- To zajmie chwilę. Chcę to załatwić jak najszybciej, żeby próbka była świeża. - Mówił.
Popatrzyłam na strzykawkę w walizce. Jej długa, ostra igła jakby zalśniła śmiejąc się ze mnie. Przełknęłam ślinę. Nie ma mowy. Potem na chwilę uniosłam wzrok znowu na Asha. Nagle gwałtownie wbiegłam z powrotem do łazienki i zamknęłam drzwi. Szybko przekręciłam zamek. Równie dobrze mogę spać w łazience. Czemu nie? Wtedy Asher nacisnął na klamkę, a ona od razu ustąpiła otwierając drzwi. Stanął zażenowany w progu. Jak on to zrobił?
- Ten zamek nie działa. Nie da się zamknąć od wewnątrz. - Wytłumaczył z zażenowaniem. Westchnął. - Mieliśmy umowę. Wiem, że się boisz, ale obiecuję, że nie będzie tak źle.
Przesunął się w progu aby zrobić mi miejsce. Jak skazaniec wyszłam powoli z pomieszczenia mijając go.
- Grzeczna dziewczynka.
Stanęłam na środku.
- Usiądź na łóżku. - Wydał polecenie. Wykonałam je krzywiąc się. Kucnął tuż przede mną. Już chciałam odruchowo zabrać ręce. - Nie mam nic w dłoniach. - Pokazał mi je na dowód swoich słów. - Po kolei. Podwiń rękaw.
- Wyrwę ci tak rękę. - Ostrzegłam. Zwęził na mnie oczy. - Tylko ci mówię, bo znam siebie.
- Dobra inaczej. Nie sądziłem, że to będzie aż takie ciężkie.
- A ja tak.
Wstał. Obserwowałam co robi. Usiadł na krawędzi łóżka blisko walizki obok mnie. Potem wskazał na swoje udo.
- Siadaj. - Polecił.
Patrzyłam na niego z uniesioną brwią i ani drgnęłam. Wtedy przewrócił oczami. Złapał mnie pod pachami i jednym, szybkim ruchem podniósł mnie i posadził sobie na swoim prawym kolanie, tyłem do siebie. Nawet nie zdążyłam zareagować. Potem złapał za moją prawą rękę i podwinął mi rękaw jego bluzy, którą miałam na sobie.
- Teraz mi się nie wyrwiesz. - Powiedział.
Muszę przyznać, że było to sprytne. Wziął jakiś spray i psiknął mi nim na zgięcie łokcia. Przetarł to miejsce gazikiem.
- Napewno umiesz to robić? - Spytałam już lekko panikując.
- Tak. - Odparł pewnie.
- Napewno?
- Tak.
Wziął teraz do ręki strzykawkę.
- A jeśli nie? - Pytałam dalej głupio.
- Angie. To nie boli.
- Wiem, że nie boli. Choć czasem boli. Ale nie o to chodzi.
Chwycił lewą dłonią mocno mój nadgarstek abym mu się nie wyrwała ani nie poruszyła ręką. Trzymał mi ją wyprostowaną. W drugiej dłoni trzymał strzykawkę.
- Zaciśnij pięść. - Rozkazał. Nie zrobiłam tego. - Angie. - Upomniał mnie. Zacisnęłam. - Dobrze.
- Czekaj, czekaj, czekaj! - Zaczęłam mówić chcąc go zatrzymać. Pociągnęłam ręką chcąc ją wyrwać.
- Uspokój się, Angie. - Mówił stanowczo, ale łagodnie.
- Przepraszam, to nie jest takie łatwe. Widzę tą igłę i panikuję.
- Jeszcze nawet nie zacząłem się przymierzać aby ją wkłuć. - Powiedział. - Posłuchaj. Powiem ci kiedy to zrobię, okey? Ale nie będziesz patrzeć. Złap mnie za rękę i ściśnij, byle nie tą w której mam strzykawkę. Albo najlepiej odchyl się w drugą stronę i przytul.
CZYTASZ
Devilish
Romance„Lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebiosach." ~ John Milton, Raj utracony Angie Reed przypadkowo trafi do samego piekła i jeszcze niżej. Ale czy to możliwe, że to sam diabeł, który ściągnął na nią piekło, ją od tego piekła wybawi? Kto tak nap...