19. Nawzajem

14.3K 411 20
                                    

Raggiemu szybko poszło ze szwami. Był bardzo ostrożny oraz skupiony. Trochę bolało mimo znieczulenia, ale byłam mniej zestresowana wiedząc, że on to robi. Przede wszystkim nie trwało to długo. Jakieś 2 minuty i było po wszystkim. Potem obydwaj chłopcy wyszli z pokoju na jakieś 15 mini. Gdy wrócili, Rag zapytał czy chcę się napić. Cały on. Mogłam się tego spodziewać. Oczywiście odparłam, że chętnie. Chłopak wziął butelkę, dużą Cole i trzy szklanki. Gdy piliśmy, jak zwykle potrafił mnie rozśmieszyć nawet jak nie chciałam się śmiać. Rag oprócz picia palił dodatkowo blanta razem z Ashem.

- Jak ramię? - Zapytał nagle, sarkastycznie Weaver. Uśmiechał się. Dobrze wiedział, że boli i że to jego dzieło. Chciał mnie sprowokować.

- Jak policzek? - Zapytałam pamiętając, że dostał ode mnie siarczystego. Byłam dumna z tej riposty.

- Policzek? - Nie wiedział o co chodzi Rag.
Nim Asher zdążył coś odpowiedzieć, drugi chłopak znowu się odezwał.

- Młoda jesteś cała we krwi. Wyglądasz jak z horroru. Idź przebierz się w coś czystego. - Zauważył Rag zmieniając temat.

Uznałam, że to trafna uwaga i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi. Zaraz po tym usłyszałam jak Raggie mówi ściszonym głosem.

- Przypomina mi ciebie.

- Chyba żartujesz. - Odparł Weaver.

- Pozwalasz jej na dużo. Dlaczego? To nie w twoim stylu.

- Nie zabiłem jej bo, się nudziłem. Tak jest zabawniej.

- Zabawniej? Lubisz sobie podnosić ciśnienie dla zabawy? - Zapytał zdziwiony Rag.

- Myślałem, że się lubicie. - Odparł Ash złym głosem. - Jesteś jej obrońcą numer jeden.

- No polubiłem ją. Przypomina mi o normalności, którą porzuciliśmy. Ale jak zawsze, nie mogę cię zrozumieć.

- Dlatego to ja jestem szefem Rag. Bo to ja jestem od myślenia.

- Jest jeszcze kilka innych powodów.

Po tym jak skończyli rozmowę, odsunęłam się od drzwi i wzięłam szybki prysznic po czym przebrałam w czyste ubrania. Wyszłam udając, że nic się nie stało.

- Coś mnie ominęło? - Zapytałam jakby nigdy nic.

- Tylko kolejka. - Odpowiedział mi Raggie i dolał alkoholu.

Niedługo później powiedział, że musi już się zbierać, ale wróci za kilka dni. Znowu zostałam sama z szefem półświatka gangsterskiego. Żadne z nas się nie odzywało. Potem on wyszedł z pomieszczenia. Dość długo go nie było. Wrócił z laptopem w ręku czego się nie spodziewałam. Położył go na łóżku.

- Dotrzymuję słowa. Zawsze. - Poinformował mnie. - Każda strona na jaką wejdziesz zostanie sprawdzona. Wszystkie potencjalnie niebezpieczne są zablokowane. - Mówił dalej. - To dane karty zarejestrowanej na nieżyjącego chłopaka i adres do wysyłki. - Podał mi karteczkę z zapisanymi jakimiś informacjami potrzebnymi do zakupów. - To adres placówki pocztowej w mieście daleko stąd. Jeden z chłopaków odbierze stamtąd przesyłkę. A samego laptopa zniszczymy. Nie masz więc na co liczyć. Masz jakieś 2 godziny zanim padnie bez ładowarki. - Po zakończeniu swojej wypowiedzi od razu opuścił pokój zostawiając mnie ponownie samą.

Nawet nie planowałam niczego kombinować. Nie teraz. Wiedziałam, że skoro Weaver udostępnił mi laptopa z dostępem do internetu to zadbał o każdy najmniejszy szczegół bym nie dała rady skontaktować się ze światem zewnętrznym. Wszystko na co wpadłam po chwili namysłu nie wchodziło w grę. Może zdołałabym coś wymyślić gdybym przynajmniej wiedziała gdzie jestem. Co miałabym zrobić? Władze mogłyby mnie szukać latami nie mając żadnych wskazówek. A nawet gdyby mnie znaleźli, nie dali by rady z całą jebaną mafią. Jedyne co mi pozostało to czekać aż nadarzy mi się okazja na ucieczkę z tego miejsca. Później byłoby już łatwiej. Jak narazie więc włączyłam laptopa. Po uruchomieniu weszłam w internet. Wtedy się zaczęło.

Zamawiałam same najdroższe rzeczy. Kupiłam 10 różnych sukienek. Każda kosztowała conajmniej kilka tysięcy i była prześliczna. Były rożnego typu. Dłuższe, krótsze, na ramiączkach, z krótkim rękawem, z odkrytymi plecami, z zasłoniętymi, okazyjne, na codzień, w różnych kolorach. Do tego kupiłam mnóstwo ubrań, kosmetyków, artykułów do pielęgnacji, płótna, farby i jeszcze kilka innych drobiazgów. Nie wiedziałam jaki jest limit na tej karcie, ale dziwiłam się, że jeszcze go nie przekroczyłam. Wydałam łącznie coś koło kilkudziesięciu tysięcy na wszystko. Niecałe sto tysięcy. Byłam z siebie zadowolona jak nigdy. Zmniejszyłam w końcu dorobek Weavera o pokaźną sumę. Nie mogłam się doczekać aż zobaczy ile rzeczy kupiłam i ile na to wydałam.

Po kilku nudnych, długich dniach moje zamówienia musiały już zostać dostarczone, a zorientowałam się po tym jak pięciu mężczyzn w kominiarkach weszło do pokoju z pudełkami i torbami w rękach. Na ich czele stał Asher. Mężczyźni położyli na podłodze paczki i wyszli.

- Ile ty tego kupiłaś? - Zapytał zdziwiony. - Ile to kosztowało?

- Coś koło stu tysięcy. - Odpowiedziałam mu z szerokim uśmiechem.

- Nie spodziewałem się tego po tobie mała. - Uśmiechnął się.

- A jednak.

Nie był nawet minimalnie zirytowany na co liczyłam. Zdenerwowałam się, bo mój plan jak go wkurzyć nie wypalił.

- Mam ci coś do powiedzenia. - Zaczął mówić. Zainteresował mnie. - Jutro wraca Rag z chłopakami, a ty masz lokalizator więc... - Przerwał na moment.

- ...Od jutra będziesz miała moje pozwolenie by wychodzić z pokoju jak i na ogród z ograniczeniem jedynie 10 metrów od muru. - Dokończył - Jeśli zbliżysz się na odległość mniejszą niż 10 metrów automatycznie dostanę powiadomienie w formie alarmu. Oprócz tego cały czas widzę na telefonie w którym miejscu jesteś. Poza tym chłopaki będą w maskach w twojej obecności. Wszyscy oprócz mnie i Raga.

- Nie licz, że ci podziękuję.

- Nie licz, że mnie to obchodzi. Pozwalam ci wychodzić, żeby od ciebie odpocząć. Jesteś wkurwiająca.

- Nawzajem.

DevilishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz