36. Zapomnij

3.5K 95 7
                                    

Miałam jeden wielki bajzel w głowie. Wydaje mi się, że zbyt dużo rzeczy się ostatnio działo. Zbyt wiele różnych emocji i przeżyć na raz. Trochę się pogubiłam w tym wszystkim. Nie potrzebowałam kolejnych powodów do rozmyślań. Musiałam sobie to wszystko jakoś poukładać.

- Ash?

- Słucham cię, mała.

- Możemy udawać, że ta noc... nie miała miejsca?

Przez chwilę na mnie patrzył. Wlepiał we mnie zielone tęczówki. Przybrał na twarz poker face. Po kilku sekundach otrzymałam odpowiedź.

- Nie. - Popatrzyłam na niego ze zmarszczonymi brwiami. - Ponieważ miała miejsce. I udawanie, jej nie wymaże. Ale możemy żyć dalej i zachowywać się normalnie.

- Zgoda. - Przystałam na propozycję. - Pójdę już. Jestem zmęczona.

- Ja zostaję.

- Okey. Dobranoc. - Pożegnałam się.

Odpowiedziała mi jedynie cisza. Wróciłam więc na górę. Dalej byłam tylko w ogromnej bluzie chłopaka i butach. Obuwie zdjęłam, a za to założyłam majtki. Tak na własnego komfortu psychicznego. W takim stanie wskoczyłam pod kołdrę. Jak zwykle przytuliłam się do jednej z poduszek. Znów zaczęły nawiedzać mnie niechciane myśli. Miałam chyba jakieś wahania nastrojów. Poczułam zdenerwowanie. Na siebie, na Asha, na świat i wszystko wokół. Musiałam jakoś uciszyć swoją głowę. Najlepszym sposobem na to był sen. Był środek nocy, a ja jeszcze się nie wyspałam, więc nie musiałam długo czekać aż zasnę. Spałam twardo i długo.

- Kto rano wstaje ten ma więcej czasu na chlanie!

Ten okrzyk wybudził mnie ze snu. Otworzyłam oczy nie wiedząc jeszcze jak mam na imię, a już dostałam czymś miękkim w głowę. Okazała się to poduszka. Wtedy moje funkcje poznawcze wróciły do stanu używalności i podniosłam się wściekle do siadu. Spojrzałam przed siebie aby zobaczyć kto się prosi o wczesną smierć. Mój mózg rozpoznał wyszczerzoną w uśmiechu twarz Raggiego. Stał na środku pokoju z rękami w kieszeniach rozpinanej, czarnej bluzy.

- Mnie. Się. Nie. Budzi. - Powiedziałam podkreślając każde słowo.

Zabijałam go wzrokiem, ale on zdawał się tym nie przejmować. Wyglądał jakby zupełnie nie widział mojej wkurzonej miny.

- Nie znam drugiego człowieka, który śpi tyle co ty. - Wyznał.

- A ja drugiego tak odważnego, by mnie budzić.

- A ja tak. Ashera.

Przewróciłam oczami. Punkt dla niego.

- Co jest tak ważne, że postanowiłeś wyrwać mnie z mojej krainy snów?

- To, że jest 15.00. - Wytłumaczył.

Uniosłam wysoko jedną brew i potrząsnęłam głową robiąc nietęgą minę. Chciałam mu tym przekazać: No i?

Westchnął.

- Boże Angie. Załamujesz mnie. Ale mam też drugi powód, żeby cię budzić.

- Mianowicie?

Wtedy wyszczerzył swoje białe zęby w tak szerokim uśmiechu, że było widać je wszystkie. Jego ciemne tęczówki nagle aż błysnęły. Promieniowała od niego dobra energia i ekscytacja. Przybrałam jeszcze bardziej zmarszczoną minę.

- ZABIERAM CIĘ NA IMPREZĘ DZIEWCZYNO! - Wykrzyczał wyrzucając ręce w powietrze.

- Imprezę? - Gdyby tylko było to możliwe to zmarszczyła bym się jeszcze bardziej.

DevilishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz