24. Gdzie ona jest?

12.7K 381 22
                                    

Minęły ponad 2 tygodnie. Co drugi dzień dostawałam jedną dużą szklankę wody oraz dopiero wczoraj dostałam jedzenie po raz pierwszy. Na plastikowej tacce leżało pół kromki chleba. To tyle. Pół kromki chleba to jedyne co dostałam do jedzenia po ponad 2 tygodniach. Byłam bardzo odwodniona, słaba i głodna. Przestałam już liczyć na jakikolwiek ratunek. Byłam w tym całkiem sama. W dodatku Rey przychodzi codziennie i w kółko zadaje mi to samo pytanie. Gdzie jest karta pamięci? Za każdym razem odpowiadam „nie dostaniesz jej". Wtedy on rzuca mną o ziemie i kopie kilka razy gdzie popadnie albo wyżywa się w inny sposób. Potem pyta ponownie. Moja odpowiedź się nie zmienia więc zaczyna od nowa. Trwa to jak w pętli aż nie opadnę całkiem z sił albo zemdleję wyczerpana. I tak codziennie. Bez wyjątku. Próbowałam się zorientować gdzie mnie przetrzymują. Coś wymyślić. Ale ciężko się dokładnie rozejrzeć kiedy cały czas mam kajdanki na rękach. Po pierwszym dniu założyli mi je zamiast sznura. Po tygodniu wymyśliłam jak je zdjąć. Ciągle jestem w trakcie realizowania mojego pomysłu. Otóż Rey bardzo często nosi skórzaną kurtkę. Na kołnierzu ma czarną przypinkę. Jeśli tylko udałoby mi się ją jakoś zdobyć mogłabym spróbować otworzyć nią kajdanki. Postanowiłam, że będę musiała sprowokować go by zbliżył się wystarczająco blisko bym mogła odpiąć jego przypinkę. Najtrudniejsze w tym wszystkim jest to by się nie zorientował. Z tym może być ciężko. Nie jestem żadną wyszkoloną agentką ani nigdy nie robiłam takich rzeczy. W dodatku przez większość czasu ledwo kontaktuję. Naprawdę już długo nie wytrzymam. To moja OSTATNIA szansa. Boję się. Minęły już ponad dwa tygodnie, a Rey niczego nie uzyskał. W każdej chwili może stwierdzić, że jestem mu niepotrzebna skoro nic nie powiem. Lub też zacząć stosować inne metody tortur. Wiedziałam, że muszę działać. Dzisiaj jeszcze nie przyszedł. To moja szansa. Muszę dać radę. Usłyszałam kroki. Wiedziałam, że nadchodzi. Patrzyłam na drzwi kiedy się otwierały ukazując mi demona z mojego osobistego piekła. On... nie miał kurtki... Wiedziałam, że coś musi pójść nie tak! I to jeszcze zanim nawet zdążyłam cokolwiek zrobić.

- Czekałaś na mnie? Nie, żebyś miała coś innego do roboty. - Odezwał się.

- Coś tak ucichła? - Dodał po braku mojej odpowiedzi.

- Po prostu zaniemówiłam na widok twojego ryja.
Wiesz Rey, może zainwestuj w jakąś maseczkę. Albo operację.

Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Złapał moją głowę i przycisnął do podłoża.

- Gdzie. Jest. Karta. Pamięci? - Mówił z przerwami.

- Nigdy nie będziesz jej miał.

Puścił moją głowę, wyprostował się i splunął. Skuliłam się.

- Gdzie ta jebana karta?! - Krzyczał.

Kopnął mnie. Potem znowu. I znowu. I znowu. Mocniej. Wścieklej. Zasłaniałam twarz rękami. Kopał nawet tam. Przez chwile myślałam, że zaraz złamie mi rękę. Wtedy przestał.

- Zrób przysługę nam obojgu i po prostu powiedz gdzie ona jest. Potem puszczę cię wolno.

- Nie zrobisz tego. - Powiedziałam cicho.

- Masz rację. - Zaśmiał się. - Nie zrobię. Ale jak zdradzisz mi położenie tej karty pozwolę ci dla mnie pracować. Jako dziwka. Oczywiście nie będziesz nic z tego miała, ale będziesz żywa. To chyba sprawiedliwy układ.

- Nie dostaniesz jej. Ktoś taki jak ty nigdy nie osiągnie tego co zamierzasz. Nie rozumiesz? Nawet z listą, ludzie za tobą nie pójdą. Nikt nigdy nie pozwoli rządzić takiemu idiocie jak ty.

- Nie będą mieli wyboru. Zobaczysz jeszcze. Do jutra skarbie. - Pożegnał się i wyszedł.

Zostając sama zaczęłam cicho płakać. Szybko się pozbierałam, nie pozwalając sobie na słabości. Bolało mnie prawie całe ciało. Postanowiłam, że spróbuje usnąć, żeby uciszyć ból. Zmęczenie wzięło górę. Nie spałam długo. Gdy się obudziłam cierpliwie czekałam aż mój oprawca przyjdzie, mając nadzieję, że tym razem będzie miał na sobie kurtkę.

Los mi sprzyjał. Gdy wszedł od razu zobaczyłam przypinkę na kołnierzu jego kurtki. Jest dobrze. Teraz tylko muszę go jakoś sprowokować by się pochylił. To akurat nie będzie trudne.

- Czy to możliwe, że z dnia na dzień twoja morda jest coraz brzydsza? - Zapytałam sarkastycznie.

- Czy to możliwe, że jakaś suka zaraz będzie miała coś złamanego? Odpowiedź brzmi tak.

- To nadal nie zmieni tego jak niskie masz iq.

- Ale poprawi mi nastrój.

Podszedł naprawdę blisko mnie, ale nadal trochę za daleko bym mogła sięgnąć przypinki.

- Powiem ci coś w sekrecie. - Powiedziałam.

Pokazałam mu, żeby się pochylił abym mogła powiedzieć mu coś na ucho. Nachylił się.

- Jesteś zwykłym śmieciem. Weaver już raz pokazał ci gdzie twoje miejsce. Dalej się nie nauczyłeś? - Wyszeptałam.

Spoliczkował mnie tak mocno aż poleciałam na ziemie. Nie pytając już o kartę pamięci, wyszedł. Leżałam ledwo żywa. Przez moment ledwo mogłam złapać oddech. Chyba mam złamane żebro. Z każdym dniem słabłam coraz bardziej.

Ale udało się. Miałam przypinkę. Zebrałam wszystkie resztki siły i zdołałam usiąść. Kręciło mi się w głowie. Czułam, że zemdleję.

DevilishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz