- Co ty tu kurwa robisz?! Co się stało?! - Krzyczałam zszokowana.
- Nie zaprosisz mnie? - Spytał słabym głosem, a potem kaszlnął i na podłogę poleciała kolejna dawka krwi.
To mnie ocuciło. Natychmiast chwyciłam go z boku i zarzuciłam sobie jego rękę na kark. Jakoś pomogłam mu wejść do mieszkania i usiąść na kanapie w salonie. Głowę dalej miał zwieszoną, a ręce opadały mu bezwładnie. Zamknęłam tylko za nami drzwi i schyliłam się przed nim. Podniosłam ostrożnie jego głowę tak aby móc spojrzeć na jego twarz. Wtedy nasze spojrzenia ponownie się spotkały. Choć miało to już nie nastąpić. Znowu spojrzałam w jego zielone, tajemnicze i przepełnione bólem oczy. Ale nie tym fizycznym. Wydawało mi się, że wtedy dlatego, że był tak wyczerpany, obolały i ledwo żywy, pozwolił sobie na moment przestać to ukrywać.
- Na czarno. - Powiedział nagle.
- Co? - Zbił mnie totalnie z tropu.
- Ładnie ci.
Wtedy zrozumiałam, że mówi o moich włosach. Choć on ewidentnie skupiony był na mojej zmianie koloru, ja przyglądałam się jego twarzy i oceniałam uszkodzenia. Miał widoczną ranę u góry na nosie i trochę zaschniętej już krwi również pod nim,
ale nie wyglądał jakby był złamany. Do tego posiniaczony policzek i rozciętą wargę. Z kącika ust, po brodzie spływała mu krwistoczerwona ciecz. Wyglądał strasznie. Potem spojrzałam niżej. Na jego przemoczoną od krwi koszulkę. Bez słowa chwyciłam za nią od dołu i delikatnie zaczęłam podnosić. Chłopak lekko się krzywił, ale powoli, posłusznie podniósł ręce tak, abym mogła ją zdjąć. Na jego idealnym ciele zobaczyłam mnóstwo otarć i przede wszystkim wielką ranę, z której sączyła się krew. Znajdowała się na brzuchu. Nie wiedziałam jak głęboka jest. Przeraziłam się.- Co się stało? - Zapytałam przestraszona i ponownie spojrzałam mu w oczy.
- Dostałem nożem. - Wyjaśnił.
- NOŻEM?! - Krzyknęłam. - Od kogo? Jak głęboko? Jak do tego doszło?! Przecież jesteś pierdolonym królem gangsterów! Nie miałeś ochrony?!
- Jak mam odpowiedzieć na te wszystkie pytania to trochę mi zejdzie, a właśnie wykrwawiam ci się na kanapę.
- Dzwonię na pogotowie. - Powiedziałam i chwyciłam telefon w dłonie.
Ash chyba jednak miał inny plan, bo wytracił mi go z dłoni. Telefon spadł na ziemie.
- Nie możesz.
- Żartujesz sobie? Musisz jechać do szpitala!
- Nie. Nie muszę. Wystarczy, że mnie zaszyjesz i trochę sobie odpocznę. - Mówił dalej stanowczo.
- Skoro nie chcesz jechać do szpitala to dlaczego nie wezwiesz przynajmniej któregoś ze swoich lekarzy?
- Nikt nie może wiedzieć, że tu jestem. - Powiedział bardzo dosadnie, podkreślając każde słowo. - Rany nie są aż tak głębokie. - Odchylił głowę do tyłu układając ją na oparciu kanapy. Przymknął oczy. - Przeżyję. Musisz tylko zszyć tę największą. - Tłumaczył. - Apteczka ze wszystkim jest pod zlewem w łazience.
Nie było czasu na kłótnie. Ruszyłam szybko do łazienki i odnalazłam wspomniany przedmiot. Wróciłam i uklękłam obok niego przed kanapą. Otworzyłam apteczkę i znalazłam w niej między innymi igłę i nić chirurgiczną.
- Będę cię instruował. Dasz radę. - Powiedział i niezdarnie położył się na kanapie. - Opłucz ręce alkoholem do odkażania, a potem igłę. Powinna być sterylna, ale to tak na wszelki.
- Już. - Powiedziałam gdy wykonałam polecenie.
- Brawo. Teraz nawlecz nić na igłę.
- Okey chyba już mam.
![](https://img.wattpad.com/cover/177063368-288-k223141.jpg)
CZYTASZ
Devilish
Romance„Lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebiosach." ~ John Milton, Raj utracony Angie Reed przypadkowo trafi do samego piekła i jeszcze niżej. Ale czy to możliwe, że to sam diabeł, który ściągnął na nią piekło, ją od tego piekła wybawi? Kto tak nap...