest tam. - Wskazałam.

Ten spojrzał na mnie tylko z politowaniem.

- Kolejki są dla innych. My nie czekamy. - Powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Ja, Ash i kilka innych osób mamy swoje przywileje.

Kolejny raz byłam pod wrażeniem władzy Ashera. Gdyby nie to, że Rag jest jego najlepszym przyjacielem, zapewne musielibyśmy stać w tej kolejce dobrą godzinę jak nie dwie. Podeszliśmy do ochroniarzy.

- Ragner. Jak co roku. - Powiedział jeden z facetów na bramce gdy nas zobaczył.

- Nie inaczej. - Odpowiedział mój towarzysz i zbił z facetem męską piątkę.

- W tym roku postawili na mniej ekskluzywny, a bardziej typowo klubowy klimat. Coś dla ciebie. - Powiedział drugi ochroniarz. Raggie w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko. - A to kto? - spojrzał na mnie.

- Jest ze mną. - Powiedział Rag.

- Wchodźcie. - Odezwał się znowu pierwszy mężczyzna.

Przepuścili nas i weszliśmy do środka. Od razu na wejściu poczułam pot, alkohol i papierosy zmieszane z rożnego rodzaju perfumami. Panował wszechobecny półmrok. Słychać było dudniącą muzykę. Na początku był niedługi korytarz. Na środku była tylko jedna bramka podobna do tych na lotniskach i trzech mężczyzn. Raggie przepuścił mnie przodem i złapał za ramiona aby mnie poprowadzić. Przeszłam powoli przez bramkę i zatrzymałam się tuż za nią. Obróciłam się. Rag stanął w niej na chwilę aż jeden z mężczyzn obok kiwnął głową i dał mu znak, że może przejść. Wtedy dołączył do mnie.

- Sprawdzają czy nikt nie wnosi żadnej broni. - Wytłumaczył. - Chodź. Rozeznamy się w terenie.

Razem przeszliśmy korytarzem aż weszliśmy do ogromnego pomieszczenia. Po bokach były wielkie filary od ziemi aż po sufit, na których znajdowały się jasne, kołowe światła. Oświetlały większość przestrzeni. Do tego jeszcze na suficie było widać ruchome neonowe światła o mniejszej intensywności, układające się w różne wzory. Na wprost na sporym podwyższeniu znajdowało się stanowisko dj'a. Obok niego zarówno po lewej jak i po prawej w specjalnych klatkach tańczyły skąpo ubrane dziewczyny. Miały na sobie jedynie ozdobną, ciemną bieliznę. Wyginały się seksownie i prezentowały swoje wdzięki. Poza parkietem wokół sali porozstawiane były niskie stoliki i białe kanapy. W ścianach były kolejne korytarze prowadzące pewnie do loży albo do barów. Niedaleko nas przy wejściu tak samo jak przy stanowisku dj'a po obu stronach były schody prowadzące na otwarte piętro, z którego również można było podziwiać dj'a, tancerki jak i tłum ludzi bawiących się na głównym parkiecie. To wszystko przypominało trochę labirynt. Łatwo można było się pogubić gdzie co jest, a jeszcze nawet nie zwiedziłam wszystkich kątów ani nie miałam pojęcia co jest dalej.

Ale będąc tam i widząc nagle to wszystko, nie to mnie przeraziło. Bo wreszcie zobaczyłam wszystkich ludzi tam. I myślałam, że zaraz schowam się pod ziemię, bo...

- Wszyscy są ubrani na czarno. - Powiedziałam na głos. - Rag kurwa dlaczego wszyscy są ubrani na czarno?! - Krzyknęłam zła na chłopaka. - Dlaczego mi nie powiedziałeś?! Widziałeś przecież w co się ubrałam! Mogłeś mi powiedzieć!

Nagle byłam okropnie zła na Raggiego. Przypomnę tylko, że ubrałam CZERWONĄ sukienkę. CZERWONĄ! Wśród wielkiej czarnej plamy wyglądałam jak mała, ale odznaczająca się czerwona kropka. Wszyscy ludzie ubrani w wszelakie czarne stroje i taka ja w chamsko krwistoczerwonej kiecce. To była jakaś porażka. Od razu zwracałam na siebie uwagę czego nie planowałam robić. Już wcześniej się stresowałam i planowałam wmieszać w tłum. No to mi się udało.

Zabijałam Raga wzrokiem. Miałam ochotę go rozszarpać.

- Przepraszam! - Uniósł ręce w obronnym geście. - Nie pomyślałem o tym. Nie jest to reguła ani wymóg, ale rzeczywiście ludzie z tej branży ubierają się na czarno. Jest ku temu powód, ale nie będę teraz o tym mówił. Na imprezy też przychodzą na czarno, ale jakoś o tym nie pomyślałem. Wyglądasz pięknie więc nie zwróciłem na to uwagi. Wybacz. - Tłumaczył się.

Moja postawa trochę zelżała. Patrzyłam na jego przepraszającą minę i po chwili ciężko westchnęłam.

- Wybaczam. Nie mam wyboru. - Odpowiedziałam poddając się. - Ale nieźle mnie wkopałeś. Za karę teraz musisz pójść ze mną zatańczyć.

Uśmiechnął się słysząc, że nie jestem już zła i wystawił swoją dłoń, którą od razu chwyciłam. Poprowadził mnie za sobą na parkiet. Było dość ciasno, ale dało się znaleźć miejsce do tańczenia. Zaczęłam poruszać swoim ciałem w rytm muzyki. Zauważyłam też jeszcze jedną rzecz, poza tym, że wszyscy byli na czarno. Mianowicie było tam niewiele dziewczyn. Jakieś się znalazły, ale zdecydowana większość to byli mężczyźni. Jakieś 70%. Przetańczyliśmy trzy piosenki, ale uznałam, że jestem jeszcze na to zbyt trzeźwa. Czułam się lekko skrępowana. Szczególnie, że ciągle obcy ludzie na mnie patrzyli.

- Chodźmy do baru. - Nachylił się i powiedział do mnie Rag.

- Czytasz mi w myślach. - Odpowiedziałam.

DevilishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz