Nie spałem całą noc. Nie mogłem. Chciałem czuwać nad nią i osobiście jej pilnować. Szybko zasnęła. Nie puściłem jej ciała nawet na sekundę. Chciałem by czuła, że przy niej jestem. Nawet przez sen. I może nawet tak było.
Bo tym razem pomimo koszmaru na jawie, nie obudziła się w nocy z krzykiem.
Całą noc myślałem. Nie mogłem przestać. Nie wiedziałem też jak powinienem postąpić jak już się obudzi. Co powinienem zrobić, co mówić.
Podejmowałem wiele decyzji i ostatnio zaczynałem wątpić w to czy większość z nich była słuszna.
Poczułem drgnięcie na ramieniu, na którym leżała głowa Angie. Obudziła się. Zaczęła powoli się podnosić. Również usiadłem. Przeniosłem dłoń na jej wąską talię.
- Co się- Zaczęła niewyraźnie, zaspanym głosem. - Oh. - Dokończyła poważnie.
Ścisnąłem lekko jej bok, żeby poczuła, że tu jestem. Obróciła się i spojrzała na mnie. Jej śliczne szare oczy zalśniły.
- Hej. - Powiedziała niepewnie.
- Hej. - Odpowiedziałem.
Spuściła wzrok. Nie lubiłem gdy to robiła, ale nie mogłem jej za to karcić.
- Nie bardzo wiem co powiedzieć. - Wyznała szczerze.
Ewidentnie czuła się skrępowana. To pewnie przeze mnie. Nie czuła się komfortowo. Chciałem ją puścić, ale wczoraj...
- Chcesz, żebym... - Nie wiedziałem jak to powiedzieć. Spojrzałem na swoją dłoń na jej talii.
Podążyła wzrokiem za moim spojrzeniem.
- Nie! - Powiedziała gdy zrozumiała o co mi chodzi.
Nie wiedziałem czy „nie" to znaczy „nie, nie chcę, żebyś mnie dotykał" czy „nie, nie zabieraj ręki".
- To znaczy. - Zaczęła sprostowanie. - Eh. - Westchnęła ciężko.
Widziałem po niej, że zaczęła się denerwować i bardzo się krępowała. Zaczesała włosy palcami i usilnie unikała mojego wzroku. Zawsze to robiła gdy czuła się bardzo niezręcznie i zdenerwowana. Wiedziałem, że wiele wysiłku kosztowało ją to co chciała powiedzieć. Musiała się w sobie przełamać. Krążyła wzrokiem z jednego punktu do drugiego, a w jej środku trwała walka. Chciałem jakoś ją zachęcić by się otworzyła, ale w tym wypadku najlepszym sposobem na to było milczenie i danie jej czasu. Wiedziałem, że jeśli jej przerwę to się wycofa. Skłamie i szybko zmieni temat aby odwrócić moją uwagę. Myśli, że jeszcze tego nie rozpracowałem. Ale prawda była taka, że znałem wszystkie jej mechanizmy obronne na pamięć.
- To nie tak. - Przełamała się.
Brawo aniołku. Jestem z ciebie dumny.
- Wiemy co się stało. I wiem co sobie myślisz. Ale to nie tak. - Westchnęła jeszcze raz. Każde słowo wypowiadała tak jakby ledwo przechodziło jej przez gardło. I pewnie tak było. Bawiła się swoimi palcami aby zająć czymś ręce. - Powiem to tylko raz więc zapamiętaj, dobrze? Nie chcę tego powtarzać. - Na sekundę na mnie spojrzała. Pokiwałem głową. Potem znów spuściła wzrok. - To, że stało się to co się stało, nie oznacza, że będę się ciebie bała albo, że nie chcę twojego dotyku. Albo, że w ogóle nie można mnie dotknąć! Tak na prawdę... - Znowu się zawiesiła. Kolejna blokada musiała upaść. I w końcu upadła. - to chciała bym cię teraz czuć. - Dokończyła cicho i niepewnie. - Ale tylko dlatego, że po prostu twój dotyk nigdy nie kojarzył mi się z czymś złym. - Dodała szybko.
Czy ona chciała powiedzieć w trochę inny sposób, że mój dotyk dobrze jej się kojarzy?
Od razu ją przytuliłem i wiedziałem, że to był dobry ruch w momencie, w którym mocno mnie ścisnęła.
- Czy możemy udawać, że to się nie stało? - Zapytała.
- Co? - Nie wiedziałem o co konkretnie chodzi.
- No... to wczoraj. Wiem, że mi w to nie uwierzysz, ale nic mi nie jest. Czuję się tylko okropnie skrępowana, zawstydzona i nie chcę, żebyś na mnie patrzył.
- Dlaczego? - Spytałem zdezorientowany.
Milczała. Przy tej barierze potrzebowała pomocy. Czasem jednak trzeba było pociągnąć ją za język.
Złapałem ją za brodę i zmusiłem aby na mnie popatrzyła. Spojrzałem jej w oczy bardzo wymownie. Dalej nic.
- Angie. - Powiedziałem twardo.
- Bo nie lubię. Mówiłeś coś Raggiemu? Nie mów mu. Możemy mu powiedzieć, że pogorszyła mi się rana na udzie, która swoją drogą dziwnie wygląda, spójrz. - Pokazała swoją nogę z opatrunkiem.
Wycofanie się, kłamstwo, zmiana tematu, odwrócenie uwagi.
Jak zawsze po kolei. Odpowiednio w tej kolejności. Muszę przyznać, że to na prawdę było mega sprytne i zawsze dobrze rozegrane. Angie była prawdziwą mistrzynią kłamstw i manipulacji. Manipulacji o sobie. Otwierała się bardzo rzadko, tylko kiedy chciała i niezwykle łatwo było to zepsuć. Każdy szczegół mógł ją spłoszyć. Kiedy zaś coś było dla niej niewygodne lub nie chciała aby ktoś o czymś wiedział to kłamała bez mrugnięcia powieką. Robiła to zawodowo. Na zawołanie w przeciągu milisekundy potrafiła wymyślić każde kłamstwo. A co najważniejsze - wiarygodne. Zawsze prawdopodobne i dopasowane do okłamywanego tak aby zmyślona wersja brzmiała prawdziwiej od prawdziwej. Podziwiałem to. Oczywiście zdarzały jej się potknięcia. Ale nie jeśli NA PRAWDĘ chciała coś ukryć. Bywały też dość słabe kłamstwa które tylko z pozoru miały zataić prawdę. Bo w głębi duszy chciała aby ktoś odkrył prawdę, ale sama przed sobą nawet by się do tego nie przyznała. To jej podświadomość. Dlatego kłamstwa wtedy były kiepskie. Bo tak na prawdę wcale jej nie zależało aby rozmówca jej uwierzył. Ale chyba o tym nie wiedziała.
To teraz było doprawdy świetne. Uwierzyłbym w to całkowicie i dał odwrócić swoją uwagę. Gdybym jej nie znał. Skubana wie jak grać. Wykorzystała swoją ranę na nodze, którą sam jej opatrywałem. Automatycznie skierowała moje myśli na inny temat, w który łatwo dałbym się wciągnąć. Na szczęście nie poznałem jej wczoraj i znałem jej zagrania. To było też do przewidzenia więc byłem na to gotowy i się tego spodziewałem.
- Zawrzyjmy umowę. - Zaproponowałem. - Zrobimy godzinę szczerości. Czy ile tam będzie trzeba. Bez ściemy. Bez wykręcania się od pytań. Nie każę ci mówić wszystkiego. Ale opowiesz mi o wczorajszym incydencie i swoich myślach i uczuciach. A ja opowiem ci wszystko o Reyu. Wiem, że masz wiele pytań. Odpowiem, obiecuję. Oboje odpowiemy. O ile chcesz.
CZYTASZ
Devilish
Romance„Lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebiosach." ~ John Milton, Raj utracony Angie Reed przypadkowo trafi do samego piekła i jeszcze niżej. Ale czy to możliwe, że to sam diabeł, który ściągnął na nią piekło, ją od tego piekła wybawi? Kto tak nap...