Mój osobisty kat powoli rozpiął mi rozporek swoim nożem. Denerwowałam się coraz bardziej. Jak daleko się posunie? Nie chciałam też by Rag i Ash patrzyli. Było mi wstyd. Zamknęłam oczy. Zapragnęłam by mój koszmar już się skończył. Nie chciałam uwierzyć, że to prawda. Poczułam jak Rey dłonią łapie mnie TAM. Moje serce zamarło. Ciało całe się spięło. Zamarłam w bezruchu. Ani drgnęłam. Zacisnęłam powieki jeszcze mocniej. Dałabym tak wiele by to wszystko okazało się tylko złym snem. Najgorszym z koszmarów, ale wciąż tylko snem. Iluzją, z której zaraz się obudzę jak gdyby nigdy nic.
Usłyszałam wystrzał i krzyk przepełniony bólem. Wzdrygnęłam się. Otworzyłam natychmiast oczy. Rey upadł na ziemie tuż obok mnie. Asher mierzył do niego ze swojej broni. Jak się okazało, postrzelił go w ramię. Zobaczyłam jak biegnie w moją stronę razem z Raggiem. Rag zdjął mi kajdanki i mnie uwolnił. Gdy tylko miałam wolne ręce zapięłam z powrotem rozporek. Weaver zdjął swoją kurtkę i założył mi ją na ramiona. Ledwo mogłam ustać na własnych nogach. Byłam dalej rozstrzęsiona. Nogi miałam jak z waty.
- Zajmij się nią. - Powiedział do Raggiego.
Ten przyciągnął mnie do siebie i objął troskliwie jednocześnie trochę mnie podtrzymując. Asher dorwał w tym czasie Reya. Chwycił go wściekle za ubranie i rzucił o podłogę. Potem wszedł na niego i zaczął okładać ciosami. Uderzenia były wściekłe i brutalne. Nie chciałam na to patrzeć mimo wszystko. Odwróciłam wzrok. Nie był to przyjemny widok. Widząc dużo krwi i słysząc te dźwięki, skrzywiłam się. Rag objął mnie ciaśniej. Gdy Weaver wreszcie się opanował i wstał, miał roztrzepane włosy po całej twarzy, zakrwawione dłonie i dyszał. Nie widziałam go jeszcze takiego. Wyglądał jak inny człowiek. A wręcz jak jakieś zwierze drapieżne. Co było najdziwniejsze? Nie bałam się go. Nie przerażał mnie ten widok. Nie czułam żadnego najmniejszego, możliwego zagrożenia. Czułam się przy nim bezpieczna.
- Żyje. - Zauważył Rag.
Miał na myśli Reya. Zasugerował, że jego szef czegoś nie dokończył.
- Nie przy Angie. - Skwitował krótko boss.
Podszedł do mnie i wziął mnie na ręce jakbym nic nie ważyła. Nie miałam siły by iść lub biec. Wyszedł z pomieszczenia ze mną na rękach. Obok nas szedł Raggie. Potem wyszliśmy na zewnątrz. Przed budynkiem stali mężczyźni. Kilkunastu. Wszyscy uzbrojeni. To byli prawdopodobnie ludzie Weavera. Wszyscy patrzyli na nas. Moi wybawcy za to patrzyli jedynie przed siebie. Na wprost nas stało kilka zaparkowanych, czarnych vanów. Kierowaliśmy się do jednego z nich kiedy nagle ktoś za nami gwizdnął głośno. Obróciliśmy się. Znikąd pojawiły się gotowe do walki marionetki Reya. Było ich 2 razy więcej. Ash postawił mnie na ziemi.
- Potrzymaj przez chwilę. - Dał mi do rąk kluczyki samochodowe.
- To co panowie? Może tradycyjnie? Na gołe pięści? - Krzyknął do nich Rag.
Ludzie Ashera zaczęli rozbierać się z wszelkiej broni jaką posiadali przy sobie. Przeciwnicy po chwili zaczęli robić to samo. Potem ten kawałek placu zmienił się w pole bitwy. Ciężko było odróżnić kto był po czyjej stronie. Wiem tylko, że nie wszyscy grali „czysto" jak zadeklarowali. Zauważyłam u niektórych osiłków schowane w rękawach małe noże oraz kastety na palcach. Ash z początku mnie pilnował, ale później nagle gdzieś zniknął. Wszędzie był totalny chaos. Pomyślałam, że chłopcy Asha nie dadzą sobie rady. Przeciwników było w końcu dwa razy więcej. Obejrzałam się za siebie. Stało tam puste auto, do którego Weaver dał mi kluczyki. Stałam tam sama. Wszyscy inni byli całkowicie pochłonięci brutalną walką. Obróciłam się z powrotem by ponownie ocenić sytuację. Walczących zostawało coraz mniej. Niektórzy leżeli na ziemi, inni nie mając już sił, się wycofywali. Szukałam wzrokiem Raggiego i Weavera. Znalazłam pierwszego wymienionego. Miał podbite oko oraz trochę krwi na sobie, ale wyglądał jakby sobie radził. On też mnie zauważył.
- Młoda wsiadaj do auta! - Krzyknął do mnie.
Od razu zrobiłam co kazał. Usiadłam na tylne siedzenie. Po kilku minutach zobaczyłam przez szybę Asha. Usiadł z tyłu obok mnie. Podałam mu bez słowa z powrotem kluczyki do rąk. Zaraz po tym, tylne drzwi otworzył też Rag.
- Prowadzisz. - Rozkazał Asher.
Rzucił mu kluczyki. Nasz towarzysz zamknął drzwi, obszedł pojazd dookoła i wsiadł na miejsce kierowcy. Następnie odpalił silnik i ruszyliśmy. Nie spieszyli się więc wyglądało na to, że sytuacja już była opanowana. Wykończona. Dosłownie. Głowa mimowolnie opadła mi na ramię Asha. Objął mnie. Nikt już się więcej nie odezwał. Jechaliśmy w ciszy w jakimś nieznanym mi kierunku. Nie wiedziałam gdzie jedziemy ani co się tak właściwie stało. Miałam wiele pytań pozostających bez odpowiedzi. Żadna moja teoria nie mogła być pewna. Wiedziałam jednak, że jeszcze przyjdzie na to czas. A na razie czułam jak adrenalina powoli, stopniowo opuszczała mój wykończony organizm. Moje powieki przestawały ze mną współpracować. Wycieńczenie przygniotło mnie niczym wielka ciężarówka. Nie mogłam długo z nim walczyć. Odpłynęłam.
CZYTASZ
Devilish
Romance„Lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebiosach." ~ John Milton, Raj utracony Angie Reed przypadkowo trafi do samego piekła i jeszcze niżej. Ale czy to możliwe, że to sam diabeł, który ściągnął na nią piekło, ją od tego piekła wybawi? Kto tak nap...